sobota, 27 kwietnia 2019

Burza mózgów w stokrotkach

Nie wiem jak to się stało w tym roku ,ale zupełnie zapomniałam złożyć życzenia wielkanocne na blogu.Ciągle odkładałam na potem .A to sobie mówię jeszcze czas ,jeszcze chwila,chwileczka , a tu nagle  w pośpiechu pakowanie i poleciała w kosmos moja pamięć.
Dlatego dziś poświątecznie dziękuję kochani za wszystkie życzenia jakie do mnie dotarły od Was a Wam życzę wszystkiego dobrego,abyśmy doczekali razem kolejnych świąt i kolejnych ...........

Przyznaję się bez bicia ,że mam nadal problem z pisaniem postów.
Jakoś nie mogę wpaść w ten rytm,aby usiąść jak dawniej na spokojnie i sklecić coś sensownego .
Za to robótkowo całkiem fajnie mi idzie ,bo tak się quillingiem zaraziłam ,że kręcę i zwijam paseczki ,zwijam i kręcę:)
Ale powolutku i od początku.
Po przyjeździe z wrocławskiego sabatu pełna pomysłów i w gotowości bojowej do kolorowych papierków, zabrałam się za robienie  kwiatków quillingowych.Padło na stokrotki,nasze cudowne, wiosenne kwiatki .
 Ogromnie marzyło mi się zrobienie takich stokrotek jak  Kasia Wojtasik .
Ale wiadomo jak to jest na początku,a to nie takie nożyczki,a to nie te ręce,a to nie ten wzrok.Bo  niby  jak można aż tak cieniutko pociachać paseczki jak mistrzyni?
Niby wiedziałam jak pociąć paseczki  ,aby były bardzo cieniutkie jak igiełki,ale jak przyszło co do czego to na wiedzeniu się skończyło .
No to sobie ciachałam i ciachałam,w duszy przeklinałam  ,aż palce bolały.
Nie wyszły niestety igiełki jak szpileczki,ale chyba i tak nie jest źle.
Trochę się śmiałam sama do  siebie ,że chyba burza mózgów na kartce wyszła,ale co tam ,moje kolorki to jakoś to przełknę .

quilling,kartki okazjonalne

i z jednego boczku

i z drugiego profilu :)






 Nie chcę nic mówić,ale przez najbliższy okres  będę zamęczać quilligiem siebie i Was,także tego :))))
Co jakiś czas wpadnę tu z kolejną kartką ,bo tworzenie ich daje mi mnóstwo radości,a radością trzeba się dzielić z innymi,prawda?

Kochani dziękuję za każde słowo,które zostawiacie w komentarzach .Jest mi bardzo miło ,że o mnie pamiętacie .

Pozdrawiam cieplutko i życzę Wam spokojnego,słonecznego weekendu.

Do zaś:)))








poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Zakręcone i ostatnie karteczki wielkanocne

Myślę sobie ,że jeśli idzie o mnie to już jest  najwyższa pora, aby zakończyć temat wielkanocnych kartek.
Dużo ich w tym roku nie zrobiłam ,ale ogólnie jestem zadowolona ,gdyż    tworzenie ich sprawiło mi wiele przyjemności.
Powolutku się rozkręcam zarówno w blogowaniu jak i w kręceniu paseczków.
Zawsze uwielbiałam quilling,podziwiałam u innych,szczególnie u Ilonki i Eli, ale jakoś sama nigdy nie miałam odwagi, aby zająć się głębiej tym tematem.
Jeszcze przed wypadem do Wrocławia coś tam sobie zaczęłam zwijać,ale chyba to spotkanie z mistrzynią Kasią tak mnie mocno zmotywowało do działania ,dało solidnego kopniaka ,że jak tylko mam wolną chwilkę siadam i zwijam paseczki jak ten przysłowiowy świstak.
Normalnie muszę, bo inaczej się uduszę.
A wieczór jest po to, aby się zrelaksować i odpocząć po całym dniu pracy.
No to sobie siadam w kąciku,włączam coś miłego do słuchania i kręcę,kręcę aż coś ukręcę:))

Tak sobie myślę ,że duszę mam twórczą ,ale też pokręconą jak te  quillingowe paseczki,bo czasem pojawiają się kudłate myśli i zwariowane pomysły,a czasem dopada mnie melancholia,ochota na medytacje albo sportowe wyczyny.
Tak czy inaczej obiecuję sobie częściej zaglądać w blogowe progi,bo największy problem jak na razie mam z pisaniem nie tylko u Was,ale i u siebie.

Ale koniec gadu gadu,czas zaprezentować co wymodziłam ostatnio.
Oczywiście nie mogło na nich zabraknąć quillingowych kwiatuszków i listeczków,jakie mam przyjemność się uczyć .






kartki świąteczne ,quilling




Obie kartki kolorystycznie bliskie memu sercu,także mam nadzieję ,że osoby które je dostaną ucieszą się nie tylko z  samych życzeń w środku ,ale i ich frontu.

A teraz moi mili dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i życzę spokojnego tygodnia .

Danutka 

 I starym zwyczajem do zaś :)))




czwartek, 11 kwietnia 2019

Kwiecień u Ani

Pomyśleć ,że jeszcze kilka dni temu było tak cudownie,słonecznie i prawie wakacyjnie .
Człek na rower ruszył i śmigał po polach i lasach.Lekki powiew wiatru pląsał się  we włosach,a przyroda obudzona zaczynała pokazywać swe piękne oblicze.Normalnie żyć się chciało,serce radowało, a oczy napawały cudownym widokiem natury.
Aż tu w poniedziałkowy wieczór rachu ciachu,zawiało z innej strony,przywiało obrzydliwe zimnisko  i znów dygocząc na dworze można nabawić się niezłego przeziębienia tudzież innego wilka :)
Na szczęście trzymam formę odnośnie odporności,w końcu należałam się nie tak  dawno z lędźwiami ,więc ten u góry chyba jeszcze o mnie troszkę myśli.
Ale nie dziwota skoro Danuśka od dwóch tygodni wcina mleczyk i popija herbatkę z pokrzywy.




Kochani dziś przybywam z karteczkami na zabawę u naszej Anulki.



Moje karteczki były gotowe jeszcze przed wyjazdem na nasz wrocławski sabat,ale jakoś weny i polotu do pisania nie było.
Dziś też nie jestem za specjalnie wygadana,ale nie mam zamiaru odkładać tego na potem ,bo za pasem święta a i inne prace czekają w kolejce na swoją odsłonę .

Miało być w tym miesiącu z motywami religijnymi no to jest .
Wymagane trójce kolorystyczne  oczywiście są zachowane.
Pierwsza kartka:
biały,zielony,beżowy jako odcień brązu


Biały, pomarańczowy i brązowy

Biały,zielony i niebieski


I to już wszystko na dziś .
Dziękuję kochani ,że pamiętacie o mnie i zaglądacie ,choć na razie za dużo się tutaj nie dzieje.
Ale już niebawem będziecie mnie jeszcze mieli dosyć ,bo prace powstają ,posty powoli się piszą .

Pozdrawiam Was serdecznie 


Do zaś :)))


Danutka 



sobota, 6 kwietnia 2019

Weekend we Wrocku

Witajcie moi drodzy.


Pewnie większość już wie,gdzie ostatnio spędziłam weekend ,gdyż niektóre uczestniczki  spotkania  zdały relację na swoich blogach.
W  tym roku na zlocie pojawiło się 8 dziewczyn,a mianowicie Ania,Hania,Dorotka ,Justynka,Ela,Sylwia-Ola i Marysia i ja :))
Szkoda tylko,że Gosia nie mogła nam znowu towarzyszyć,ale cóż takie czasem bywa życie.

 Tym razem wybyłyśmy na spotkanie do pięknego miasta jakim jest Wrocław.
Zamieszkałyśmy na 9 piętrze z takim oto widokiem na miasto .


Tak się składa,że każda z nas pochodzi z innego zakątka Polski ,ale wszystkie zawsze jesteśmy w pełnej gotowości do podróży i tak wspaniałych spotkań.
Co roku jest nas więcej i więcej .
Cudowne są takie spotkania,bo pełne niespodzianek,śmiechu,kreatywności, a i wygłupy co niektórym też się trafiają,bo na smutki przyjdzie jeszcze czas .
Miałam to szczęście,że podróż odbyłam w towarzystwie Hani,na którą czekałam w Inowrocławiu.
Oczywiście całą drogę przegadałyśmy,bo jakże mogłoby być   inaczej.
Na dworcu czekała na nas Ania,a reszta brygady miała dotrzeć nieco później.
Cóż, co niektóre odbyły podróż z przygodami,o czym poczytacie  u Dorotki,jak to zabawiła z Justynką w Koluszkach i ścigała Elę po całej Łodzi.

Co by nie przedłużać za bardzo , kolażami postaram się zdać nasz 3-dniowy pobyt we Wrocławiu.

A działo się ,oj działo.


Już na wstępie zastawiłyśmy nasze centrum dowodzenia różnymi upominkami dla siebie.


 Mnie w udziale przypadły takie piękności 

 A i przecudne karteczki wielkanocne również się pojawiły 

Nie nudziłyśmy się ani przez chwilę.
Ela ,mistrzyni techniki pergamano przygotowała dla nas materiały na wykonanie zakładki.
Pod czujnym okiem Marysi powstały fantastyczne krzyżykowe pendibulle.
W międzyczasie powstały też szydełkowe czapeczki dla Pigmejów w Afryce.





 Mało tego,w  sobotni wieczór gościłyśmy na kwaterze mistrzynię quillingu w Polsce-Kasię Wróblewską -Wojtasik.


Każda z nas dostała od Kasi cudowne quillingowe kwiaty.
Jakby co, to  ten największy jest  w moim wykonaniu :)


Ale to nie był koniec niespodzianek .
Tak się akurat złożyło,że w tym czasie obchodziłam urodziny.
No i po godzinie 24 wszystkie dziewczyny głośno ,na stojąco odśpiewały sto lat i wręczyły cudowny prezent z życzeniami.






Podczas pobytu nie zabrakło także zwiedzania miasta dniem 




i nocą 


Panoramę Racławicką zobaczyłyśmy 


Krasnale na mieście łapałyśmy 


I w niedzielne popołudnie ,naładowane pozytywną energią się  pożegnałyśmy.

Nie można wspomnieć też o dobrej duszyczce Oli ,córce Ani,która to ugościła nas przepysznym ciastem,przez ulice Wrocławskiego zgiełku przeprawiła i troskliwie się nami zaopiekowała.
Oleńko stokrotnie dziękujęmy.

To był cudowny czas,pełen wrażeń,który naładował mnie pozytywną wibracją ,która niech trwa jak nadłużej,a najlepiej aż do naszego kolejnego spotkania.
Dziękuję Wam kochane za wszystko.