czwartek, 26 czerwca 2014

Romantyczna osłonka na wino -hardanger cd.

Mróweczki moje kochane najpierw dziękuję Wam za tyle ciepłych słów odnośnie mojej ostatniej pracy,jaką był komplet hardangerowy tutaj .To dla mnie bardzo ważne,że potraficie docenić moje zmagania w całkiem nowej technice,którą próbuję jakoś ogarnąć.Jesteście kochani dlatego buziaki z samego rana już do Was lecą :))))

   ********
A teraz przechodzę do sedna dzisiejszego wywodu.
Przygotujcie się na sporą ilość fotek,moje wyjaśnienia ,tłumaczenia  i ..?
A tu niespodzianka..
 Dziś marudzenia nie będzie ,bo jestem z efektu zadowolona.Jedynie mam  zastrzeżenia do fotek ,ale to już u mnie normalka, więc się przyzwyczajam po maluśku.Jeśli po zrobieniu ok 50 fotek w różnych ujęciach nadal jestem niezadowolona to daję spokój i nie robię już więcej ,wybieram z tego co mam.A bywało różnie.

********
Która z nas nie lubi romantycznej kolacyjki we dwoje?
I tego klimatu dziś będę się trzymać w poście.
Zacznę od początku.
Dostałam w prezencie  takie oto  czerwone wino  swojskiej roboty.
Po roczniku widać,że jest  jeszcze młodziutkie stażem i tak właściwie powinno sobie spokojnie leżakować gdzieś w piwnicy i nabierać tajemniczej mocy.
Ponieważ ja z moim schorowanym żołądkiem na razie muszę o nim zapomnieć ,tak też grzecznie sobie stoi i nabiera procentów haha:)



Tyle,że wino nie jest głównym bohaterem mojego dzisiejszego wpisu,ale coś w czym będzie ono prezentowane.
Pisałam Wam ostatnio,że trenuję robienie serduszek hardangerowych.
I moja nauka dziś wygląda tak:



Cieszyłam się jak głupia ,że drugie  serducho w hardkorze(jak mówi Marta)    mi wyszło,pierwsze możecie zobaczyć klikając <klik>
serce,haft

Na pomysł zrobienia mojej nowej pracy wpadłam przez przypadek i wtedy mnie olśniło co mogę z tym serduchem zrobić .
Ale najpierw musiałam jeszcze coś  dohaftować i,więc szybko wzięłam się za naukę  nowych elementów.
Pierwszym jest tzw.krzyż maltański 

hardanger



Kolejnym  elementem mojej pracy jest cosik takiego,co może być odbierane dwojako,jako kwiatek lub gwiazdka.
Do tego , powymyślałam jakieś wzorki ,zrobiłam kilka bloczków i w miarę się udało.
Nie powiem,żeby od razu poszło dobrze,bo prułam po kilka razy zanim nauczyłam się  przeliczać, aby płatki wyszły w równych odstępach.
Ale jest ,udało mi  się coś takiego wyczarować z czego ogromnie się cieszę .

hardanger

Jak już moje kawałki były gotowe,to z kartonu zbudowałam osłonkę w kształcie trójkąta,posklejałam ,dorobiłam szydełkowe wykończenia i stworzyłam takie oto coś 





I tak oto powstała  wersja na romantyczną kolacyjkę ,a w tle moje imieninowe storczyki od męża ,które pięknie  się wkomponowały w całość 


Jeszcze kilka ujęć osłonki z każdej strony 




hardanger

I cała praca ze wszystkich stron w jednym miejscu 



Jak widzicie kochani nauka idzie mi  cały czas do przodu,chęci są duże, więc nic tylko trzeba działać dalej i haftować kolejne materiały.

Śmiać mi się chce bo jeszcze nie tak dawno mówiłam,że igły nie tknę a tu mnie tak wciągnęło na maxa ,że już mam w głowie masę pomysłów na wykorzystanie tego haftu w innych pracach.
Szkoda tylko,że doba taka krótka ,z chęcią bym ją o te kilka godzin wydłużyła.

Na dziś to tyle,nie będę Was zamęczać moim gadulstwem.
Niebawem odbędzie się głosowanie wyzwania nr.6 ,do którego zachęcam nie tylko samych uczestników,ale Was moi drodzy obserwatorzy.

Całuski,cmokuszki :)))

DANUTKA:)))








poniedziałek, 23 czerwca 2014

Serwetka i osłonka w hardanger oraz niespodzianka od Kazi

Cały zeszły tydzień był  dla mnie bardzo trudny i dawał wiele do myślenia .
Teraz zaczął się kolejny i mam nadzieję,że  będzie lepszy od poprzedniego.

Kochani dziękuję jeszcze raz ,że tak dzielnie potrafimy się jednoczyć i wspierać kiedy zachodzi taka potrzeba .

Jesteśmy cały czas z Tobą ,bądź dzielna,odzyskaj chociaż troszkę wew.spokoju  i wracaj do nas jak najszybciej .

****************************************************************************************

Kochani moi normalnie się zakochałam nie na żarty ,nie chce mi nadal przejść zauroczenie hardangerem.
A skoro nie chce minąć ,więc pomaluśku dłubię igłą i się nadal uczę .
Teraz jestem na etapie szkolenia się w serduszkach ,także z ich udzialem powstanie kilka różnych prac.
Dziś moja pierwsza propozycja.

Najpierw zrobiłam małą serwetkę o wymiarach 21x21cm,z której jestem zadowolona,a to dlatego,że wzór sama sobie wymyśliłam .
Przeglądałam te wszystkie piękne serwety w cudne wzory i nie mogłam się na nic zdecydować ,dlatego wymóżdżyłam  swój własny wzorek i kształt 





Wiadomo,że na razie są to proste bloczki i małe dziurki,ale tym razem tak uważałam aby się nie pomylić w liczeniu ,a  gdy tylko wydawało się coś podejrzane od razu prułam i szyłam na nowo.
A skoro  powstała już serwetka to nastąpiła nauka robienia serduszek.

Niby jak się patrzy to wszystko wydaje się takie proste,ale jak co do czego to pierwsze serducho  poszło od razu do kosza,gdyż tak namieszałam z liczeniem nitek ,że w rezultacie wyszło krzywo.
Wina też pewnie leżała po stronie materiału ,bo wzięłam  hardanger  22 ct,który ma za  maluśkie dziurki jak na moje oczy ,że się nie dziwię iż coś poszło nie tak.
Cóż nauczka moja z tego taka ,aby brać się za mniejsze projekty,a materiał o rzadszej strukturze.
I kolejne serdeuszko zaczęłam robić na materiale 16ct,  no i o wiele mniejsze.
Opłacało mi się zmienić na mniejszy rozmiar ,bo wyszło bardzo fajnie.

Kolor nici jaki użyłam jest ciemnym brązem ,tylko że nie aż tak ciemnym jak pokazują fotki,które zawsze nie są takie jakie powinny być,ale u mnie to jak zwykle norma 


Moje serducho postanowiłam zaprezentować na szklanej osłonce storczyka,który kwitnie  od stycznia i ma kolejną boczną odnogę .
Ogólny zarys samego serducha pochodzi ze szpargałów hardangerowych jakie dostałam niedawno od życzliwej Aleksandry.

Dobra kochani dosyć tłumaczenia ,czas na maleńki pokaz moich ponad  tygodniowych wypocin.





Na koniec kolaż mojego nowego kompletu 

Marzy mi się ogromny obrus hardangerowy,ale kurcze przez rok go nie zrobię więc zapewne dam sobie spokój 
   

Ale to jeszcze nie koniec mojego dzisiejszego wpisu.
Otóż niedawno udało mi się wygrać małą pocieszajkę u mistrzyni frywolitki,kochanej Kazi.
Kaziulka zrobiła mi cudną niespodziankę,bo dostałam od niej prześliczne gwiazdki frywolitkowe.
A czy Wy wiecie,że ja pierwszy raz miałam okazję dotknąć i zobaczyć  jak takie cuda wyglądają.

Powiem Wam ,że na żywo są jeszcze piękniejsze,delikatniejsze i jest to tak koronkowa robota,że mnie się nie mieści w głowie.

Ale to nie był koniec niespodzianki bo otrzymalam jeszcze od Kazieńki prezent imieninowy w postaci ślicznego frywolitkowego naszyjnika i cudną wstążkową różyczkę .
Oczywiście był dołączony jeszcze liścik i przepiękna kartka z życzeniami.





Dziękuję Kaziu za tak mega wielką niespodziankę ,jesteś kochana :)))
Takie chwile zawsze u mnie są pełne wzruszeń i łezka kręci się w oku patrząc na Twoje dobre serce,ale też i ogromny talent jaki niewątpliwie posiadasz.


Ze spraw bieżących przypominam o trwającym do końca czerwca wyzwaniu nr.6 ,już niedługo odbędzie się głosowanie,także czekam na kolejne organizery.


No i jeszcze jedna sprawa,a raczej zapytanie.
Czy Wy też widzicie dzisiaj na pulpicie tylko jeden post?
Ja tak mam od rana i nawet nie mogę zobaczyć waszych nowych prac i cóż nowego się dzieje na blogach:(((

Gdyby ktoś coś wiedział proszę o info.


Ściskam Was kochani 

Do zobaczyska niebawem :)

DANUTKA:)))




środa, 18 czerwca 2014

Modlitwy czas ........

Kochani dzisiejszy post jest trochę inny od pozostałych.

Wielu z Was już  wie jaka tragedia spotkała naszą blogową koleżankę Ilonkę .
 Dlatego dziś w  imieniu Ilonki pragnę Wam wszystkim podziękować za słowa pocieszenia  jakimi ją wspieracie,za ogrom komentarzy i wiadomości.

Ilonka jest moją serdeczną przyjaciółką ,z którą nigdy osobiście się nie spotkałam, ale znamy się jak przysłowiowe łyse  konie i wiele nas łączy.
Przegadałyśmy razem  wiele godzin  ,między nami były chwile radości,szczęścia  ,ale też smutku i łez .
Ona codziennie  mnie wspierała dobrym słowem i pocieszała w chorobie, zawsze na nią mogłam  liczyć .

Dziś ona bardzo liczy na moje wsparcie i pomoc,ale także na wsparcie nas wszystkich .

Pomóżmy jej przetrwać te ciężkie chwile,łącząc się w modlitwie i trzymając ją za rękę.

Kochani ona się cieszy,że pisze do niej tyle ludzi, często są to  obce osoby ,nie znające jej a dające tyle ciepła i ukojenia w bólu.

Rozmawiałam dziś z nią dosyć  długo i uświadomiła mi  ,że każde nasze  słowa dają jej ogromną siłę, aby przetrwać ten trudny czas.
Jak sama mówi to jest ogromny kopniak ,aby iść dalej do przodu.

Kochana Szymka napisała dla niej piękny wiersz 
Szymciu pozwolisz,że go zacytuję i podziękuję za niego

Gdzieś na brzegu morza stoi płacząca twarz
Nie widzi ani końca ani początku,kryje w sobie strach
Horyzont stał się mroczny, choć słońce wciąż na niebie
Pyta wtedy :
'Czy uwierze jeszcze w siebie?'
Los goryczą zatruł życia smak
I najszczersze pragnienie to cofnąć czas
Pytania i żal wciąż ranią duszę czystą
I kwiaty w złocistym zbożu bledną
Wspomnieniami karmić się trzeba,
Gdyż w modlitwie niedaleko nam do Nieba
I tak prosimy Boga, by siłą obdarował
I następne dni w ogrodzie życia pielęgnował



Kochani bardzo Was proszę w imieniu Ilonki i swoim o modlitwę ,szczególnie w sobotę ,kiedy odbędzie się pogrzeb jej męża.

Moi mili  Ilonka obiecała ,że jeszcze  sama Wam podziękuje  osobiście ,kiedy tylko będzie mogła.

Pozdrawiam 


DANUTKA:(((

czwartek, 12 czerwca 2014

Recyklingowy świecznik na konkurs i użalanie się

Jak to dobrze,że dziś jest chłodniej, bo wczorajszy upał był nie do zniesienia.Żeby nie ochłoda w podwórkowym basenie nie wiem jak bym wytrzymała do końca dnia.
Kocham słońce,piękną pogodę ,ale takie skwary to wytrzymuję i toleruję tylko nad jeziorkiem,a do wakacji jednak jeszcze trochę czasu.
W domu duchota ,zero  przeciągów  ,jedynie biedne wentylatory ,które ledwo zipały i chodziły non stop.
Chyba będzie trzeba pomyśleć o klimie ,bo coś ta pogoda płata nam ostatnimi czasy różne figle.

Tak ,ale ja nie o takich żalach miałam wypisywać .Dziś mam umysł bardziej jarzący i nieprzegrzany od słońca, więc mogę sobie trochę ponarzekać .

MOJE ŻALE PO RAZ PIERWSZY 

Otóż, w zeszłym roku ogłoszono konkurs na najładniejszą pracę recyklingową .

Oj w sieci było wtedy o tym konkursie   bardzo głośno ,ileż szumu,obiecanek i zapewnień.
Wtedy byłam jeszcze początkującą blogerką ,ale pomyślałam co tam spróbuję swoich sił i pokażę cóż tam potrafię wytworzyć z odpadków i papierowej wikliny.
Z drugiej strony była okazja do pokazania się szerszemu gronu i promocja własnej osoby na co nie ukrywam liczyłam. 
Oczywiście moja praca nie wygrała ,ale nie o to chodzi.
Organizatorzy zapewniali,że wszystkie prace będą obfocone przez profesjonalistów,będzie dodatkowe głosowanie na fejsie itd.
Było tyle było miodu i słodzenia,zachęcania  a jak przyszło co do czego to właściwie nawet nie wiem jakie były inne prace konkursowe .
Jedyne co zobaczyłam to tylko 3 pierwsze miejsca i na tym koniec,a prośba do organizatorów o pokazanie innych prac nie przyniosła żadnego skutku.

Szkoda ,że tak to się zakończyło,dlatego dziś po ponad roku od tego wydarzenia postanowiłam Wam pokazać cóż takiego wtedy wymodziłam .



Miałam przy nim kupę roboty.
Cała praca od góry do dołu zrobiona z tego co inni wyrzucają do śmieci,oczywiście za wyjątkiem świeczuszek .
Pamiętam ,że wyplatany  środek malowałam kilka razy zanim ostatecznie zdecydowałam w jakiej kolorystyce zrobię .Potem zabawa z rolkami papieru,z których robiłam różne kwiaty,dalej róże z wytłoczek po jajach,jakieś maluśkie kwiatki z perełkami itd.
Szkoda,że wtedy nie zrobiłam lepszych fotek,ale liczyłam właśnie na te co mieli zrobić profesjonaliści.
Także zdjęcia robione na szybko ,byle mieć coś na pamiątkę .







Kochani tutaj pierwszy raz pokazałam  ,że często w moich świecznikach  korzystam z denek od puszek i ten  pomysł jest  zupełnie mój.Nigdzie wcześniej nie widziałam ,aby ktoś korzystał w ten sposób z puszek używając je pod zapachowe świeczuszki.
Drugi raz pokazałam szerszemu gronu użycie denek w świeczniku wyzwaniowym < klik >.

 UŻALANIE SIĘ PO RAZ DRUGI 
I w tym miejscu moje drugie żale ,gdyż po ukazaniu się mojej propozycji wyzwaniowego świecznika  nagle w sieci zaczęły pojawiać się świeczniki a w nich denka z puszek .
Nie ukrywam ,że cieszę się iż korzystają z moich pomysłów inni ,w końcu dzielę  się nimi z Wami drodzy czytelnicy.Jedynie jest mi tylko przykro ,że żadna z tych  osób nie wspomniała ani słowem skąd zaczerpnęła pomysł.
Rozumiem ,że nie jestem żadną znaną osobą ,raczej żyję sobie w cieniu ,nie wychylam się ,robię swoje ,ale to nie znaczy ,że można w ten sposób podkradać czyjeś pomysły,pokazywać jako własne ,skoro o innych znanych osobach to wręcz podkreśla się po kilka razy co od kogo pochodzi,kto nas czymś zainspirował.

Szkoda,że wszyscy nie podchodzą do tych spraw uczciwie ,ale cóż takie są realia a ludzie jakże różni .

Na dziś koniec użalania się .
Proszę jedynie o zrozumienie ,gdyż   ja czasem muszę czas  dać upust pewnym emocjom i przelać je na kompa.
Nie należę do tych co tylko wrzucają fotki i lecą dalej.Ja muszę swoje powiedzieć ,wyżalić się lub odwrotnie podzielić radością czy spostrzeżeniami.
Kto lubi czytać i tak przeczyta ,a kto nie to chociaż poogląda fotki ,tyle że nie będzie w temacie co i jak .
Bo jak ja to mówię każda praca ma jakąś duszę ,do czegoś nawiązuje ,dlatego staram się zawsze kilka słów dodać co miałam na myśli robiąc to czy tamto.
A że dziś naszło mnie na użalanie się to trudno,wybaczycie mi to lub nie .

Na zakończenie dziękuję tym wszystkim, którzy mnie  dobrym słowem raczą ,bo Wasze komentarze są bezcenne.
Dziękuję za tyle przemiłych słów pod moją ostatnią pracą z organizerem tutaj .Cieszę się ,że  spodobała się Wam  taka wersja na pierdolitka .

Całuski dla Was 

Pozdrówka moje rozleniwione słońcem  mróweczki :)

DANUTKA:)))




wtorek, 10 czerwca 2014

Stojąco-wiszący organizer ,moje dalsze zmagania z hardanger

Cześć kochani!

Byłam w sobotę na weselu i muszę Wam powiedzieć ,że było super,wytańczyłam się  i wyhasałam za wszystkie czasy,do tego stopnia,że zrobiłam sobie pęcherz na dużym paluchu u nogi .Niby buty do tańca wygodne ,sprawdzone nie raz,nie dwa  a tu nagle taki numer.Dobrze,że są upały i mogę śmigać w japonkach, a nie wciskać jakieś pełne buciorki czy adidaski.
Kocham taniec,chociaż tancerka ze mnie marna ,ale grunt to dobra zabawa,a tej było mi trzeba po ostatnich nerwówkach i niedomaganiach.
Dlatego polecam wszystkim taki rodzaj relaksu,może nie koniecznie wesela ale jeśli tylko nadarza się okazja to korzystajcie z niej ,bawcie się i tańczcie do białego rana.

To tyle na wstępie co by poprawić Wam humory przed tym co może go popsuć za chwilę ,jak tylko zobaczycie moje nowe dzieło 

Zrobiłam organizer,ot taki sobie , bez jakiegokolwiek przekonania.Bardziej skupiłam się na moim nowym hafciku,który igłuję  coraz lepiej,jejku mam dziś jakąś głupawkę i wymyślam nowe wyrazy .

Oczywiście w tym wszystkim jest zawsze jakieś ale ,wszystko byłoby w miarę ok, gdyby nie to, że za cholerę nie mogłam wyprasować hafciku.Krochmaliłam ,psikałam płynem do rozprasowania,zaklinałam a i tak nie chciało się zrobić gładziutkie .Fotki też do ....najlepiej do kosza wywalić,tylko co wtedy Wam pokażę ?

Ale może zacznę od początku.

Jak tylko przyjechały materiały do hardangera  od razu musiałam wypróbować .Nie szukałam żadnych wzorów gotowych,wymyślałam sama  na poczekaniu jakiś tam wzorek ,byle  tylko sprawdzić jak najszybciej działanie tego materiału.

Powiem tak niby jest fajnie,splot inny,ale bez okularów nie mam żadnych szans.Czasem się zastanawiam, czy aby nie mam  ich już za słabych  bo te dziureczki są takie małe i wzrok męczy się okrutnie.

Czyli nie miałam planu co dalej z tym haftem pocznę,nie mierzyłam do niczego, robiłam na oślep byle coś zrobić .

W końcu zdałam sobie sprawę ,że może popróbuję zrobić oraganizer za pomocą haftów i materiału.
Zazdroszczę Ilonce,że robi tak fantastyczne ,haftowane organizery ,a ponieważ nie ma szans na to, że zrobi jakiś dla mnie to byłam zmuszona zrobić sobie sama.

A zaczęłam od takiego pudełka ,które trochę przycięłam ,aby nie było wysokie jak wieża .
Nie będę pokazywać co i jak po kolei ,dodam tylko ,że najpierw je okleiłam szarym papierem ,aby ten wściekły róż nie przebijał  się pod beżowym materiałem .




Na to przyszła warstwa z tym nieszczęsnym nieodprasowującym się haftem ,a po bokach takie mereżkowe szaleństwo 

Porobiłam sobie takie przegródki ,a mój organizer nadaje się do postawienia na biurku lub powieszenia ,bo ma z tyłu dorobione zawieszki

 Za to  ten hardangerowy hafcik mi się podoba ,niby nie duży kawałek a kupa przy tym roboty

Tak wyglądają mereżkowo-szydełkowe boki organizera




I na zakończenie przeznaczenie mojego organizera na piloty,komórki i tym podobne  użyteczne pierdolitka 




I tak powstała moja pozakonkursowa wersja organizera, a ja czekam z niecierpliwością na to co Wy powymyślacie na to 6 wyzwanie.

A na zakończenie muszę się pochwalić pewną przesyłką ,jaka przyjechała do mnie w zeszłym tygodniu.
Otóż napisała do mnie bardzo życzliwa Ola ,że może mi podesłać jakieś materiały odnośnie hardangera.Z jej propozycji skorzystałam z miłą chęcią ,bo coś wciągnęła mnie ta dziedzina haftu i z wielką chęcią mam ochotę ją zgłębiać .

Może  akurat obrusów nie będę robić ,ani żadnych serwet ;ale jak to mówią" nigdy nie mów nigdy ".
A kilka wzorów mieć w zanadrzu nigdy nie zawadzi.

A teraz zerknijcie cóż mam w posiadaniu 

Próbki materiałów do hardangera 


oraz prześliczna hardangerowa zakładka 

Kochana jeszcze raz wielkie podziękowania w Twoją stronę i buziaki ogromniaste.
A Was kochani zapraszam do blogowej koleżanki Aleksandry  ,bo  robi fantastyczne  rzeczy z różnych zamków.

To byłoby na tyle co miałam Wam do pokazania i opowiedzenia.

Życzę chłodu i lodu w ten upalny czas 

Całuski kochani za wszystkie komentarze jakie zostawiacie i do zobaczyska 

DANUTKA:)))





czwartek, 5 czerwca 2014

Mereżkowa puszka

Witajcie !

Jak mnie coś zafascynuje to nie ma bata,żebym spoczęłam na oglądaniu i czekaniu na odpowiedni moment.Muszę od razu próbować ,kombinować mimo iż jestem  bez jakiegokolwiek przygotowania.
Tak jest z tym nieszczęsnym hardangerem,nie popuszczam i jadę dalej z koksem .

W oczekiwaniu na materiały potrzebne do tej techniki ,nie wytrzymałam i musiałam coś zrobić w tym temacie.Nie jest to praca typowo hardangerowa ,bo po pierwsze zrobiona na tej mojej dziadowskiej ,przerzedzonej kanwie,po drugie zastosowałam w niej więcej mereżki niż tego co jest większością w takiej technice.
Ale nic nie może iść na zmarnowanie,ani materiał ani czas, a każda minuta poświęcona na robienie czegokolwiek nie jest stracona bo czegoś uczy.

Pisząc tego posta mam już porównanie mojej kanwy   do materiału  hardangerowego,gdyż przesyłeczka dotarła.
Muszę Wam powiedzieć,że moja kanwa zawiera poczwórne niteczki osnowy ,natomiast w hardangerze jest ich dwie i do tego zastosowany jest tam inny splot nitek,dzięki czemu można je wyciągać  i wycinać .

A skoro juz coś tam poprzeplatałam to trzeba było gdzieś wykorzystać. Nie zastanawiając się zbyt długo wzięłam puszkę po kawie inka ,okleiłam beżowym materiałem ,a na to poszło moje wymyślone mereżkowanie.

Zreszta zerknijcie na fotki 






Góra puszki została ozdobiona jednym z elementów hardangerowskich i wykończona szydełkową włóczką 



Wiadomo puszka szału nie robi,ale każde nowe doświadczenie jest  bezcenne, co powtarzam wielokrotnie i przy najbliższej okazji.


A moje początkowe prace w tej technice znajdziecie tutaj  i tu.

Kochani są już też wyniki wyzwania "świecznik",gdyby ktoś przeoczył wystarczy kliknąć tutaj .Znajdziecie tam również pewne zapytanie do uczestników moich wyzwań ,na którego odpowiedzi czekam niecierpliwie.

Na dziś to tyle,uciekam bo lecę pomaluśku robić się na bóstwo.W sobote idę na weselicho ,więc trzeba jakoś doprowadzić się do ładu i składu.

Dziękuję ,że jesteście bo gdyby nie Wy to wszystko nie miałoby sensu.

Całuski czwartkowo:))))

DANUTKA:)))





środa, 4 czerwca 2014

Pytanie do Was o wyzwanie nr.7 i wyniki głosowania"Świecznik"

Zanim ogłoszę kolejnego zwycięzcę ,mam do Was kochani małe pytanko.

Chodzi o moje ostatnie wyzwanie nr.7 ,a dokładnie jego termin.
Mam dla Was dwie propozycje:
1. Czas  na wykonanie ostatniego wyzwania - przez okres wakacyjny ,czyli lipiec i sierpień
lub
2.Na czas wakacji zabawa zostaje wstrzymana i temat nr.  7 pojawi się dopiero na początku września.

Jak to mówią"tyranem nie jestem "i mimo początkowych założeń,w miarę upływu czasu starałam się iść zawsze na rękę i na Wasze prośby terminy były troszkę naciągane i przedłużane w czasie.
Tak zamierzam  zrobić i tym razem stąd ta prośba do uczestników. 
O terminie ostatniego wyzwania siódemkowego zdecyduje większość głosów ,dlatego wszystkich zainteresowanych proszę ,aby wypowiedzieli się w tej sprawie.
Właściwie trudno zdecydować co będzie większością ,ponieważ były osoby które brały np. tylko jeden raz udział.Dlatego obliczyłam średnią liczbę uczestników ,z wszystkich dotychczasowych 5 wyzwań ,która wynosi 29,2.
Ostatecznie  przyjmuję ,że powyżej 15 głosów za będzie tą decydującą połową .


A teraz przyjemna część dzisiejszego posta.

Ja już znam wyniki, liczyłam po kilka razy ,aby wszystko się zgadzało

Do kogo tym razem pofrunie koszulka lidera ?



Czy wyniki Was zaskoczą ?

Myślę,że nie. 

Już kolejny raz  nasza wielokrotna liderka Ilonka utrzymuje swoją pozycję na podium zdobywając tym samym   żółtą koszulkę lidera  i magiczne 6 pkt.

Na miejscu drugim  plasuje się  Ania Skonieczna z ilością 4pkt.
Natomiast ostatnie  podiumowe miejsce należy do Ewy Jurewicz z 3 pkt.

Oczywiście jak zawsze pozostali uczestnicy otrzymują ode mnie po jednym magicznym punkciku.

Kochane gratuluję Wam bardzo serdecznie a wszystkim biorącym udział dziękuję za to ,że jesteście ,wykazujecie ogromną kreatywność ,wspieracie się wzajemnie,odwiedzacie i po prostu chcecie bawić się dalej.

Także moje siódemkowe zabawy pewnie jeszcze nie przejdą do historii,bo mam na nie sporo pomysłów ,sporo zmian ,ale o tym będzie mowa dopiero jak zakończy się pierwsza edycja ,haha ale to śmiesznie zabrzmiało .

A teraz znikam ,muszę kończyć mój organizer.

Buziaki,ciumaki dla Was:)

DANUTKA:)))