sobota, 24 maja 2014

Osłonki na świeczki i moje pierwsze kroki w hardanger

Witajcie kochani !
Od razu tłumaczę się i usprawiedliwiam z mojej  kilkudniowej nieobecności.
Nigdy nie znikam ot tak,zawsze jak mnie nie będzie przez jakiś czas to piszę ,abyście się nie martwili.
Tym razem stało się inaczej, pisać nie mogłam ,bo była w mojej miejscowości  duża awaria i nie było neta przez kilka dni.
Pomyślałam sobie,że jest to  fajna okazja, aby odpocząć od kompa i blogów.
Po drugie pewnie nikt nawet nie zauważy ,że mnie nie ma i jakoś wszystko szybko przeleci i wróci do normy.
I tu się trochę zdziwiłam ,bo nagle brakło mi łączności ze światem , z Wami,nastała totalna pustka,nie wiadomo było co u kogo się dzieje .
Tak to już jest w dzisiejszych czasach,że jak zabraknie internetu to robi się masakra,a jak jeszcze do tego nie będzie prądu to już koniec świata.
Teraz jak widać  net już jest i mogę się do Was odezwać w kilku słowach i podziękować za troskę jaka do  mnie dotarła.
Jesteście  kochane,że martwicie się o kogoś takiego jak ja,bo ja tam zwykla babka jestem ,właściwie nikt ważny ani znany , a tu takie miłe zaskoczenie z Waszej strony.
Dziękuję!!!!

Moje dziewczynki dotrę do Was ,zobaczę po kolei wyzwaniowe świeczniki i nowe prace,macie na to moje słowo,tylko najpierw wyrobię się z czasem i innymi zaległymi sprawami.

A teraz już do rzeczy 

Żeby nie było,że tracę czas i nic nie robię ,to chcę Wam dziś pokazać czego ostatnio dokonałam i zaczęłam się uczyć .
Jakoś zafascynował mnie haft hardanger i postanowiłam coś porobić w tym temacie.
Jednak od tej pory nastawcie się na moje ... ...może nie narzekanie ,ale bardziej wytłumaczenie o co mi chodzi w tej sprawie .

Chyba jestem czasem pojechana na maxa,wzięłam się za haft ,do którego nie jestem kompletnie przygotowana
Nie mam ani odpowiedniego sprzętu, materiałów,nici ,że o igłach,czy tamborku  nie wspomnę .
Jedyne co mam to na razie ogromne chęci,a to chyba już jest jak dla mnie niezły wyczyn jeśli chodzi o sprawy materiałowo-igłowe
A ponieważ kiedyś wyszywałam haftem richelieu ,wycinałam drobne elementy itd. to taki rodzaj haftu wydał mi się troszeczkę pokrewny i musiałam coś zadziałać w tym temacie.

Właściwie do takiego rodzaju haftu powinien być użyty specjalny materiał i specjalne nici,ale ja zanim dorobię się tego, to na czas nauki wzięłam sobie kanwę.

Jednak kanwa ,która  jest u nas  w sklepach nie  jest  o takiej gęstości jaką bym sobie życzyła.
Jednym słowem jest do ..pupy ,aby brzydko się nie wyrazić.
Ale skoro mam jaką mam to do nauki chyba się nada.
Kolejnym experymentem są nici,które na razie w moich pracach  są włóczką i muliną,którą wycyganiłam od swojej mamy,podczas wizyty w  rodzinnych stronach.

No i zaczęłam trenować ,wyciągać te niteczki,przeplatać i kombinować .
Na razie u mnie zero jakichkolwiek wzorów,jedynie proste elementy ,kwadraciki i bloczki.

I tak na pierwszy ogień wykorzystałam włóczkę ze srebrną nitką .
Spytacie jak się robiło?
Kurcze może i przyjemnie, te niteczki fajnie się wyciąga ,aczkolwiek trzeba bardzo uważać bo jeden mały ruch i już o jedną nitkę za dużo uciachane.A tu w kanwie taka jedna składa się z czterech małych niteczek .
Druga sprawa to ciągłe liczenie,trzeba się pilnować i bez przerwy przeliczać .
A po trzecie ta włóczka niestety jest hacząca i wcale tak przyjemnie się nie szyje ,ale cóż tam dla mnie haha,jestem odporna  i cierpliwa na takie przeszkody.Najwyżej machnę w kąt i poczekam na kolejny moment i natchnienie.

Kochani muszę Wam powiedzieć ,że przy tym hafcie  można dostać małego świrka i oczopląsu.
Bez okularów ani rusz.Ale lubię takie robótki, a im więcej jest przeszkód i praca trudniejsza tym zabawa fajniejsza.

Ze względów "przerzedzonych "mojej kanwy postanowiłam ,że z moich wypocin powstaną  osłonki na świeczki,ponieważ  jest pełno dziurek i prześwitów,więc chyba najlepiej się do tego nada.

I tak oto w ten prosty sposób powstała moja pierwsza osłonka,która na razie ma jeszcze bardzo mało wspólnego z tym haftem,ale zalążek już jest haha:)




Z drugą osłonką było juz troszkę więcej zabawy i wyciagania nitek,tutaj próbowałam wykorzystać mulinę ,a jak wyszło zerknijcie sami.





Mimo,że praca nie jest zbyt udana,to jednak nauczyłam się na niej przeplatania 3 nitkami osnowy,czyli razem  12-toma ,więc powinnam się cieszyć 



Pierwsza osłonka była na jedną świeczuszkę ,za to ta jest trochę większa i pomieści w sobie 4,a nawet i 5 wkładzików zapachowych


I na koniec obie osłonki razem w dzień i w nocy 






I to tyle jeśli chodzi o moje pierwsze kroki w hardanger i jak widać nauki przede mną cała masa.

Kochani przypominam wszystkim o trwającym aktualnie wyzwaniu "Świecznik",a tych  co nie biorą udziału w zabawie  zapraszam do zapoznania się i chociaż  obejrzenia  przepięknych  świeczników
Dodam tylko,że dziewczyny starają się na maxa  i tworzą prawdziwe perełki.

Dziękuję wszystkim za serdeczne słowa i komentarze,cieszę się ,że nadal zaglądacie do mnie i ciągle czuję Waszą obecność u mnie.
Witam serdecznie nowych podgladaczy i obserwatorów.

No i zmierzam ku końcowi dzisiejszego posta,życząc Wam troszkę chłodu,bo zapowiada się przepiękny,upalny dzień .Ale w końcu na słoneczko czealiśmy badzo długo,więc korzystajmy z tej cudnej pogody i bierzmy ją całymi garściami.

Całuski dla Was:)

DANUTKA:)))




28 komentarzy:

  1. O Danusiu jak ja Cię podziwiam. Ciebie i Twoja cierpliwość. Ja pewnie już dawno bym się poddała, gdybym musiała tyle tego przeliczać i wyciągać i co tam jeszcze musiałaś zrobić. Ale warto było, bo osłonki wyszły Ci fantastycznie. A najlepsze jest to, że gdybyś nie napisała, że robisz je pierwszy raz to bym się w życiu nie domyśliła. Wyglądają super! Pozdrawiam Cię gorąco i miłego weekendu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o żesz Danuiu myslłam , że już jestem przygotowanan na Twoje niesamowit e pomysły , ale się pomyliłam. Znowu totalne zaskoczenie. Gdzie Ty wygrzebałas ten nowy haft ???? ja o nim słyszę po raz pierwszy ale myślę , że nie po raz ostatni !!! Pięknie Ci to wyszło. Pewnie trochę się przy tym napracowałaś ale warto było bo efekt jest niesamowity !!!
    POzdrawiam Cię serdecznie i zmykam do sobotnich prac. U mnie dzisiej upał niesamowity się zapowiada. Buziaczki i miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakże miałoby mnie tu nie być, kiedy tyle się u Ciebie dzieje, Rewelacyjne rzeczy robisz, pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. Hardanger nie jest taki łatwy, jak się wydaje, wielki szacunek, bo super Ci wszystko wyszło.
    A co do rozważań na wstępie - tak to już jest, że coś może być " obok nas " i wtedy tego nawet nie zauważamy, bo traktujemy jako normalność, ale niech no tylko zabraknie, to nagle " świat się wali ", okazuje się, żyć się nie da, pustka, nerwówka itd. Dobrze, że już wszystko ok. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No zgadzam się z Bożenką,to ciężki kawałek chleba.Zerkałam co to i chyba nie na moje nerwy,choć bardzo mi się podoba ta technika.
    Czapki z głów Danutka;)Osłonki wyglądają pieknie,a jak patrzę jak to jest zrobione,to zachwycam się jeszcze bardziej;)Oj czekam na Twoje nowe dzieła z wykorzystaniem profesjonalnych materiałów;)
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam Danusia, że się masz cierpliwość do takich robótek. Ja już z nitką i igłą skończyłam, jeśli chodzi o jakiekolwiek hafty, tudzież hardanger, choć kiedyś drobniejszym wykończało się serwety i obrusy. Moja babcia ze strony mamusi była w tym dobra- "zbierała" nitki biegusiem. A i płótna były inne. Twoje świeczniki przepiękne, niepowtarzalne ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No Danusiu jak zawsze idzie Ci wspaniale. Kiedyś również robiłam robótki tym haftem, ale teraz ... patrzałki już nie te i męczy mnie bardzo.Dlatego będę podziwiać Twoje :)
    Pozdrawiam Ewa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super osłonki. Napracowałaś sie nad tym haftem, ładnie wyszedł:) Moja Babcia tak haftowała, mam po niej obrus podobnie zrobiony. Jak sobie pomyślę, ze kobiety kiedyś same robiły piękne rzeczy, a teraz to wszystko powróciło, strasznie się cieszę! Na blogach widać, że doceniamy piękno ręcznej pracy , a nie chińszczyznę:) Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc nie poznałam dotąd takiej techniki haftowania. Ale jestem pod ogromnym wrażeniem osłonek w ten sposób wykonanych. Widać, że to dość skomplikowane było do zrobienia ale efekt szokuje:) najbardziej widoczny po zapaleniu świeczek. Musi być szalenie przytulnie posiedzieć w towarzystwie takich oryginalnych ozdób.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak godzinę niema neta to już bzikuję :) pozorna ta nasza wolność, w obliczu nowych technologii :)
    A świeczniki są super! Z nabytej umiejętności możesz być dumna, ten haft wcale nie jest prosty. wiem bo próbowałam i wiem, że trzeba ogromnych pokładów cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Danusiu najważniejsze że się odnalazłaś, ale to, że powróciłaś z takimi cudeńkami, to już rewelacja. Za czasów krzyżykowania też wyciągłam nitki z kanwy robiąc ozdobne brzegi, wiem więc czym pachnie ta robota i nie raz ciachnęłam za dużo nitek :) Sama nazwa haftu niewiele mi mówi. HArdkor, to już zdecydowanie bardziej w moich klimatach , hihi. Osłonki prezentują sie rewelacyjnie, ta biała szczególnie :) Chwalić za wiele nie będę, bo jeszcze w piórka obrośniesz i odlecisz :)

    OdpowiedzUsuń
  12. piekne oslonki,ciekawy efekt...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. ło matko!!! Ty to "babka nie do zdarcia" jesteś! Świeczniki wyszły niesamowicie!!! Brawo! Życzę udanych prac w nowej technice! Pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Danusiu , śliczne świeczniki uczyniłaś i jak przytulnie się zrobiło przy zapalonych świeczkach , nawet czuje zapaszek :))))) Oj romantycznie się zrobiło.
    Danusiu nie miałaś internetu ale to nie był stracony czas. Świetnie, że wciąż masz nowe pomysły.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty zdolniacho Kochana ! Czy jest cos takiego na swiecie czego nie potrafisz zrobić?? Jestem pod wielkim wrazeniem Twoich wyczynow z haftem i cos czuje ze bedzie tego duzo! Az sie juz doczekac nie moge. Pieknie Ci to wychodzi. Wszystko rowne i zgrane. Taki haft to totalna czarna magia dla mnie i pewnie nigdy sie za to nie zabiore. Chociaz sie mowi 'nigy nie mow nigdy ' ;) Jestes mega utalentowana Danusiu. Ciesze sie ze wrocilas:) Ja przed wyjazdem nie mam jakos czasu przesiadywac ale to nie z powodu awarii a z napietego grafiku. Piekne oslonki Kochana ! Chce wiecej ! Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle cuda i cudeńka u Ciebie Danutko. Super pomysł. Nawet, jak odpoczywasz to tworzysz i tworzysz. Bardzo dobrze. Tak trzymaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiedziałam, że ten rodzaj haftu ma taką nazwę. U nas nazywają to "wyciąganiem mereżki". Można uzyskać rzeczywiście niezwykłe efekty. Bardzo pięknie wyglądają te osłonki, szczególnie przy zapalonych świeczkach. Jestem pod wrażeniem. Buziaczki na niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super osłonki i nowa umiejętność a to cieszy :)). A odpoczynek od kompa może wyjść tylko na plus :))

    OdpowiedzUsuń
  19. orzeszku!! cudne osłonki Danusiu stworzyłaś, aż nie chce sie wierzyć że to pierwsze Twoje kroki w tej technice!!
    Cudne są i czekam z niecierpliwością na następne Twoje prace :) pozdrawiam cieplutko, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem Ci Danusiu,że nie wyobrażam sobie życia bez internetu,każda taka awaria strasznie boli....brak kontaktu z takimi cudownymi ludźmi jak Ty to ogromna strata,Podziwiam Twoje prace i wciąż niezmiennie cieszę swoje oczy nimi,dobrze że jesteś ♥ ♥ ♥
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ciekawa technika, osłonki śliczne
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. wszechstronnie utalentowana kobieta :) podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  23. No to pierwsze koty za płoty. Teraz będzie z górki.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepięknie Ci to wyszło,dla mne ten rodzaj rekodzieła to czarna magia ,tym bardziej podziwiam.Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Danusiu podglądam Twojego bloga od jakiegoś czasu i jestem zachwycona pracami i pomysłami jakie realizujesz ,normalnie cudne te osłonki jak wszystkie inne prace.Kiedyś robiłam kwiatki z kursiku i wyszły cudowne,dziękuję za to ,że dzielisz się swoimi pomysłami z innymi.
    Pozdrawiam Madzia:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajne świeczniki i powiem szczerze, że jak na pierwszy raz baaardzo udane. Ja też zaczynałam swoją przygodę z rękodziełem od richelieu, a potem był właśnie hardanger... Początkowo haftowałam na takiej kanwie Panama, ale okazało się, że splot (8/10 nitek) nadaje się tylko do podłużnych wzorów i niestety nie nadaje się do kwadratów, ani okrągłych. Nici to była Perta (nr 5 i 8) - tańsze od zalecanych Perle DMC, potem nawet haftowałam bloczki Arią Ariadny i jakimś cieńszym kordonkiem przęsełka. Mam kilka fajnych serwet i firan które w szale hardangerowym popełniłam (na moim starym blogu jest parę prac http://haftyoli.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?466092). W necie znajdziesz wszysko - sporo tutaj http://hardangerkrzysi.blogspot.com/
    Życzę powodzenia w hardangerowych poczynaniach :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj Danusiu:) Jestem pełna podziwu dla Twoich coraz to nowych pomysłów i efektów Twoich prac:) Ten haft to dla mnie zupełna nowość. Pewnie nie wiedziałabym jak się za to zabrać, tym bardziej, że nigdy nie zajmowałam się richelieu chociaż zawsze bardzo mi się ten rodzaj haftu podobał. Świeczniki wyglądają gustownie, a już przeplatanie 12 nitkami na raz to dla mnie mistrzostwo świata:) Na necie będę częściej jak tylko sprawię sobie nowy komputerek, bo obecny wysłużony załącza się już tylko raz na jakiś czas - podobno grafika się odkleja i nie opłaca się naprawiać. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Przepiekne...caly czas podgladam i ciagle mnie zaskakuje Twoja kreatywnosc.

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję kochani za Waszą obecność, każde pozostawione słowo ,które nadają sens temu co kocham i co robię :)