wtorek, 30 września 2014

Będzie czy nie ?????

Kochani ależ mamy  emocje ,które  ciągle  rosną w górę !!!!!!
Jeszcze tylko kilka godzin i  okaże się  czy udało się nam stworzyć  70 czerwonych i cudownych prac .
Brakuje jeszcze tylko jednej" czerwinki" do magicznej liczby.
A jeśli ją przekroczymy to balujemy do rana haha:)
Trzymajmy mocno  kciuki  .
Ja wierzę ,że się uda .
A jeśli nam wyjdzie  to  stawiam wszystkim wirtualnego szampana .

Już się chłodzi i czeka na odpalenie korka .


Buziaki i do usłyszenia z nowym kolorkiem :)

Danutka :)))





niedziela, 28 września 2014

Historia mojej róży


Dzień doberek niedzielnie

Chyba nie ma takiej babeczki,która nie lubi cudownych kwiatów jakimi są  róże.
Nie ukrywam i przyznaję się bez bicia,że też  uwielbiam je dostawać ,dawać i od czasu do czasu  tworzyć.
Teraz uparłam  się na róże z zimnej porcelany ,które chcę robić w stopniu choćby zadowalającym ,ale droga do tego jest długa i kręta.
Pamiętam jak dokładnie 2 lutego tegoż roku ulepiłam pierwszą w życiu różyczkę .Była taka umęczona tak jak i ja haha:) , nijaka i nieforemna,a jednak cieszyła ogromnie.
A musicie wiedzieć ,że jeśli idzie o jakiekolwiek  lepienie  to miałam z nim  do czynienia tylko w szkole podstawowej,  robiąc jakieś coś  ludzikopodobne z plasteliny i nic poza tym .Czyli było to bardzo,dawno temu.Nigdy też nie próbowałam niczego zrobić z modeliny,zawsze uważałam ,że się do czegoś takiego nie nadaję.
A o masie  fimo usłyszałam dopiero jak założyłam bloga .
Jednak chęć poznania czegoś nowego skłoniła mnie do zgłębienia tej techniki i zmierzenia się z czymś co kiedyś wydawało się nieosiągalne.
Zimna porcelana wbrew pozorom wcale nie jest  łatwym materiałem ,mimo iż jest bardzo rozciągliwa i elastyczna.
Najważniejszy jest dobry przepis,ale ja takowego jeszcze nie posiadam.
Ciągle coś zmieniam,przetwarzam,szukam   metodą prób i błędów najlepszej wersji dla siebie.
Nie boję się jeśli coś mi  nie wyjdzie,po prostu zgniatam i próbuję od nowa.
Pewnie,że były momenty kiedy chciałam rzucić nią o ścianę albo robić o kant d....
Jednako, że ja z tych cierpliwych i tak łatwo się nie poddaję to po wakacyjnej przerwie powróciłam do tematu i zaczęłam naukę od nowa.

Wiecie już jak wyglądają moje różyczki,które robiłam do tej pory.

Ale dla przypomnienia wrzucam te początkowe, abyście zobaczyli  moje postępy w tej dziedzinie .

 I moje pierwsze pączuszki ,które nadal będę robić podobnie,chyba że uprę się i na nie .Ale jak na razie  trwa szlifierka rozwiniętych róż więc sobie odpuszczam te pączuchny


A dziś chcę Wam zaprezentować  nową odsłonę róż  i coś z czego jestem zadowolona 

Ale zacznę od początku.
Miały powstać róże kremowe,większe  i delikatniejsze  .
Zabrałam się do solidnego lepienia i  nauki,ale z tego rozpędu zabrakło mi trochę porcelany i musiałam dorabiać.A że  paczka skrobii  była z innej dostawy to po wysuszeniu było widać różnicę w kolorach,która mi się nie podobała.Chcąc nie chcąc musiałam coś z tym zrobić ,więc pomaziałam płatki na krawędziach na różowo.
I w końcowym efekcie wyszło mi coś takiego,czyli moja pierwsza róża lepiona w inny sposób niż dotychczas .



A żeby nie była osamotniona dorobiłam jej dwie koleżanki


Ale to nie jedyne moje postępy jakie poczyniłam .

Wkurzały mnie liście,które wcześniej robiłam tak(mniejsze,większe w zależności od potrzeb)



Cały czas uważałam ,że dużo im brakuje do prawdziwych liści ,dlatego zrobiłam swój własny wykrawacz z puszki po piwie i teraz wyglądają one tak 



Poza tym  nie  mam  żadnych wykrawaczy,wyciskaczy,foremek  i innych przydatnych gadżetów wszystko sama lepię od początku do końca, dlatego jestem z nich zadowolona.

Wracając do róży,pomęczyłam  się i jedną z nich zrobiłam z listkami,a pozostałe  dwie czekają na swoją kolej.








 A tutaj trzymam w dłoni,abyście zobaczyli jej gabaryty


I obowiązkowo kolaż mojej pierwszej róży ,z której myślę,że powinnam być zadowolona 


Po tej całkowitej odmianie zaczęły pojawiać się kolejne róże ,które mniej więcej wyglądają tak.



albo tak

I to z takimi będą pojawiać się moje kolejne prace,chociaż mam jeszcze w zbiorach te wcześniejsze,które też będą jeszcze używać,bo przeca nie wyrzucę do śmieci,najwyższy by mnie pokarał .
Mam nadzieję,że moja historia powstawania  róży i Wam przypadła do gustu .
Oczywiście stwierdzam ,że jestem bardzo zadowolona z postępów,jakie poczyniłam ,ale  to jeszcze nie to co chciałabym uzyskać . Może kiedyś się uda  stworzyć tę   jedną ,jedyną i tylko moją .

A na zakończenie dzisiejszego wpisu witam kolejne obserwatorki w moim blogowym królestwie,rozgoście się kochani i czujcie jak u siebie.Zabawy u mnie sporo,inspirackje też się znajdą i moje długaśne pościki, to nudzić się raczej nie będziecie.

A teraz pomaluśku zmykam rozkoszować się wolnym niedzielnym popołudniem i pewnie co nie jedną z Was odwiedzę .

Buziaki :)





czwartek, 25 września 2014

Świecznik jesienny -zimna porcelana do znudzenia

Dobry wieczór!

Wczoraj przywitałam jesień bukietem z liści kukurydzy < klik> ,a dziś dorzucam  do wystroju świecznik z zimnej porcelany.
Zrobiłam go z różnych kolorów różyczek ,które uczyłam się robić do tej pory i z moich eksperymentalnych kolorków .Jedynie co w nim nowego ulepiłam to  jarzębinę.  I jak tak na nią teraz  patrzę   to sobie myślę ,że mogłam zrobić  trochę ciemniejszą.
Muszę Wam powiedzieć,że ostatnio zauważyłam iż mam uczulenie na barwniki,które używam  do  porcelany.Dostaję dziwnej wysypki ,pokrzywki na ramionach i dekolcie ,swędzi jak cholerka ,a gdy  zaczyna mi mocno dokuczać lecę szorować ręce i po jakimś czasie schodzi .
Zaczyna mi to coraz bardziej dokuczać,ale nie poddaję się cholerstwu i nadal próbuję swoich sił w doskonaleniu kwiatów.
Dziś pierwszy raz próbowałam lepić w rękawiczkach,ale rozglądam się za innymi  , przede wszystkim spożywczymi barwnikami ,bo nie ma to jak lepienie gołymi rękami /rękoma? (kurcze nigdy nie wiem jak jest bardziej poprawnie .Kilka kolorów pozostało od jaj  wielkanocnych,  więc na jakiś czas powinno mi wystarczyć .Tylko muszę wypróbować czy one mi aby nie będą szkodzić .
Co do świecznika to jest on oczywiście z zastosowaniem juty ,którą  byle jak pocięłam i ułożyłam .Chciałam aby było jak najbardziej naturalnie .
Różyczki nie są najlepszych lotów ,bo pochodzą z początków mojego lepienia ,a szkoda było je wywalić 
Jednak  mam dla Was niespodziankę ,bo niebawem pojawią się prace z różami ,które są inne niż do tej pory,moim zdaniem ładniejsze .
A jak wygląda jesienna wersja świecznika przekonajcie się sami .
Mnie on  się podoba, bo zawsze jest to jakaś odmiana 
 Nawet liście w nim zaczęły przybierać różne kolory i odcienie.

zimna porcelana

zimna porcelana



zimna porcelana


Ot taki sobie zwyczajny świecznik ,który umili mi długie jesienne wieczory.

A na koniec muszę powiedzieć,że sprawdzałam przed chwilą i już jest równe 50 cudnych ,czerwonych prac.Nie myślałam,że ta zabawa nabierze takiego rozpędu.Strasznie sie cieszę,że mogę z Wami bawić się ,poznawać nowe blogi i ich sympatycznych autorów.
I na koniec żegnam się z Wami życząc spokojnej nocy 

Buziaki i słodkich snów :)


środa, 24 września 2014

Jesienny bukiet w 5 minut

Witajcie kochani.
Dziś będzie bardzo szybko ,bo czasu mało,a i nie ma co się rozpisywać nad tym co chcę pokazać.
Jak to dobrze,że człek jest przezorny i zawsze ubezpieczony,ściślej mówiąc ma duszę chomika i nie wywala nawet tego co kiedyś powstało w ramach kursu dla Was.
Otóż w sobotę miałam gości i potrzebowałam ekspresowej dekoracji na stół.
 Tu z pomocą przyszły mi zeszłoroczne kwiaty z liści kukurydzy (kursik na nie tutaj ),które pędem przytaszczyłam z piwnicy.Dobrze ,że porządnie zapakowane to i nawet kurzu na nich nie było.
Muszę Wam powiedzieć ,że przechowują się super,bo ani nie wyblakły ,ani nie straciły kształtu.
Następnym krokiem ,a właściwie wielkimi  susami było pędzenie po jarzębinę i głóg,bo to rośnie najbliżej mnie.Na kasztany ,ani żołędzie nie było czasu , tym bardziej ,że w okolicy  ich brak.
A że ze mnie czasem zdolna bestia haha ,to w mig ułożyłam bukiet ,do którego wykorzystałam dekaracyjne dynie jakie miałam pod ręką .
I tym sposobem bez zbytniego nakładu pracy  powstał na prędce bukiet ,który chyba już u mnie postoi jakiś czas, a i owoce w nim przy okazji naturalnie się wysuszą .

Fotki też robione na prędce ,więc wrzucam wszystkie jaki porobiłam .
florystyka,kwiaty z liści

liście ,florystyka






A nie mówiłam ,że będzie szybciutko?

Kochani na koniec dziękuję za miłe słowa odnośnie moich wszystkich świeczników z zimnej porcelany.Pojawiły się już pierwsze zamówienia ,więc roboty mam sporo,a najgorsze,że nie lubię robić takich samych .Cóż zawsze czymś się i tak będą różniły.
A jeśli tylko  powstaną  inne propozycje  to na bank Wam pokażę .

U mnie dziś słonko świeci ,ale rano było pierwsze skrobanie aut  brrr :(((  jak ja tego nie lubię .

Słonecznego i ciepłego dnia życzę :)


poniedziałek, 22 września 2014

Świecznikowa kokarda

Moi mili znów będę męczyć Was świecznikiem ,ale nic nie poradzę na to,że uwielbiam je tworzyć .
Wczoraj pokazałam Wam co dostała Ania za II miejsce klik ,a dziś pokażę co było nagrodą za III miejsce w "Siódemkowej zabawie" .
Jak już Wam pisałam  dorwałam materiał jutowy i  będę go wykorzystywać  póki jest w zasięgu ręki.
Także musicie uzbroić się w cierpliwość i oglądać co tam sobie powstaje w temacie świecznikowym.
Niektórzy z Was już zaczęli prace świąteczne i wcale się nie dziwię,bo czasu wcale nie jest tak dużo jakby się wydawało.W głowie też mam już sporo pomysłów,porozpisywanych projektów,które tylko czekają na ciąg dalszy.
Ale jak tu działać skoro ciągnie mnie do lepienia kwiatków.
Uparciuch ze mnie okropny i już.Póki nie będę zadowolona z efektów, to będę zlepiać te płatki i Wam je pokazywać pod różną postacią.

A dziś świecznik ,który powstał specjalnie dla Ulci ,która zajęła  III miejsce w siódemkowych wyzwaniach <klik>.
A skoro Ulcia potwierdziła,że przesyłeczka dotarła do niej w całości to nie ma na co czekać ,tylko muszę pokazać Wam jak jej świecznik wyglądał.
Oczywiście oprócz tego znalazło się małe co nie co do wykorzystania w pracach.

 Znów użyłam wspomnianej juty i tak oto powstał świecznik w kształcie kokardki,który wygląda ot tak





Uleńko jeszcze raz moje gratulacje 

Tak na marginesie jestem ciekawa czy ktoś wpadnie na to, jaki świecznik dostanie Ilonka ,która zajęła I miejsce w tej zabawie.
Kto chce niech zgaduje.
A Ciebie Ilonka proszę jeszcze o cierpliwość ,Ty dobrze wiesz dlaczego .

Ostatnia sprawa to moja wrześniowa zabawa kolorami tutaj .
Kochani mam wrażenie ,że uda nam się pobić sierpniowy rekord w ilości uczestników,czego bym sobie bardzo życzyła. Już jest 45 prac a zostało jeszcze kilka dni,więc może się uda i dobijemy do 60,byłoby extra.

A teraz znikam ,bo już drugi dzieńz rzędu piszę posta , a co za dużo to niezdrowo

Trzymajcie się moje mróweczki :)

Miłego tygodnia dla wszystkich 



niedziela, 21 września 2014

Moje jutowe upodobania i świecznik czekoladowo-miętowy nr.2

Na samym począteczku ogromne podziękowania odnośnie świecznika serduszkowego z makami  o tutaj,nawet nie macie pojęcia jak Wasze słowa potrafią motywować do dalszej zabawy z zimną porcelaną .
Po drugie witam kolejnych podglądaczy i cieszę się ,że zakotwiczyliście się w witrynce na jakiś czas.
A po trzecie witam Was bardzo serdecznie na moim skromnym blogasku.
***
Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę z mojego niedawnego zakupu.Polowałam  na to już od jakiegoś czasu i nigdzie nie mogłam dostać .Aż któregoś dnia udałam się do mojej  hurtowni kwiatów, w której zawsze zaopatruję się we wstążki i inne przydatne pierdolitka.
Aż tu nagle?????
Nie wierzyłam własnym oczom!!!!!!!!!!!!!!!!
Jest !!!!!! 
Hura!!!!

Jest wreszcie moja upragniona juta,na którą polowałam od zeszłego roku.Oczywiście wiem,że w sieciowych sklepach czy na allegro jest trochę tego ,ale coś nie mogłam się zdecydować i odkładałam na potem .A tu nagle w ulubionym sklepiku było to co mnie interesi i to na miejscu.
Mogłam zobaczyć z bliska,ocenić i dotknąć.
Może to nie jest dokładnie to co chiałam,bo marzyła mi się grubsza,taka  jak to kiedyś  ziemniaki pakowano do worów ,ale i tak kupiłam od razu i mam już na nią miliony pomysłów.
Pewnie  niektórzy pamiętają jak w zeszłym roku przerobiłam mały woreczek jutowy na aniołka  <kilk > i od tej pory juta chodziła mi ciągle po głowie.

Gdyby ktoś pytał,to szyć z niej nie bedę ,szukam na nią inne sposoby.

A skoro ten materiał zagościł w moim domu to nie mogłam się oprzeć, aby nie wypróbować jej w świecznikch z zimną porcelaną.

A dzisiejsza praca powstała dla naszej przesympatycznej Anuli ,która zajęła  II miejsce w siódemkowych wyzwaniach <klik>
Wiem ,że Ania już paczuszkę otrzymała,bo od razu dzwoniła do nie mnie z tą informacją.Czy jej się spodobała moja niespodzianka nie będę się wypowiadać ,znając ją  pewnie sama to zrobi u siebie ,jak tylko znajdzie chwilę czasu.
Powiem tylko jedno-Aniu gratuluję kolejny raz tak fantastycznej pozycji na podium .To była czysta przyjemność zrobić  dla Ciebie,coś co pozostanie pamiątką po mojej zabawie i będzie Ci mnie przypominało każdego dnia.

A ponieważ wiem ,że Ania bardzo lubi brązy, to powstały świecznik jest podobny do tego który już Wam pokazywałam ,ale o innym kształcie.,
Tamten był owalny  <tutaj >  i lakierowny ,natomiast dla niej przygotowałam świecznik w kształcie kwiatka i oczywiście z  ulubioną jutą  , bez użycia lakieru.Mam nadzieję ,że Ania też kiedyś polubi ten rodzaj materiału w swoich pracach .
Oprócz świecznika dorzuciłam troszkę przydasi ,aby mogła sobie z nich korzystać tworząc swoje śliczności.
zimna porcelana

zimna porcelana




A jakie nagrody powstały dla Ilonki( I m-ce) i Uli (III m-ce)pokażę w niedalekiej przyszłości.

A teraz dziękując Wam za tyle dobrotliwych słów ,żegnam się życząc sympatycznej i miłej niedzieli.

Pozdrówka i do zaś :)


środa, 17 września 2014

Makowy świecznik i smakołyki Karolci


Na początku bardzo  dziękuję za przemiłe komentarze pod świecznikiem całym w     różach oraz witam kolejnych obserwatorów,którzy  pojawili się w mych skromnych progach.
Rozgoście się wygodnie i zapewniam ,że nuda Wam nie grozi,już ja się o to postaram.

Skoro bawimy się we wrześniu kolorem czerwonym ,no to jest okazja aby eksperymentować dalej.
Nie było okazji podczas sierpniowej zabawy,bo postawiłam na zeberkową pracę klik  ,ale teraz nie ma bata .
Po prostu nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić połączenie czerwieni z czarnym.
Wyzwaniem dla mnie było zrobienie maków z zimnej porcelany,bo tak sobie to umyśliłam 
Ściągnęłam  grafikę jak takie maki wyglądają(nie myślcie ,że nie wiem )  i zabrałam się do przygotowania odpowiedniego kolorku,a potem do lepienia.
A to maczek na jakim się wzorowałam 

Po  wielu kombinacjach,rozgniataniu tego co  powstawało i ponowemu lepieniu udało się w końcu  zrobić coś co  chociaż trochę przypomina polne maki.

Chcę ,aby moje świeczniki  były za każdym razem inne,co by się Wam nie przejadły,bo kto wtedy zajrzy do mnie?
Dlatego wymyślam im przeróżne kształty i kwiaty o czym niejednokrotnie się jeszcze przekonacie.
Ponieważ od czasu do czasu lubię w pracach  romantyczność ,granie na zmysłach,dlatego dzisiejsza wersja nadaje się na kolacyjkę  wieczorową porą  i miłosne uniesienia haha:)
No może brakuje w nim typowo klimatycznych róż ,ale Danutka jest przewrotna i tworzy czasem różne dziwolągi .
Trzeba być mną aby zrobić makowy świecznik w wersji miłosnej ,ale skoro tak sobie umyśliłam nie było juz odwrotu.
No dobra kochani ja tu gadam i plotę  a Wy chcecie w końcu zobaczyć tego cudaka .
No to już wrzucam i zaraz uciekam co by mi nikt nie przywalił za taką wersję 
zimna porcelana,stroik

O ile mniej więcej wiedziałam jak zrobić kwiaty, to na liście nie miałam pomysłu .Bo niby jak zrobić takie drobne listeczki  z zimnej porcelany, aby były choć trochę podobne do drobnicy maków.To też hahaha już się śmieję z tego co napiszę .
Kurde nie mogę sama z siebie,wyszły mi takie" kurze łapki" zamiast liści .
I pewnie w tym momencie rżycie razem ze mną haha:)
Teraz już będzie całkiem poważnie.
 A ponieważ nie miałam pomysła na pączki makowe,jakoś nie chciały mi się ulepić takie pomarszczone ,jeszcze nie rozwinięte to pomalowałam prawdziwe makóweczki kolorem takim jak środek maków


I tradycyjnie podsumowaniem sesji zdjęciowej jest   kolażówka ,dziś "makowa"

A na zakończenie dzisiejszej pisaniny pokażę Wam cóż moja Karola zrobiła jak byłam w szkole na zebraniu.
Wiem ,że pierwsze spojrzenie na fotkę może Was zmylić z jajami wielkanocnymi haha.
Młoda porządziła się w kuchni i przyrządziła rodzince deser w postaci jabłuszek  z galaretką .Fakt ,że było więcej ,ale jak każdy zaczął łapać to goniłam i krzyczałam aby reszty nie ruszać  bo robimy fotę .Niby zieleni o tej porze roku pełno , ale w lodówce były tylko liście selera,no to  tym ozdobiłyśmy na szybciocha talerz ,którego nawet nie widać na fotce bo jest przezroczysty .Wspominam o tym aby nikt nie pomyślał,że na serwetę kładę i talerzy u mnie w chałupie brakuje:)
Karolcia  powiedziała,że widziała w ten sposób pomarańcze,a że w domu były jabłka to wykombinowała po swojemu.
Powiem tylko jedna -pychota i polecam na różne imrezki nie tylko dziecięce ale i dla każdego.
A nawet dodam więcej -kumpela na piątek robi dla dzieciaków właśnie takie jabłuszka ,bo jej córka ma urodzinową imprezę.




To tyle na dziś 
 Do zobaczyska 





niedziela, 14 września 2014

Świecznik po dwukroć w różach - zimna porcelana

Witajcie  niedzielnie!

Zacznę jak pogodynka od prognozy pogody,która jest tak cudowna ,że momentami  mam ochotę jechać nad jezioro i popławić się w wodzie.
Wieczory są bardzo ciepłe  i  przyjemne ,ale niestety  coraz dłuższe i przypominające  o jesieni ,która   zbliża się wielkimi krokami.
Zaczynają  spadać liście z drzew,na polach trwają prace wykopkowe,dzieci co rano zasuwają do szkoły ,ani się obejrzeć a zaczniemy odliczać dni do kolejnych świąt bożonarodzeniowych.
Zanim jednak do tego dojdzie i pochłoną mnie bez reszty ozdoby świąteczne bawię się nadal zimną porcelaną,która muszę Wam powiedzieć ma niesamowite możliwośći.
Znaczy ona tak, ja o wiele mniejsze,ale nadal trenuję regularnie i widać już  pierwsze postępy,na które będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Sporo kwiatków powstaje podczas lepienia,jedne lepsze ,inne gorsze ale ogólnie bardzo lubię to robić.
A skoro już są to wykorzystuję je w  przeróżnych  świecznikach ( ot takie mam  zboczenie zawodowe) a każdy inny, niepowtarzalny ,bo  nie lubię robić dwóch takich samych prac.
Dlatego moje prace ,które zaczęłam pokazywać , będą bardzo różne kolorystycznie.
Rozumiem doskonale ,że jednym mogą się podobać takie świeczniki ,innym nie ,ale mam nadzieję,że każdy kiedyś znajdzie jakąś wesrję dla siebie.Jak nie dziś to jutro.
A możliwości odcieni kolorystycznych są  tysiące ,więc mam co robić do końca życia haha:)

A wracając do tytułu posta odpowiadam dlaczego po dwukroć.
Po pierwsze świecznik jest w przeważającej części różowy a po drugie róże są też różowe.

Czyli dzisiejsza praca jest dla miłośników różowych kolorów,jak się okazało po lipcowej zabawie,nie jest to Wasz ulubiony kolor,ale jeśli chodzi o kwiaty to chyba jak najbardziej jest ok .

***********
Pomysł na takowe świeczniki jest mój,nigdzie wcześniej nie spotkałam się z tym ,aby wykorzystywać w ten sposób zimną porcelanę,dlatego moja prośba jest taka
Jeśli inspirujesz się moimi pracami proszę wspomnij o tym u siebie,podaj źródło ,będzie mi miło .
Chociaż z góry wiem ,że Ci co wstawiają nasze  prace na różnych zagranicznych stronach mają nas głęboko w d....
O tym niedawno pisała nawet Aldonka,której fanastyczne wyplatanki i nawet kursy były kradzione bez żadnej wzmianki o autorce.
A ponieważ to jest temat rzeka ,na tym kończę moją małą  dygresję .

********

A teraz bez zbytniego rozpisywania pokazuję mój nowy świecznik dla miłośników różowości 





Ot tyle o kolejnej pracy .
A teraz będę się chwalić.
Rzadko biorę udział w zabawach ,gdzie można coś wygrać.Ale kochanych siódemeczek nie omijam i  staram się do nich  zapisywać .Tak też było ,zapisałam się do Kasi i wygrałam nagrodę niespodziankę.
W tygodniu przyjechała taka oto książeczka z przepisami kulinarnymi.

Przejrzałam całą,najbardziej ubawiła mnie nazwa jednej z potraw,podobno pyszna ,ale na początku imprezki może odstraszyć nie jednego haha:)



Kasiu bardzo Ci dziękuję za tak miłą niespodziankę :)

**********
To jeszcze nie koniec,nie myślcie sobie,że już tak wyporządniałam .Ostatnio Was zmyliłam i było krótko to dziś muszę nadrobić haha:)

Ale tak na poważnie to mam  jeszcze coś do pokazania miłośnikom  haftu krzyżykowego.
Znalazłam na fejsie taki ciekawy koci alfabet,który mi się spodobał.Prosty jak drut ,dla ulubienców  kociaków  idealny.
Wiem,że Ci co haftują widują i przede wszystkim robią  lepsze cuda ,ale to mnie zauroczyło swoją prostotą ,dlatego Wam pokazuję .Niestety o źródle autora mowy tam nie było,więc wrzucam samą fotkę .

A teraz na sam koniec pragnę Wam podziękować za tyle dobrotliwych słów odnośnie moich prac.
To miłe czytać tak wspaniałe komentarze.

Artystkom-kolorystkom co bawią się u mnie we wrześniowym kolorku dziękuję za udział w zabawie i przestrzeganie regulaminu,a szczególnie punktu 6, no może z małym wyjątkiem
Kto ma jeszcze ochotę dołączyć do zabawy serdecznie zapraszam ,szczegóły znajdziecie tutaj ,a kto nie bierze udziału również jest mile widziany,choćby po to aby zobaczyć jakie  powstały kapitalne prace z wrześniowym kolorem .

A teraz czas na  popołudniowy relaks , w moim wydaniu to oczywiście wypad rowerem do lasu.Do wieczora mnie nie ma  ,więc wszelkie zaległości nadrobię potem .

Całuski :)