środa, 20 maja 2015

Drugie podejście do wstążeczkowych różyczek

Kolejny raz zapudełkowałam się w mojej pracowni  na przysłowiowy  amen.
Tak mi się to wszystko spodobało,że mam ochotę zarażać   haftem wstążeczkowym innych.
Niedawno udowodniłam   mojej znajomej ,że robótkowanie jest o wiele ciekawsze niż oglądanie seriali w pudłe.
A jeśli nawet ktoś lubi sobie pooglądać brazylijskie tasiemce (ja do takiej grupy jednak nie należę)to można połączyć obie czynności razem.
Swoją drogą już nawet nie pamiętam kiedy oglądałam jakiś film nie robiąc przy tym zupełnie nic.
Ciągle coś dziubię ,dłubię,wycinam,kleję czy  wyszywam przy włączonym tv i wcale nie gapię się w tą skrzynkę, a i tak wiem o co kaman.

Moja kumpela jeszcze nie tak dawno  twierdziła,że ona się do tego nie nadaje,potem troszkę skruszała , a  kilka dni temu załapała bakcyla, bo zrobiła kilka małych kwiatków.
W zaufaniu Wam zdradzę ,że chyba spodobało się jej takie dłubanie, bo wspomniała coś o zakupie wstążeczek.

Uważam ,że to super sprawa ,bo będziemy razem  uczyły się  tej techniki ,szczególnie latem kiedy można połączyć przyjemną kawusię w ogródku z robótkami ,a przy okazji różnymi gadkami o doopce  Maryni :)


Słoneczka moje dziś chciałam przedstawić kolejne pudełko z serii tych jutowo-wstążkowo-firankowych.
Spróbowałam kolejny raz zrobić róże.
Wiem ,że to nadal nie jest to co mi się marzy,ale chyba idzie ku lepszemu.Nadal użyłam te przeklętej zielonej wstążki,która nie jest podatna na moje wywijanie .
Nadal kolory są bardziej wstążkowe niż naturalne,ale na razie nic na to nie poradzę:(
Ciągle szukam swojego sposobu na robienie  róż bliższych naturze .
Kombinuję ,uczę się i wyciągam własne wnioski.

Nauczyłam się jednego , nie można za bardzo  dopieszczać ,układać ,wywijać kwiatów itp.
Muszą być tak  robione,jakby natura je sama tworzyła.
A to wcale nie jest taka prosta sprawa jakby się wydawało.
Znacznie łatwiej jest zrobić kwiatka ,który ma równe płatki,pięknie ułożone czy idealny  środek niż takiego rzekłabym nawet "chaotycznego i bałaganiarskiego"
Jejciu tu dopiero poloniści  za głowę się łapią czytając moją polszczyznę  haha)
Bo niby czemu kwiatek ma być bałaganiarski?
Bałagan przecież  można zrobić w chałupie,a nie wyszywać takiego  kwiatka.
Pomijam oczywiście ten bałagan ,jaki powstaje na stanowisku pracy .
U mnie wtedy to się nie nazywa  bałaganem tylko tornadem, albo pobojowiskiem,gdyż na podłodze leży  wszystko co możliwe,od mydła do powidła i odwrotnie.

Słoneczka moje tak sobie dziś wypisuję co ślina na jęzor przyniesie,więc gdyby komuś coś nie tak pasiło to proszę o wyrozumiałość.
Na usprawiedliwienie dodam,że dzisiejsza  pogoda chyba na mnie wywiera taki wpływ .
Jest szaro,buro i ponuro,a warunki do spania idealne.Choć muszę powiedzieć ,że są też plusy dzisiejszej aury.
Nareszcie zaczęło u mnie padać,a posucha jest straszna,że hoho .Pada od jakiejś godziny i modlę się, aby tak było przez całą noc,to może ziemia przesiąknie wilgocią .
Wreszcie rośliny odżyją ,a wczorajsze wsadzone kwiatki się przyjmą i ładnie ukorzenią .

Znów zboczyłam z torów,więc poprawiam się i wskakuję na właściwy.
Miało być o kolejnym pudełku po rafaello ,więc dłużej nie przeciągam i pokazuję .
Dla odmiany zacznę dziś od kolaża a potem całej reszty fotek,których u mnie zawsze jest sporo.






Lubię pokazywać zbliżenia swoich prac ,bo wtedy widać  szczególiki,a oglądający mają  lepszy podgląd na daną pracę .






Jak zauważyliście   boki wykończyłam słynną firaną ,której nadal mam spory zapas i jeszcze nie jedna praca z nimi powstanie.

Muszę przyznać ,że bardzo lubię te moje pudełeczka ,więc kolejne już są w trakcie tworzenia.

Na dziś to tyle.
Kawałami dziś nie sypnę ,bo śnięta jestem niczym ryba.
Kawa nie pomaga,wywalenie brzucha do   góry też nie działa.
Ogólnie mówiąc wyglądam tak 


Na dziś to tyle .
Dziękuję za każde słowo jakie pozostawiacie pod wszystkimi postami.

Trzymajcie się moje mróweczki :)
Do zaś !




niedziela, 17 maja 2015

Niespodzianka od Jadzi i "ospowe" kwiatki

Dziś rozpocznę nietypowo ,bo od niespodzianki jaką miałam okazję dostać od Jadzi.
Jakiś czas temu Jadzia obchodziła 2 urodziny bloga i zorganizowała małą zabawę .
Tak się złożyło,a raczej ona wykombinowała ,że nagrodzi nie jedną osobę ,ale całkiem sporą gromadkę(jeśli się nie mylę było nas chyba z 15 ) i ja się w tej grupie też załapałam.

Moja radosć na widok tego co zobaczyłam była nie do opisania.
Bo w me łapki wpadła cudna karteczka,ale inna przecież być nie mogła, bo wszystkie jej kartki są rewelacyjne.
Jednak było coś jeszcze w kopercie, słynny albumik, który  wywarł na mnie ogromne wrażenie.Jadziu ta miniaturka jest niesamowita.

Kochana ogromnie dziękuję za tak cudny upominek.

A teraz przechodzę do całkiem innego tematu
Pilnowałam w tym tygodniu taką małą sześciolatkę ,która zachorowała na ospę .
Na moją wartę zabrałam kawałek juty,trochę wstążek i pudełko z igłami.
Pomyślałam  ,że trzeba będzie zająć się czymś ,aby przetrwać  tych kilka godzin.
Ponieważ dziewczę było znudzone siedzeniem w domu ,to zaproponowałam jej naukę szycia.
Pierwszy raz miała igłę w rękach,ale zacięcie tak wielkie,że nic ją więcej nie interesowało,bo chciała tylko szyć i szyć.
Problemem był brak materiału,ale i z tym sobie świetnie poradziłyśmy ,tnąc ubranka lalek.Najwyżej matka młodej nas prześwięci jak zobaczy haha:)

Młoda zajęcie miała ,to i ja coś tam dziubałam.A że chciała abym robiła kwiatki ,no to robiłam takie zwykłe najzwyklejsze.
A z tego naszego wspólnego dziubania wyszedł mi taki koszyczek,

Mała chciała, aby było  kolorowo ,sama wybierała mi wstążeczki ,dlatego kwiatki są takie a nie inne.
Jedynym kolorem jaki ja zaproponowałam była  brązowa wstążka na koszyk.

Cudo nie wyszło,ale zawsze jakieś tam doświadczenie pozostało.
Oprawiłam w ramkę nasze kwiatuszki i obrazek gotowy do powieszenia.





Kochane moje już wiem czemu nie wychodzą mi liście tak jak bym chciała.
Mam zieloną wstążkę ,która jest bardzo sztywna ,nie chce się układać i poddawać ,ale Bożenka podpowiedziała mi  ,że można ją wypłukać w płynie do płukania ,a potem wysuszyć,ale oczywiście nie prasując.
Będę musiała popróbować tak robić i zobaczę czy zda u mnie to egzamin,bo ta zieleń jest wyjątkowo sztywna.Pozostałe wstążki mam zupełnie inne i bardziej podatne na haftowanie.

********

Gdyby ktoś miał jeszcze jakiś pomysł na imię dla naszej gąsieniczki,zapraszam do poprzedniego posta klikając tutaj .

Na sam koniec dziękuję za udział w zabawie,za to że zaglądacie do mnie i macie ochotę wracać tu ponownie.
Witam kolejnych obserwatorów,to miłe, że znajdujecie chwilkę ,aby wpaść z me skromne progi .

Pozdrawiam niedzielnie :)





czwartek, 14 maja 2015

Zgrana paczka Stefana i imię dla ......


Witajcie kochani.
Dziś przybywam  nadrobić zaległości związane z naszą zabawą  kolorystyczną.
Podczas kwietniowego kolorku zadałam Wam pytanie
"Jakie zwierzątko  chciałoby się zaprzyjaźnić z naszym Stefanem? "
Sporo odpowiedzi pojawiło się u Was i za wszystkie ogromnie dziękuję .

Najwięcej propozycji padło na  bociany,hipcie czy  inne żabki.
Pojawiły się jaszczurki,kameleony,żółwie czy nawet owady.

Postanowiłam w końcu wszystko zebrać do kupy i zaprezentować te najciekawsze,które były również obrazkowe.
Oto i one  

Hipcio Roman
Mucha Bzyk

Żabcia Stefania

Gąsieniczka (jeszcze bezimienna)

Hipcio

Bocian Karol



Kameleon 









Jaszczurka

Żółw Staś

Ważka Cecylia

Jednym słowem pomysły kapitalne,nasz Stefcio piszczy do tej pory  z zachwytu .

Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła gąsieniczka Ani (Nawanny),normalnie się w niej zakochałam taka jest słodziutka.

Na drugim miejscu chcę wyróżnić pomysł Małgosi na stworka z innej planety.
Kochana nieźle sobie go wykombinowałaś i o ekologii nie zapomniałaś.

Kolejno Stefan podpowiedział mi do ucha ,że ważka Natali ogromnie mu wpadła w oko ,bo takiego towarzysza to nawet ja bym mu nie wymyśliła.

I na sam koniec ogromnie dziękuję Lidzi (Czarnej Damie),za fantastyczny i bardzo długi wiersz ,9 zwrotek robi wrażenie nie tylko na mnie z tego co widziałam . 

Kochane moje dziewczyny dajcie mi troszkę czasu a przygotuję dla Was małe  niespodzianki.

Smutno mi trochę ,że nie mogę wszystkich moich artystek nagrodzić :(
Jednak mam nadzieję, że zabawa będzie trwała dalej ,więc pewnie pojawią się jeszcze inne okazje do wykazania się różną twórczością czy pomysłowością .

***
Kochani !
Chcę aby ta nasza wspólna zabawa  trwała nadal,aby dalej się rozwijała i zachęcała innych do udziału!!!!!!!!!

Ma być wyjątkowa i taka jakiej nigdy jeszcze nie było!!!!!!!!!!!!!!!!

Jednak bez Was tego nie osiągnę ,dlatego musimy razem współpracować i po prostu  bawić się pełną parą.

Któż to  wie ( znaczy się ja wiem haha ) czy nasza towarzyszka Stefana nie zacznie się w niej pojawiać ,więc nie powinna być bezimienna.

Mam jednak mały problem ,nie wiem jak nazwać tą naszą gąsieniczkę ,więc gdyby ktoś ,coś  to ja chętnie skorzystam z Waszych propozycji.


Kochani pomysły na imię dla gąsieniczki  piszcie w komentarzu poniżej ,spóbujemy coś z nich wybrać .
Czekam na Wasze propozycje do końca maja.

I to tyle na dzisiejszy wieczór.

Buziaki dla wszystkich :)




niedziela, 10 maja 2015

Fikuśny bukiecik w hafcie wstążeczkowym -pudełko

Kochani zapowiadam  będzie krótko,zwięzłowato i na temat  .
Jestem przyzwyczajona do dłuższych postów ,jednak  nie zawsze jest na to czas.
Dziś  mam go bardzo mało i do wieczora koniecznie muszę skończyć pewne zamówienie.Dla Was nuda bo robię  świecznik taki jak znacie ,więc nawet nie będę go pokazywać na blogu.
Jak dobrze,że mam w zapasie porobionej troszkę zimnej porcelany ,więc powinno pójść szybciutko .

Ale pomimo takiego obowiązku  mam ogromną ochotę podzielić się z Wami moją kolejną pracą w hafcie wstążkami.
Zrobiłam fikuśny bukiecik ze złocieni,inaczej zwanych margaretkami.



Mało ich, bo sztuk aż 3 haha,ale po pierwsze pudełko miałam małe ,po drugie na początek taka ilość w zupełności mi wystarczy.
Do tego jakieś gałązki z czerwonymi kuleczkami,nie pytajcie co to jest, bo nie wiem ,ot tak dla kontrastu .

Nazwałam ten mój bukiecik fikuśnym ,bo łodyżki takie jakieś krótkie,ale mimo to strasznie mi się on podoba.

Ogólnie mówiąc te kwiatki od zawsze uważałam za cudne,więc będą się pewnie przewijały dosyć często przez moje haftowane prace.No i są do zrobienia proste jak barszcz.

Jejciu miało być krótko a tu już włączyło mi się gadanie.

Zatem fotki dla Was 








No proszę ,jednak szybko się uwnięłam ,łącznie z obróbką zdjęć .

Na zakończenie dziękuję za tyle cudnych komentarzy pod moimi pierwszymi wstążeczkowymi  różami ,Wasze słowa cieszą ogromnie i dodają ogromnego kopa do dalszych działań.
A już pochwała od naszej mistrzyni Anstahe ,spowodowała,że mam ogromny zapał i pomalutku dam radę nawet z podmalowaniem .

Wczoraj pierwszy raz haftując złamałam igłę ,jeszcze nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło,aby uszko igielne rozleciało się na pół.Jednak materiał był dość ścisły,a wstążki pewnie zrobiły swoje.


To tyle moje mróweczki,uciekam do pracy.

Do kolejnego klikania.