Czołem mróweczki!
Jak tam lecą Wam wakacje?
Bo u mnie totalny odlot w garach,słoikach i między dwoma domami.
Dzień mam wypełniony aż nadto,a wieczorem marzy mi się tylko ciepła herbatka i milusia podusia do snu.
W tym roku robię całe mnóstwo różnych zapraw,bo przestawiam moją rodzinkę na zdrowsze picie i jedzenie .
Nie będzie już tych wszystkich napojów i wód smakowych,a oni wiedzą ,że jak się uprę to nie ma bata .
Herbatki ziołowe zakupione,cała batalia innych specyfików również .
Co prawda ze względu na choróbska autoimmunologiczne jestem na diecie od kilku lat,ale dopiero dwa miesiące temu odrzuciłam całkowiecie gluten i cukier .
Muszę temu wszystkiemu podporządkować moich domowników,bo nie mam już siły gotować osobno obiadów dla siebie i dla nich.
Ostatnio namówiłam moje dzieciaki (zbuntowaną nastolatkę i dorosłego młodzieńca)na jedzenie kaszy jaglanej i nawet osiągnęłam sukces ,bo z chęcią do niej wracają.
Sporo zmian wprowadzam ,oj sporo,ale nie będę pisać o tym, bo to nie blog kulinarny .
A teraz zmiana tematu :)
Ten post by nie powstał ,gdyby nie nasza kochana Beatka,która podesłała mi niespodziankę w postaci kilku drobiazgów do nauki makramy.
Spryciula wyczytała gdzieś w komentarzach ,że oprócz sznurka jutowego nie posiadam żadnych innych ustrojstw do tejże techniki.
A to skarby od Beatki ,za które kochana jeszcze raz ślicznie dziękuję .
Tym samym zostałam postawiona pod mur i mimo wczorajszego ogromnego zmęczenia , kładzenia wiśni do słoików,pestkowania ich na nalewkę , około pierwszej w nocy, jak nocna zmora wyplotłam moją pierwszą w życiu shamballę.
Przecież nie mogę Beatce tego zrobić ,musiałam pokazać,że owe skarbeńka trafiły w dobre ręce haha:)
Sorki,że tylko jedna,ale czasu brakło na kolejne.
Nie wiem skąd,ale węzeł płaski umiem robić ,pewnie kiedyś się robiło małe cosik,jakieś wiszące kwietniki itp. i pewnie stąd.Jednak do biżuterii nigdy się nie pchałam.
Oczywiście na czerwcową naukę makramy do Joasi spóźniłam się o pół miesiąca,ale nie zaszkodzi zrobić jej reklamę i zaprosić inne osoby do tak fajnej edukacyjnej zabawy.
Banerek do pierwszej lekcji cały czas wisi u mnie na bocznym pasku i wabi inne chętne osóbki.
A teraz pokażę Wam moją pierwszą w życiu bransoletkę .
Koraliki i sznurek nie pytajcie jaki bo nie mam zielonego pojęcia,ale z pewnością Wy wiecie doskonale jak co się nazywa.
Fotek będzie od groma i ciut aż dwie haha:)
Dlatego trzeba coś pisać ,aby wypełnić post ,co by nie był jak ten łysy koń.
No dobra :)
Teraz proszę rzućciem jednym ślepiem na mojego tworka,najważniejsze,że wyszło i tego się trzymajmy.
Lubię bransoletki ,noszę często ,mam kilka swoich ulubionych i uniwersalnych ,które pasują do wszystkiego.
Pewnie coś tam jeszcze wymodzę ,jakieś koraliki są ,sznurki na razie też ,więc będę myśleć .
Czy zdążę na drugę lekcję makramy nie mam pojęcia.Ale jak nie w lipcu to w późniejszym terminie znów się pojawię haha:)
Oczywiście na koniec zapraszam do rocznicowej zabawy
Kolorów i wersji kolorystycznych do wyboru do koloru,każdy znajdzie coś dla siebie.
A teraz moje robaczki do następnego poklikania.
Papatki i kto musi ten na rabatki :)
Fajna jest makrama- choć ja utknęłam na podstawowym splocie:-) Buziaki!
OdpowiedzUsuńWyszło, wyszło i to całkiem ładnie - myślę, że nawet najbardziej wprawna i doświadczona makramistka nie powstydziłaby się takiej pięknej bransoletki :-))) Brawo!
OdpowiedzUsuńbransoletka wyszła bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym zamykaniu lata w słoiczki! Pozdrawiam, Aga :)
Danusiu bransoletka super, też taką kiedyś uplotłam, na wszystko czasu brakuje. Wiem co przeżywasz u mnie też słoiki i słoiki.... taka pora, na robótki zostają późne wieczorki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana bransoletka jest super, ja to makramy wogóle nie kumam więc tylko podziwiam u innych. Trzymaj sie cieplutko KOchana papapa
OdpowiedzUsuńsuper bransoletka ja chyba też muszę w tej technice podszkolić . Co do9 glutenu to moja siostrzenica jest na diecie bezglutenowej od niedawna i ciężko jej bo ani kaszy ani ryżu nie lubi
OdpowiedzUsuńNo i co mi tu makaron na uszy wiesza??? Tylko do poczytania.... no TYLKO zapomniała dodac że debiut tu jakiś wciska , choc ja tam nie wiem czy to debiut , bo to za ładne jest .. ale w sumie to nie dziwota wszystko robisz perfekcyjnie i tak bym chciała kiedys zobaczyć soś co Ci niewyszło . Byma se przynajmniej ulżyła w komantarzu a tak znowu muszę same ochy i achy :-))
OdpowiedzUsuńNo ale co innego mozna napisac widząc taka śliczniutką bransoletkę - wyszła super a sądząc po godzinie jej powstawania chyba Ta makrama nie jest taka trudna . Mnie się fajnie plotło te podstawowe węzełki. A Beatka dobra duszyczka chyba ma te sznurki w ilościach hurtowych bo i ze mna też sie podzieliła :-)
Buziaczki i pakój te witaminki do słoiczków dalej .
Danuś wreszcie rodzinkę pod ścianą postawiłaś i zdrowym żarciem nakarmiłaś. Tak trzymaj kochana , a żyć będziecie długo i szczęśliwie. Twoja bransoletka wyszła kapitalnie i chyba jednak gdzieś juz plotłaś te węzełki bo takie równiutkie są jak szczeble od drabiny. Pozdrawiam i ślę buziaczki.
OdpowiedzUsuńCo do zdrowej żywności,to oczywiście Danusiu popieram,tak trzymaj :)Węzełki kuszą,ale może kiedyś ;) Przetwory ,to dobra rzecz,też robię,chociaż już w mniejszych ilościach :)
OdpowiedzUsuńfajna bransoleta, oj fajna, co do diety bezglutenowej swego czasu odczulałam dziecko i tez stosowałam, na szczęście tylko przez pół roku ,ale było to ciężkie pół roku, do kaszy jaglanej żadne z nas się nie przekonało, przemycam ją tylko jako dodatek do krupnika,ale za to polecam kotlety mielone z soi i soczewicy i cieciorkę po bretońsku m, pasztet z soczewicy, do tych potraw nie trzeba nikogo przekonywać, każdy się rzuca nawet jak przed spróbowaniem kręcił nosem:)))
OdpowiedzUsuńBransoletka wygląda świetnie i w dodatku w moich kolorach! Gratuluję jakże udanego debiutu :) A tak na moje oko koraliki to "miracle" i sznurek woskowany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No i mamy kolejną pasję Danutki i kolejny talencik! Wspaniały debiut, bransoletka wygląda uroczo. Jestem pewna, że masz już pomysły na kolejne zastosowanie makramy.
OdpowiedzUsuńA zdrowe odżywianie jak najbardziej popieram. Własne przetwory to coś co lubię. Z wiśniami się już uporałam, dżemik agrestowy się smaży a dziś zamierzam pozbierać szparagówkę. Nie wiadomo w co ręce włożyć ale zimą będzie wyjadanko! Przesyłam buziaki.
Danusiu gratuluję debiutu bo bransoletka wyszła świetnie i już !
OdpowiedzUsuńCo do domowych przetworów to mam na ich punkcie hopla od bardzo dawna i zamykam w słojach co tylko sie da
Pod koniec sezonu mam słoiki już po dziurki w nosie, to w zimie jest w czym przebierać :)
Danusiu polecam zaprawić kilka słoików gotowych sosów, potem tylko kawałek piersi i obiad gotowy
Pozdrawiam cieplutko i miłego dnia :)
Superowsko wyplotłaś Danusiu bransoletkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ładnie wyszła ta bransoletka :) Jak na pierwszy raz i w dodatku o pierwszej w nocy, to bym powiedziała że perfekcyjnie :) Ja chyba też muszę się podszkolić, bo ciągle nie wiem jak się robi takie zapięcie ściągające :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wyszła Twoja makramowa bransoletka:) A prezencik ładnie zmobilizował Ciebie do działania. Kiedyś plotłam różne makramowe cudeńka, a dzisiaj nic nie pamiętam...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚliczna bransoletka i świetne kolorki :) Oj, kusicie tą makramą - jak się bardziej ogarnę, to muszę prześledzić wszystkie posty ze wspólnej nauki i może też mi się uda coś zmajstrować :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nowe zdrowsze żywienie, my z małżem przestawiliśmy się 4 miesiące temu i do tej pory oboje schudliśmy po 15kg :))) No i znacznie lepiej się czujemy przy takim jedzonku, do cukru i glutenu już raczej nie wrócimy :-)
Super bransoletka w fajnym letnim kolorku pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńSuper wyszła ta bransoletka :)
OdpowiedzUsuńGratuluję debiutu! Piękna bransoletka:) Dla mnie makrama to jak na razie nieodkryty ląd... Co do żywienia - oj, rozumiem Cię, rozumiem. Mnie też zżerają autoimmunologi, próbowałam diety bezglutenowej, ale u mnie ten problem, że od ponad 20 lat nie jem mięsa i do tego jestem uczulona na fruktozę (więc owoce odpadają):( Musiałabym chyba żyć powietrzem i robótkami, hehe. Strasznie ciężko zbilansować taką dietę. Więc gluten wrócił, a ja jakoś żyję:) Podziwiam osoby, które się z nim pożegnały. Mocno Ci kibicuję! Powodzenia:) Gosia
OdpowiedzUsuńAle szczęściara z Ciebie Danusiu. Ale Tobie sie należa prezenciki więc się nie dziwię:)
OdpowiedzUsuńJa szukam czarnych sznureczków i jakoś jeszcze nie spotkałam.
Bransoletka ślicznie wygląda a jak cieszy to najważniejsze:)
Buziaki
jak znam Ciebie, Danusiu, to z makramą poradzisz sobie nie gorzej jak z pozostałymi technikami, jakimi tworzysz ;) A na naleweczkę wpadnę w drodze do Mateczki; wyruszam już we wtorek 21 lipca :)))
OdpowiedzUsuńI kolejna, która czego się nie złapie, to cudeńka spod rączek wychodzą... Piękna wyszła, a Beatka-złota dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńBransoletka bardzo mi się podoba, zwłaszcza że jest niebiesko-niebieska, a jak się w ubiegłe lato w niebieskościach zakochałam, tak jeszcze mi nie przeszło.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to nie jest blog kulinarny, bo chętnie bym o Twoim przechodzeniu na zdrowszą dietę poczytała - może założysz taki? Ostatnio polubiłam kaszę jaglaną zwłaszcza w połączeniu z jajkiem na twardo, miksem sałat, łyżką oliwy z oliwek i odrobiną soli. Czasem dodaję do tego pomidory obrane ze skóry i bez pestek. Herbatki ziołowe i owocowe piję regularnie od około dwóch lat, a wczoraj z ciekawości kupiłam herbatę z jarzębiny (40%) i właśnie wyczytałam przed momentem, że jeśli chodzi o moje dolegliwości, to wybór był dobry. Po wypiciu naszła mnie ochota na jarzębinę w czekoladzie - mam nadzieję, że dostanę ją podczas popołudniowych zakupów.
Wiedziałam, że się szybko zmobilizujesz, ale żeby tak pomiędzy zakręcaniem słoików .. - talent, ogromny talent :-). Śliczna bransoletka, wykonanie idealne. Danusiu, sznurki są bawełniane woskowane 1mm.
OdpowiedzUsuńA co do napojów w pełni się z Tobą zgadzam, żadne wody smakowe i nic gazowanego!
Pleć dalej, ile dusza zapragnie :-)
Uwielbiam kaszę jaglaną i na słono i na słodko, łatwo się do niej przekonać :)
OdpowiedzUsuńNo prosze jaka ładna bransoletka CI wyszła. Danusiu, chyba nie ma rzeczy, której nie potrafiłabyś zrobić :) Już czekam na kolejne plecionki :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna bransoletka i piękna, muszę znaleźć czas na zrobienie takiej, kiedyś namiętnie robiłam różne makramowe rzeczy, a teraz po małych wakacjach cos ciężko mi się za zabrać za robótki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńI ja w słoikach,ale się nie daję,wymuszam czas dla siebie na robótki:))bransoletka wyszła bardzo fajnie,jak na pierwszy raz:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrezent bardzo fajny i teraz nie ma bata, musisz robić dalej bransoletki bo masz z czego i w dodatku świetnie Ci wychodzą- świetna kolorystyka i wzór.
OdpowiedzUsuńKaszy jaglanej nie jadam choć może przydałoby się zmienić zwykłą na właśnie taką. Cukru używam mało bo u mnie wszyscy chorują na cukrzycę więc i ja jestem w grupie ryzyka. Herbata słodka mi nie smakuje a do kawy wole coś słodkiego niż ją posłodzić. Napojów gazowanych staram się nie pić bo mam przez nie zgage i psują zęby. Życzę wytrwałości w diecie i wsparcia rodziny ;) buziaki
Fajnie mieć takiego motywatora, bardzo fajna bransoletka ;)
OdpowiedzUsuńJa wakacje Danutko spędzam w pracy, jest to okres gdzie tej pracy jest najwięcej, bransoletka sliczna, masz dryg nie ma co!
OdpowiedzUsuńPóźno, czy nie ważne że jest i to jeszcze taka fajna. Makrama wciąga, no może nie jak frywolitka, ale to zostawmy na drugi krok :-) Piękna bransoletka. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńCo zajrzę, to wciąż jakaś nowa technika Danusiu? Kiedy Ty to wszystko robisz?! Wiśnie w słoikach, nalewki, zmiany nawyków żywieniowych i jeszcze tworzenie bransoletek?! No pięknie ją zrobiłaś! Ty to chyba lubisz te wszystkie dłubaniny... No, ale dobrze, że zmieniasz techniki tworzenia, bo rzeczywiście Twój blog wyglądałby jak ta łysa szkapina powyżej ;) Już się wystraszyłam, że to kolejna dedykacja dla mnie;););) Pozdrawiam Cię cieplutko;) Buziaki;)
OdpowiedzUsuńKolejna pasja Danusiu ? :) Świetnie, teraz znów nowe cudeńka będziemy ogladać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładna bransoletka. I jak się błyszczy :) No to jak Ciebie wciągnie, to będziesz kolejny talent rozwijać :)
OdpowiedzUsuńKasza jaglana ... no kurcze, nie przepadam. jakoś nie mogę się do niej przekonać. Ogólnie to kasze bardzo lubię, ale do tej jakoś pociągu nie czuję.
Bez glutenu - jak tu przeżyć bez pieczonego w domu chleba ? Nie potrafię sobie wyobrazić. A z pozostałymi postulatami kulinarnymi w pełni się zgadzam :)
Dobrego lata, nawet, jeśli jest tak zabiegane.
Taki rezent to niezły motywator;) Bransoletka równiutka, niebieściutka - po prostu pięknista!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Danusiu:)
ja też kaszę jaglaną otaczam szczególną atencją, podobnoć na wirusy działa,
OdpowiedzUsuńjedynie gryczanej nie jestem w stanie zdzierżyć
ale dieta bezglutenowa!
podziwiam!
i nie zazdraszczam bo ja chlebek lubię :-D
a debiut świetny! :-D
OdpowiedzUsuńTo grono uczennic nam sie powiększa:) Świetna bransoletka! najfajniejsze jest to, że szybko sie je robi i od razu mozna zakładać!!
OdpowiedzUsuńBardzo udana próba :)
OdpowiedzUsuńA w kwestii porad kulinarnych, to ja nie mam nic przeciwko temu, abyś je tutaj umieszczała :)
Oddaję swój głos ZA!
No proszę tydzień mnie nie było i tu takie newsy:) Danusiu, ogromnie się cieszę, że znalazłaś chwilkę w tym zabieganiu. Wyszło super:) Fajnie że są takie dobre duszyczki jak Beatka:) A to że później to nic nie szkodzi, zaraz cię jeszcze dopisuje do pierwszej lekcji, tylko pozwolisz, że do kolażu już nie będę dokładała:)
OdpowiedzUsuńBuziole wielkie :)
Zazdroszczę nowej umiejętności, tyle razy sobie obiecywałam że się za nią wezmę a Ty po prostu działasz :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna bransoletka!
OdpowiedzUsuń