Zacznę dziś nietypowo ,bo chcę pokazać Wam jakie małe stworzonka zamieszkały u mnie w ogródku .
Ciągle się kręciły,chodziły w te i we wte.Pracowały jak małe robociki i jak na prawdziwe mrówki przystało.
Były tam od zawsze ,jednak w tym roku jakoś zrobiło się ich więcej.
Może gdyby ogród był pokaźnych rozmiarów, to rozeszłyby się po całości i człek uznałby to za normalną ich ilość .
Jednak ja mam malutki ogródek ,więc ich ilość wydała się zbyt dominująca nad resztą owadów.
No może poza tymi przecinkami,których są ilości niezliczone,a sposobu żadnego nie znam,aby to cholerstwo dało choć trochę odsapnąć i przestałało żreć .
Ileż można się otrzepywać i drapać po czuprynie.
Są milimetrowe, wchodzą do nosa,uszu, gdzie tylko się da.W domu całe parapety nimi obsypane,nawet siatki w oknach nic nie dają , takie z nich intruzy.
Ileż można się otrzepywać i drapać po czuprynie.
Są milimetrowe, wchodzą do nosa,uszu, gdzie tylko się da.W domu całe parapety nimi obsypane,nawet siatki w oknach nic nie dają , takie z nich intruzy.
Ale wracam do tych mrówek.
Postanowiłam poszukać ich tajemniczego mieszkanka i nawet długo to nie trwało.
Szkoda,że nie zrobiłam fotek jak były ich tysiące w tym gnieździe,ale wtedy nie myślałam nawet o tym, aby to ich "gniazdko miłosne" obfocić .
Jako mrowicho upatrzyły sobie stary pniak, na jakim co roku stawiam kwiatki.
Ten pniak stoi sobie już od kilku lat i jakoś nie miałam potrzeby pod niego zaglądać ,aż do wczoraj.
O dziwo pod drugim nie zadomowiły się .
Nawet nie przyszło mi do głowy ,aby zajrzeć pod niego ,gdy wiosną widziałam takie korytarzyki .Byłam pewna ,że jakieś korniki ryją dziury.
To co zobaczyłam pod spodem było prawdziwym wielkim mrowiskiem ,pełnym jajeczek,nowych wylężonych mróweczek, niektóre starsze były nawet ze skrzydełkami.
Znajoma podpowiedziała aby posypać je solą i tak też zrobiłam .
Całe kilo soli powędrowało pod pniak.
Dziś rano popędziłam do ogrodu zobaczyć jak się sprawy mają i zobaczyłam pod pniakiem taki oto widok.
Te wszystkie brązowe plamy jakie widzicie to są obumarłe młode mrówki.
Niektóre jeszcze dogorywały i ruszały się jakby były na dopalaczach haha.
Wniosek jest jeden:
sól zadziałała znakomicie, mam nadzieję że te bardziej cwane i starsze mrówki, które przeżyły solne traktowanie wyniosły się tam gdzie pieprz rośnie (może do sąsiada haha,czego oczywiście mu nie życzę)
sól zadziałała znakomicie, mam nadzieję że te bardziej cwane i starsze mrówki, które przeżyły solne traktowanie wyniosły się tam gdzie pieprz rośnie (może do sąsiada haha,czego oczywiście mu nie życzę)
Kiedyś miałam też problem z szerszeniami,osami ,ale to już dawna historyja ,więc zanudzać nie będę .
A teraz po dłuższym wstępie chcę pokazać jakie udało mi się zrobić dwie kolejne bransoletki w ramach nauki makramy u Joasi
KLIK
KLIK
Lekcja druga miała polegać na szlifowaniu węzła płaskiego,sznureczku czy też jakiejś siatce.
Niestety ja tylko szlifowałam ten węzełek,ale dobre i tyle.
Znalazłam chwilkę i zrobiłam dwie sztuki .
Niestety ja tylko szlifowałam ten węzełek,ale dobre i tyle.
Znalazłam chwilkę i zrobiłam dwie sztuki .
Robi się je bardzo szybko ,nie mają żadnych metalowych elementów dlatego dla mnie są idealne bo mogę je nosić nawet 24h na dobę .
Jak już w ostatnim poście wspominałam ,gdyby nie Beatka,pewnie nie zabrałabym się za takie biżutki .
A teraz już zapraszam na foty.
Troszkę pobawiłam się z nimi w ogrodzie,aby jakoś Wam te bransoletki zaprezentować.
Troszkę pobawiłam się z nimi w ogrodzie,aby jakoś Wam te bransoletki zaprezentować.
Pierwsza powstała z koralików w odcieniach zieleni i taka nawet mi się podoba,bo strasznie lubię ten kolorek .
Niby taka zwykła praca, ale jak to ja nie mogłam się oprzeć, aby kolażu nie zrobić .
Druga bransoletka ma koraliki brązowe z malowanymi kwiatuszkami .
Jak tak na nią patrzę to przypomina mi kostki do gry .
I tutaj też kilka ujęć
Jak tak na nią patrzę to przypomina mi kostki do gry .
I tutaj też kilka ujęć
A to moja ulubiona fotka,bo jakoś fajnie wyszła bransoletka na tym skalniaku.Chyba rojnik się nazywa,a jak nie tak to mnie kochane poprawcie.
I drugi kolażyk na poprawę humoru
I na koniec obie razem
Jeszcze nie umiem dobrze robić fotek biżuterii,nie mam pomysłu jak najlepiej je prezentować ,więc sobie kombinowałam i wyszło co wyszło.
Obie bransoletki wędrują do żabki u Joasi,mam nadzieję że mi zaliczy te nauki i nie wywali na zbity pysk.
I to tyle jeśli idzie o moje postępy makramowe.
Jak dorobię się większej ilości koralików i sznurków to może znów uda mi się cosik zdziałać .
Dziękuję za każde Wasze słowo jakie tu zostawiacie.
A teraz życzę Wam kochani spokojnej nocy.
Zielona- rewelacja!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZdolniacha z Ciebie, czego nie dotkniesz powstają cuda :)
OdpowiedzUsuńbransoletki śliczne,widzę, że nowe umiejętności posiadłaś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne bransoletki :) Podobają mi się koraliki w tej zielonej :) A kolaże jak zwykle piękne. Chyba w końcu przyjdę do Ciebie na nauki jak to się robi :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńBransoletki piekne! Roślinka, masz rację, to rojnik. Co do mrówek ... (nie wspominam już nawet o tych ch... przecinkach:( mam juz dosyć tego tałatajstwa!!!) ... mrówek też u mnie mnóstwo, to chyba zasługa suszy. Zalęgły mi się nawet w wiorach do palenia, nie mówiąc juz o korytarzach na warzywniku czy gnieździe pod kazdym kamieniem:( Nie stosuję soli, bo boję się zasolenia ziemi ogrodowej, ale kupuję im gotowe różowe granulki, sypię na ich drogach czy tam gdzie ich najwięcej, a te głupie myslą że to pokarm i wnoszą do mrowiska hehe. Na razie skutkuje.
OdpowiedzUsuńBuziaczki Danuś:)
To się nieźle rozkręciłaś, albo zasupłałaś. Piękne i radosne te Twoje bransoletki, śliczne są. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńHehe, no poptrz faktycznie wyszło jak byśmy sie umówiły Jedn post po drugim . Widac , że w ten upał dokładnie nam to samo w duszy gra. A że faktycznie robi sie je migusiem to praca łatwa i przyjemna. Ta zielona bardzo mi sie podoba, bo też lubię takie kolorki . A te bransoletki dodkonale sie foci na wałku do ciasta :-)
OdpowiedzUsuńCo do mrówek ta ja osobiście takie plag jeszcze nie widziałam . Na momim chodniczku przed domem miała zawsze jedno max dwa gniazda. W tym roku jest ich ponad 20 , znaczy się było sąsiad potraktował preparatem na mrówki bo sie do barmki przejść nie dało żeby Cie nie oblazły :-(
Buziaczki przesyłam i mam nadzieje że znierzysz się z tą siateczką nie jest trudna tylko sie trzeba trochę przypatrzeć.
Piękne - szczególnie ta kwiatkowa tak fajnie kropkowo świeci :-) Może też się pokuszę na makramowe biżutki :-))
OdpowiedzUsuńSuper! A te kropko-kwiatki są prześliczne :) Może sama sobie takie upstrokacę :)
OdpowiedzUsuńMuszę się wreszcie i ja wziąć za plątanie, bo mi prowadzące uszy nakręcą :) i do kąta postawią za notoryczne nieodrabianie zadań :)
Buziaczki :)
Witaj Danusiu. Dawno u Ciebie nie byłam. Bransoletki urocze i bardzo pomysłowe. Rzeczywiście dawno nie widzialam tyle tego czarnego mali mali smyrastwa-od kilku dni chodzę z kąta w kąt, spod prysznica a piać pod prysznic. Nie pamietam takiej plagi. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńBransoletki świetne! Ja też już co nieco mam na drugie zadanie ale zupełnie nie mam kiedy fotek zrobić a jak dziś czas był to burza przyszła, pochmurno się zrobiło i po fotkach.
OdpowiedzUsuńA co do sposobu na mrówki to o proszku do pieczenia już słyszałam ale o soli nie. Z chęcią bym sprawdziła na swoim ogródku bo w tym roku też mam ich zatrzęsienie, niestety u mnie są zbyt blisko młodych drzewek i kwiatów by je solą traktować. Ale w razie czego sprawdzony sposób na mrówki zawsze się przyda :).
Pozdrawiam
Piękne bransoletki , sama próbowałam sił w tej dziedzinie i nawet mi coś wyszło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Danusiu mrówki i inne paskudztwa atakują chyba wszędzie , bo i u mnie ich pełno.
OdpowiedzUsuńBransoletki zrobiłaś śliczne, ja chyba w tym miesiącu się nie wyrobię:(
pozdrawiam cieplutko i biegnę dalej nadrabiać zaległości
Buziaki i miłej niedzieli:)
A ja najpierw chcę pochwalić śliczny, kwiatowy kącik! Z mrówkami nauczyłam się żyć, mnóstwo ich w ogrodzie i nawet pomagają mi w walce z mszycami. Walczę tylko wtedy gdy panoszą się w miejscach niepożądanych. Z solą nie próbowałam, czasami jak nie mam odpowiedniego środka stosuję proszek do pieczenia.
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie radzisz Danusiu z tymi supełkami - bransoletki wyszły urocze! Miłej niedzieli.
hihi...cos tam słyszałam, że jakoby dzieci można znajdować w kapuście..
OdpowiedzUsuńale , że bransoletki! :-O
świetnie ci idzie ta sztuka ;-D
Świetne bransoletki. Poradziłaś sobie z makramą bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
Co do przecinków to prawdziwe z nimi utrapienie. Nieraz jest taki moment, że trzeba wręcz uciekać do domu bo jest ich taki wysyp. Nie do wytrzymania! Z mrówkami też mam problem, bo zrobiliśmy małej piaskownicę i zaczynają się w niej panoszyć. Wczoraj odkryłam, że obok właśnie w starym pniaku wrośniętym w ziemię mają mrowisko. Tylko, że ja do stworzeń nie umiem tak okrutnie:/ mnie jest ich żal. Póki co, obsypałam piaskownicę wokół i pniak preparatem na mrówki. Może to pomoże, jak nie, spróbuję obsypać solą. Bransolety bardzo ładne, znów coś nowego:) pięknie się prezentują na opalonym nadgarstku:))
OdpowiedzUsuńBransoletki fajniutkie, bardzo radosne i w sam raz na lato :)
OdpowiedzUsuńW moich rodzinnych stronach mrówek jest od zatrzęsienia, nie da się normalnie wyjść nawet na chwilę, bo zaraz jakaś wpadnie we włosy (te latające brrr...). Na szczęście tu gdzie obecnie mieszkam jest spokój :-)
Tak, mróweczki - tytani pracy ale potrafią uprzykrzyć sielskie przebywanie w ogrodzie. Muszę spróbować patentu z solą :)
OdpowiedzUsuńBransoletki śliczne- ciekawa ta sztuka makramowa :)
Pozdrawiam słonecznie.
Dajesz radę z biżutką:)))
OdpowiedzUsuńWspaniale to sobie obmyśliłaś- bransoletki piękne. Buziam :))) Ps. proponuję wykorzystywać szkło, art- szkło do robienia zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne biżutki Danusiu! makrama to kolejna wciągająca technika:))
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje bransoletki Danutko, pozdrowienia:-))
OdpowiedzUsuńRobisz postępy :))
OdpowiedzUsuńŚliczne bransoletki Danusiu,kolejna technikę opanowałaś i to perfekcyjnie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne bransoleki ta brązowa z kwiatuszkami skradła moje serce pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńNo kochana danusiu, bransoletki już Ci weszły w krew. Widze piekna robotę. Ta brązowa mi przypadła do gustu, Wesoła taka jest i na lato idealna. Co do mrówek, to może jestem okrutna, ale jeśli są na ścieżkach czy chodnikach to je po prostu traktuję wrzatkiem i tyle. Ugotowane nie sa kąsliwe....hihihi. Reszta żyje sobie gdzie popadnie. Nie denerwują mnie specjalnie. Buźka.
OdpowiedzUsuńDanuś... Już wszystko ,,klecić potrafisz;) ,,Biużutka" wychodzi Ci świetnie;) Ale teraz pomyśl o następnej zabawie dla nas;) Tylko nie każ robi bransoletek, czy naszyjników , bo się ,,splamię", albo ,,wyłamię":)... A może i nie? E, tam... Rób, co chcesz... Wypowiedziałam się już na FB na temat tego posta;) Boże, jak to g...o , czyli FB będzie istniało, to... Ach...szkoda słów... Rozwijaj się Danuś artystycznie, chociaż Ty i tak ,,rozwinięta";) Przewyższasz....Już zamykam dziób! Pozdrawiam Cię cieplutko i przesyłam buziaki;)
OdpowiedzUsuńBransoletki wyszły super. Zieloniutka podoba mi się bardzo za kolor ale brązowa skradła moje serce tymi cudnymi koralikami.
OdpowiedzUsuńO przecinkach nie będę mówić bo tyko nerwy człowieka biorą a intruzów też ostatnio miałam. Osy w altance zrobiły sobie pod dachem gniazdo... Chodniczek do domu też posypywałyśmy solą- trochę na chwasty w szczelinach a trochę przy gniazdach mrówek. Swoją drogą bardzo fajny kwietnik z pniaka :)
Buziaki
Ciekawe, czy sól podziałałaby tez na faraonki, które od czasu do czasu do mojej mamy się wprowadzają. Z dzieciństwa pamiętam, że przyciągała je guma arabska - wpadały w nią jak śliwka w kompot.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne bransoletki zrobiłaś. Wczoraj na jednym z blogów napisałam, że gdy patrzę na te wyplatanki, to mi też się chce ich spróbować, dziś już ochoty nie mam. Ot, słomiany zapał.
Danusiu Ty to jesteś jednak pracuś,śliczne bransoletki.
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka pomyślalam zielona ale jak zobaczyłam tą drugą na ręce to pomyślałam tęż się prezentuje świetnie:-)
Patent z sola stosowała babcia - ale miała problem z mrówkami w kuchni :) Dom stary, to im dobrze było - pamiętam te białe ścieżki wokół pieca...
OdpowiedzUsuńBransoletki świetne - zielona jest urocza, ta z brązowymi koralikami zabawna. I obie świetnie się prezentują.
Pozdrawiam serdecznie.
Kochana bransoletki cudowne!!! Wspaniale wykonane!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Plecenie Danusiu idzie CI coraz lepiej, oczywiście mam tu na myśli plecenie bransoletek, a nie głupot :)
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, że sól podziałała na mrówki, oby już do Ciebie te paskudy nie wróciły :)
Śliczne bransoletki - ładnie i równiutko splecione:) Też lubię zielony, więc zielona jest moją faworytką. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa widzę moda makramowa i Ciebie Danusiu wciągnęła, ale to dobrze bo będziemy mieli możliwość oglądać kolejne cuda jakie wyjdą z pod Twoich łapek.
OdpowiedzUsuńOj zaniedbałam Was bardzo wszystkie po kolei, oczywiście z Tobą na czele. Widzę moja droga, ze rozwijasz się na całego. Piekności wychodzą co raz to ciekawsze :) Wychwalac by mozna non stop. O mocy soli kochana to od stuleci wiadomo. Moja działka zasolona od lat, bo jak nie mrówki, to ślimaki. Aj, zycie
OdpowiedzUsuńWeszłam raz jeszcze na twój post i się zdziwiłam, że mój komentarz gdzieś się podział . Ostatnio wgrałam sobie nowszą wersję przeglądarki i dzieją się jakieś cuda. Danusiu! Twoje macramowe bransoletki są urzekające. Bardzo podoba mi się ta w kropeczki. Pozdrawiam i buziaczki. Mam nadzieję, że ten wpis teraz się pojawi. Oby
OdpowiedzUsuńBransoletki super i coraz ładniejsze, choć tej pierwszej tez niczego nie brakuje:) Podoba mi sie ten dodatkowy koralik w tej drugiej, wzmacnia efekt kropeczek na koralikach:)
OdpowiedzUsuńNie mam za co cię "wywalić" bo najważniejsze, to się dobrze bawić:) i uczyć w swoim tempie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
A mnie zachwyciła ta w kropeczki, jest idealna. Z osami to ja miałam przejścia ostatnio, horror
OdpowiedzUsuńObie bransoletki śliczne i idealne na lato - ta zielona dzięki przezroczystym koralikom wyszła bardzo subtelnie, ale ta druga - coś niesamowitego! Te malowane koraliki wyglądają tak... etnicznie ;-)
OdpowiedzUsuńA jeśli o mrówki biega, to ja nauczyłam się z nimi żyć, bo u nas gdzie by ziemi nie ruszyć - to mrowisko. Na szczęście nie są agresywne, więc z nimi nie walczę, chyba że mi się do chałupy pchają. A w tym roku nie zaobserwowałam jakiegoś wzrostu populacji (może już więcej się nie zmieści?)
Pozdrawiam :)
Przesympatyczne! W szczególności ta zielona, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wciągnęła Cię makrama, bo świetne prace wychodzą spod Twoich dłoni ;)
OdpowiedzUsuń