poniedziałek, 30 listopada 2015

CYKLICZNE KOLORKI - GRUDZIEŃ 2015

Cześć moje zdolniachy.
Po co dziś jestem wiecie doskonale,ale nie wiecie jaki przygotowałam dla Was kolorek grudniowy.

Oczywiście jak przystało na ten nasz drugi rok zabawy ,temat będzie związany ze zdrowym odżywianiem .
Pomysł na ten kolor wpadł mi do głowy zupełnie przypadkiem .
Może i nazwy takiego koloru nie ma ,raczej jest taki zapach czy smak  ,jednak chyba już się przyzwyczailiście do moich nietypowych pomysłów i nie macie z nimi problemu.

A co  zdrowego wymyśliłam na ten miesiąc?
Kolor owoców dzikiej róży,który w ramach zabawy nazwałam różany.

Może na początek kilka słów na jej temat.
 Dzika róża ma najwięcej witaminy C ze wszystkich owoców jakie są u nas w kraju.
W 100g znajduje się jej aż 1700-1800mg .


Mam tylko nadzieję ,że nikt z Was nie pomyślał w tej chwili o cytrynie ,która jest w rankingu dopiero na 16 miejscu i zawiera jej ok 53-55mg/100g.Pomarańcze są tuż za nimi ,gdyby ktoś pytał.

Także moi mili warto doceniać nasze rodzime owoce i warzywa, a nie rzucać się na cytrusy.
Pomijam oczywiście fakt ,że często są zrywane niedojrzałe i konserwowane,opryskiwane chemikaliami  itd. aby dojechały do nas zza ocenu czy innego zakątka świata.

Kiedyś nawet czytałam ,że 3 owoce dzikiej róży dostaczają 100% dziennego zapotrzebowania na wit.C ,a np. jej  garść  to jest równowartość ponad 30 cytryn.

Mam nadzieję ,że tym krótkim wstępem  przekonałam Was do tego zdrowego owocu i będziecie z niego korzystać częściej niż tylko herbatka expresowa.A dodam ,że temperatura niszczy wiele cennych witamin ,więc polecam z całego serca jeść ją odpowiednio suszoną i zmieloną na proszek.Wtedy wyciągniemy z niej  wszystko co ma najcenniejsze.
Ja w tym roku  suszyłam ją i pierwszy raz zrobiłam naleweczkę .
Jak wyjdzie zobaczę za kilka miesięcy ,kiedy odstoi swoje i wyciągnie z róży to wszystko co ma najlepsze i najzdrowsze.

Może najpierw pokażę jak wygląda   krzak dzikiej róży latem podczas kwitnienia  .


Uwielbiam zapach tych płatków  różanych,z których robię konfiturę na zimę ,jaką można potem dodawać do pączków, ciast czy innych deserów.

A tu już mamy dojrzałe owoce ,które można wykorzystywać w różny sposób.

No właśnie kochani,a my w grudniu będziemy się inspirować kolorem dojrzałych owoców,takie jak widzicie na banerku.

Uwaga !!!!!!!
Niech Was nazwa nie zwiedzie ,dlatego nie róbcie nic w kolorze różowym jakby na to wskazywało.

Jeszcze tylko banerek do pobrania 


Kilka zasad :
1.Jak zawsze chęć udziału w zabawie wyrażacie w postaci komentarza pod tym postem.

2.Praca wykonana na grudniową zabawę powinna zawierać w przeważającej części  lub w  całości  kolor jaki pokazuje banerek.
Ale,żeby ciut ułatwić  bądź utrudnić (zależy od punktu widzenia haha)Wam zadanie w tym gorączkowym okresie przedświątecznym to proszę łączyć ten kolor ze złotem lub srebrem .
Pozotałe 10% jak zawsze przeznaczamy na dowolne kolorki .

3.W poście z daną pracą tym razem odpowiadamy na pytanie
JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY OWOC I DLACZEGO ?

4.Swoje prace wrzucamy jak zawsze Stefanowi na pożarcie.
A muszę Wam powiedzieć ,że biedak z tęsknoty za swoją Stefanią ma apetyt jak wygłodzony wilk.

5.Kochani w tym miesiącu nasza druga żabcia wyjechała na wczasy,także części carvingowej nie będzie.Ona od jutra będzie  wylegiwać  się na plaży nad stawem ,popijać zielone drinki,rechotać jak najgłośniej  i podrywać inne żabole haha:)
A tak poważnie,to doskonale wiem jaki to jest trudny okres,ile każda z nas ma pracy ,dlatego  postanowiłam  nie  utrudniać .
Oczywiście jeśli ktoś wykona pracę ,dekorując swoje potrawy świąteczne,może się nam pochwalić ,szczególnie jak będzie w niej nasz grudniowy kolorek .

Mam nadzieję  ,że kolor nie jest trudny i tym razem moje zdolne artychy znów mnie nie zawiodą i i wstawią się ze swoją pracą do końca miesiąca.

Wyjątkowo jeszcze przed 24 :00 wrzucam posta,abyście mogli jeszcze przed snem poczytać i przespać się z nowym tematem.

A teraz zmykam do łóżeczka ,bo głowa dziś mi pęka w szwach,ledwo posta napisałam :(



Dobranoc kochani :)





piątek, 27 listopada 2015

Prawie na niebiesko :)

Dzień za dniem ,tydzień za tygodniem leci,a za chwilę nim się spostrzeżemy będą  święta.
Dlatego w ramach przypomnienia 


A ja nadal w lesie,czyli nic w  temacie świątecznym nie poczyniłam .Ogólnie  mówiąc przez kilka dni byłam zajęta zupełnie innymi sprawami oraz  pasją ,o której raczej tu nie będę pisać .

Uprzedzam z góry,dziś nie piłam zakwasu ,więc może być przynudnawo i spokojnie.
Choć nie wykluczone,że nagle mogę się rozbrykać .
Na razie  aby się  rozgrzać popijam  pyszną herbatkę z sokiem malinowym ,nadrabiam zaległości u Was i cieszę się tym,że znów mamy piąteczek.

Nadchodzi koniec miesiąca a wraz z nim zabawy andrzejkowe.
Co niektórzy już dziś ruszyli w tany,wróżby i inne zabawowe atrakcje.
Ja nigdzie się nie wybieram w ten weelend ,spędzam czas w inny sposób ,w domciu z rodziną ,przy lampce czerwonego ....hahaha pewnie myślicie o winie,a u mnie jest pyszniutka naleweczka wiśniowa również w kolorze czerwonym.
Nudzić z pewnością się nie będę ,raczej  wiecznie czasu mi brakuje na wszystko.

Kochani zanim przejdę do sedna, chcę podziękować za ciepłe słowa ,przemiłe komentarze i odwiedziny.
Doceniam ,że znajdujecie czas aby tutaj zajrzeć i zostawić kilka słów.

Dzisiejszy post jest poświęcony temu co przygotowałam na urodziny dla naszej Nawanny czyli Ani.
Znając nie od dziś upodobania Ani do koloru niebieskiego nie miałam wątpliwości co wykonam i jej podaruję .
Najpierw zerknijcie na całość ,prawie całość, bo o słodkości i karteczce zapomniałam podczas focenia.
W drobnym upominku znalazł się świecznik jutowy  w pastelowych  kolorach z zimną porcelaną ,komplet niebieskich świeczuszek ,bransoletka makramowa i świecznik z ubrankiem makramowym.



A teraz kilka fotek  osobno.



Z racji mego zboczenia świecznikowego nie mogło stać się inaczej ,bo takie ubranko  musiało powstać obowiązkowo.
Butelkę już ubrałam w podarunku dla Ani Iwańskiej tutaj ,więc teraz była kolej na świeczuszkę .
Podoba mi się takie rozwiązanie ,bo można w każdej chwili ściągnąć ,wyprać ,odprasować haha i założyć na nowo .
Pewnie jeszcze coś w ten deseń powstanie ,bo zapalone wyglądają kapitalnie .
Także następnym razem zrobię fotkę z zapalonym świecznikiem ,bo przecież nie mogłam podarować Ani nadpalonego prezentu.Wtedy by mnie pogoniła ,że podsyłam jej jakieś ogarki haha:)



No i jeszcze bransoletka makramowa  obowiązkowo z niebieskimi koralikami .
Zastosowałam w niej zapięcie shambalowe ,które idealnie się sprawdza, gdy nie znamy wymiarów nadgarstka.







I to tyle co miałam do pokazania.
Teraz idę się rozkoszować wolnymi chwilami ,wreszcie coś poczynię robótkowo ,bo przez ten  tydzień nie zrobiłam nic ciekawego co by Was zainteresowało.

Jak zawsze przypominam o naszych CK-czekoladowych, zbliża się koniec miesiąca ,Stefan jest nadal spragniony Waszych wspaniałych prac ,a Stefcia też jakoś wiecznie nienajedzona .

Konkurs "Bliżej natury" też jeszcze potrwa dobry tydzień, także czekam na kolejne  naturalne prace w Waszym wydaniu .

A na zakończenie mam do Was jedno małe pytanie ?

Jakie techniki rękodzieła są  mało popularne u nas,a chcielibyście je poznać?
Kochani podrzucajcie propozycje,bo poszukuję czegoś ciekawego na przyszły rok .

Do następnego klikania :)








wtorek, 24 listopada 2015

Dobry zakwas z rana lepszy niż bita śmietana

Jak to jest ,że jak się uczepię jakiejś techniki to jak rzep psiego ogona?
Ciągle próbuję ,ciągle doskonalę i ciągle się wkurzam jak nie po mojej myśli .
Znów zanudzę Was biżutką ,także nie będzie nic nowego i zaskakującego .
Sądząc po pracach jakie pojawiają się na blogach Wasze myślenie skierowane jest w zupełnie inną stronę ,
czyli na topie teraz jest BOŻE NARODZENIE  
A ja co ?
A ja nadal nic w tym temacie.
Nie mam ochoty na robienie ozdóbek świątecznych,choć wiem z góry ,że wystarczyłoby tylko zabrać się za to ,a już nie mogłabym się oderwać .
Zawsze uwielbiałam tworzyć świąteczne klimaciki ,wymyślać różne prace czy kursiki dla Was ,ale w tym roku jakoś nie mam na to siły .
Wróć ,nie siły tylko ochoty.
Może któregoś dnia przytaszczę z piwnicy kartony z akcesoriami ,szyszkami czy innymi pierdolitkami i wymodzę jakiegoś bałwanka czy "chojaka".
Jak na razie to pistolet leży zimny ,wcale nie grzeje się  i nie zgłasza swej gotowości  do pracy .Ciekawe jak długo tak wytrzyma ?
W końcu kiedyś będzie musiał się trochę podjarać i podziałać buhahaha:)
No teraz to już zupełnie powiecie,że mnie powaliło i jestem zbo....na .
Na usprawiedliwienie dodam ,że nie ja jedna.
Gosia co chwilę na fejsie udostępnia takie kawały ,że nic tylko rżec jak ten przysłowiowy koń .
A to oznacza ,że nie mnie  jednej głupoty się imają .

Ja tam  lubię się pośmiać nad klawiaturą do monitora  ,bo smutasków mam codziennie po dziurki w nosie .
Tutaj mimo poważnych prac ,poważnych tematów trochę rozrywki jest jak najbardziej na plus.

No dobra kochani ,wystarczy humorku .Uprzedzam jednak ,że to jest zaraźliwe ,więc się czasem nie zdziwcie ,że czytacie ten post i śmiejecie się głupi do sera .

A teraz czas na powagę 
Dziś kolejna bransoletka jaka powstała wieki temu ,która pojechała do kogoś o dobrym serduszku .
Gdybym jeszcze miała wtedy lepszy sznurek byłoby super.
A tak sznurek jaki był ,taki wykorzystałam 
Tak samo z koralikami,są jakie są ,mówię tu o tych drobnych, bo to jeszcze było przed moim szalonem zakupem tych wszystkich toho ,czy jak to się tam zwie.
Ogólnie wzór bardzo mi się podoba ,nawet kolorystyka bardzo mi odpowiada szczególnie, że w środku znalazły się niebieskie frozenki .
Tyle tłumaczeń wystarczy ,a teraz "patrzajta i podziwiajta" tylko się czasem  ze śmiechu w gatki nie po...jta :)







Cholerka proszę dziś mnie nie brać na poważnie ,dopadł mnie jakiś "podśmiechujek" ,albo jakby to Anulka zapytała,czego się naćpałaś  ?  haha:) 
Ziółek oczywiście ,a ściślej mówiąc to próbowałam mój zakwas buraczany co przed niedzielą nastawiałam.
Muszę Wam powiedzieć ,że robiłam go pierwszy raz i wyszedł rewelacyjnie,każdy po szklance się napił i wszystkim bardzo smakował.
Jeszcze została niezła flaszka,ale czas nastawić kolejny,aby się robił i ciągłość była bez przestojów.
Jak taki humor będę mieć  za każdym razem po wypiciu tego specyfiku ,to nie ma na co czekać ,tylko czas otworzyć produkcję na większą skalę hahaha:)
Oczywiście znów sobie żartuję,ale robić zakwas będę bardzo regularnie :)

Ok,już idę  stąd ,już Was nie zamęczam .

Nareczka moje słoneczka :)



sobota, 21 listopada 2015

Co za dużo to niezdrowo-kolejne makramki

Czołem  wszyscy!
Niestety  ja znów dziś będę pokazywać  prace które powstały jakiś czas temu,a jeszcze nie były pokazywane na blogu.

Dziś sporo siedziałam w kuchni robiąc kompoty z jabłek, nastawiłam na ocet jabłkowy i zakwas buraczany.Poza tym troszkę karkówki wylądowało w słoikach jako tzw.słoikówka .
Nie ma to jak swojskie przetwory,bez tych wszystkich ulepszaczy i świństw jakie nam przemysł serwuje.

Pierwszy raz robiłam miodowo -orzechową"odżywkę dla mózgu" dla mojej  uczącej się młodzieży ,choć nadaje się w sumie dla wszystkich .
Gdyby ktoś był zainteresowany przepisem to proszę pisać śmiało w komentarzu ,jak znajdę chwilkę to rozpiszę czego potrzeba i jak to zrobić .
Fotek nie wrzucam, bo przecież nie będę słoikami posta zapełniać .Ciekawi mnie strasznie ta odżywka ,w słoiku wygląda jak taka krówka ciągutka ,łyżkę oblizałam i wiem ,że będzie pycha.Niestety ja sobie nie pojem,ale młodzi jak najbardziej,oby tylko za często nie mieli wymówki,że muszą choć troszeczkę bo klasówki im się mnożą haha:)

No dobra tyle wstępu wystarczy .
Zatem biorę się za prezentację prac jakie poleciały do ....
No właśnie dla kogo?

Oprócz kompletu jaki już pokazywałam tutaj powstała też bransoletka w  zielonych kolorach dla mojej kochanej Krysi
Zapewniam ,że to nie ostatnia jaka do niej poleciała.




Specjalnie na  urodziny Natki powstała w czarno-fioletowych kolorkach 



 Taka sama ale z czerwownymi   frozenkami powstała jeszcze we wrześniu,kiedy zaczęliśmy się uczyć węzła frywolitkowego u Joasi i ta bransoletka poleciała do mojej przyjaciółki 




A bawiąc się któregoś wieczoru koralikami powlekanymi i próbując te cholerne węzły żebrowe powstała  bransoletka,która już została zburzona od razu po zrobieniu fotek.
Gdyby była w całości robiona z koralików to może byłoby do przejścia,a z tak dorabianymi bokami coś mi nie pasowało.Zresztą przyszła znajoma i gdy założyła ją to stwierdziła to samo .
Zatem nie miałam żadnych oporów aby ją pociachać ,bo wiem że w każdej chwili mogę sobie zrobić nową.





Myślę ,że tyle fotek na dziś starczy.
Jeśli myślicie, że to koniec bransoletek ,to muszę Was zasmucić ,jest jeszcze kilka w zanadrzu haha:)
Ale dziś już ich nie pokażę ,bo co za dużo to niezdrowo :)

Kochani za każdym razem przypominam o naszych wspólnych zabawach.
Czasu jest jeszcze sporo ,więc czekam na kolejne osoby jakie dołączą do Cyklicznych Kolorków i nowego wyzwania "Bliżej natury".

A na koniec pozdrawiam wszystkich serdecznie :)))






czwartek, 19 listopada 2015

Beading,makrama i niespodzianka od Jadzi

Jeszcze chwilę i pogubię się w tym co już Wam pokazywałam z biżutek a co jeszcze nie .

Teraz idą mi już sprawniej te różne bransoletki ,ale jeszcze nie tak dawno jak zaczynałam naukę makramy wszystko  było jeszcze  takie nieudolne ,jakby chodzenie po linie na wysokości.


W stosunku do mnie może za dobre to porównanie nie jest  ,bo  w życiu bym tak wysoko nie weszła,nie mówiąc już o przejściu kilku kroków nad przepaścią .
Mam lęk wysokości i już kilka pięter w górę  wywołuje u mnie nie lada emocje i lęki.
Bardzo lubię dawkę adreanaliny,jakieś kaskaderskie wariacje,ale bardziej na lądzie czy nawet w wodzie niż w powietrzu .
Ewentualnie w rachubę mogą  wejść drzewa,po których za młodu skakałam zwinnie jak @pka.
Chodzenie po drzewach to było coś co uwielbiałam ,a że byłam wychowywana między samymi chłopakami czyli braćmi to nie ma co sie dziwić ,że lalkami raczej się nie bawiłam ,a więcej broiłam.

Zaczynam pisać zupełnie nie na temat,więc muszę chyba sama postawić się do pionu i wreszcie rzec kilka słów o bransoletkach  jakie chcę Wam pokazać .

Najpierw szybciutko pokażę kolejną gąsieniczkę .
Pierwsza gąsienica powstała na Cykliczne Kolorki i była już pokazywana na blogu  tutaj.

Natomiast druga tego typu bransoletka  ma inne kolory i wygląda  tak:)






Jeszcze tylko obie gąsieczki razem ,bo przecież w grupie jest zawsze raźniej haha:)

Teraz już raczej nie zapomnę jak się ją robi,trening zaliczony, a ja mogę szlifować inne beadingowe kombinacje.

A teraz przechodzę do pracy z makramy 

Ta bransoletka powstała ponad miesiąc temu,zaraz po tej brzoskwiniowej.
Koniecznie chciałam wypróbować jakiś inny wzór niż tylko falowanie węzłów żebrowych

Wzór znaleziony gdzieś w necie na YT,gdzie filmików jest cała masa,więc nawet nie będę szukała gdzie  to było.
Do jej zrobienia użyłam koralików miracle 10mm oraz kulki gładkie 6mm
Kolor sznurka  taki jaki był pod ręką ,a grubość 1mm.

A tak ona wygląda





Pewnie gdybym robiła tą  bransoletkę  dzisiaj byłaby o wiele ładniejsza ,węzły bardziej równe ,ale jest jak jest i tego nie zmienię .

A na zakończenie muszę koniecznie  jeszcze raz podziękować  naszej kochanej Jadzi,która znów zaskoczyła mnie miłą niespodzianką i podesłała prezencik w postaci tego co widać poniżej.


Masa koralików,guzików i baz do robienia kolczyków.Jak nic będzie trzeba kiedyś dokonać pierwszych prób kolczykowych,bo przecież takie dobra nie mogą się zmarnować ,oj nie u mnie .
Złote serce ma ta Jadzia,a jaki głos miły i sympatyczny to nie macie pojęcia.Rozmawiało się nam wspaniale i pewnie nie raz jeszcze to powtórzymy,a kto wie może też się spotkamy w realu ,bo dzieli nas jakieś góra 45km.
Jadziu for you 



I tym miłym akcentem dojechałam do końca .

Niebawem znów przybędę z zaległymi biżutkami ,niech też ujrzą  światło dzienne haha:)

Kochani dziękuję za wszystkie pozostawiane słowa ,które napędzają i poganiają mnie do pracy.

Buziole  :)



wtorek, 17 listopada 2015

Wymianka z Dorotką

Witajcie w ten ponury wtorek.

Dziś będzie minimum słów ,minimium fotek bo wpadłam na bloga jak po ogień .
Co prawda ja nie palę ,na całe szczęście , za to robota pali mi się w łapach haha :)

Jeszcze w lipcu  Dorotka (Donia )zaproponowała mi  małą wymiankę .
Zgodziłam się ponieważ podziwiam jej zręczne łapki od dłuższego czasu.
Dorcia głównie szydełkuje  robiąc cudne serwetki dlatego  też poprosiłam jedną sztukę w kolorze ecru,  a dostałam cały komplet.
Wiedziałam że będzie to cudo i wcale się nie myliłam .
Zobaczcie zatem cóż takiego ślicznego mi skapło 


Jeszcze raz Dorcia ślicznie Ci  dziękuję :)))

Natomiast Dorotka poprosiła o obrazek z haftem wstążeczkowym z delikatnymi różami.
Od siebie zrobiłam  jeszcze bransoletkę w brązach ,bo takie kolory ona preferuje w dodatkach oraz mały świecznik na takie dni jak dzisiaj.
Całość mojej wysyłki wyglądała tak ,haha  jak nigdy zrobiłam fotkę ze wszystkim co się u mnie rzadko zdarza.


I jeszcze pojedyncze fotki 






Tak jak napisałam na początku będzie mega szybciutko ,bo czas mnie dziś nagli.

Dziękuję za gratualcje w ostatnim poście.
Dziękuję za zgłoszone prace na Cykliczne Kolorki i na konkurs Bliżej Natury.
Oczywiście czekam na pozostałe śliczności .

Jak dobrze ,że Was mam kochani :)

Do zaś , co złego to nie ja :)