Witajcie moi drodzy
Obiecałam Wam ,że pokażę i opowiem, gdzie byłam wtedy, kiedy mnie nie było .
Zatem spięłam się ,zostawiłam zaprawy pomidory,przeciery ,powidła i zasiadłam do kompa,aby pokazać cząstkę pewnego raju na ziemi.
W tym roku z przyjaciółmi postanowiliśmy ruszyć na jedną z wysp kanaryjskich, Teneryfę .
Kochani powiem jedno ,było warto lecieć samolotem ponad 5 godzin,aby zobaczyć ten zakątek świata .
Na sam początek Teneryfa z lotu ptaka.
Gosiaczku i Haniu ,specjalnie dla Was ten widoczek,może się odważycie;)
Gosiaczku i Haniu ,specjalnie dla Was ten widoczek,może się odważycie;)
Zamieszkaliśmy w północnej części wyspy(niby tej chłodniejszej)w miejscowości Santa Ursula ,niedaleko miasta Santa Cruz.
Nasz hotel, La Quinta Park ,był pięknie usytuowany,z jednej strony z widokiem na Atlantyk ,a z drugiej na 3 baseny z podgrzewaną wodą .
Jedzenie smaczne ,obsługa bardzo miła ,jednym słowem 4 gwiazdki jak najbardziej się należą.
Dziś zapraszam Was na obrazkową opowieść z tego magicznego zakątka .
Oczywiście rodzinka zakazała zdjęć z ich udziałem ,zresztą zawsze tak robię .
Czasem ja się tylko na nich ujawniam ,ale przecież mnie już znacie ,można się śmiać do rozpuchu z mojej paszczy i figurki haha:)
No, modelką nigdy nie byłam i nie będę ,nawet nie mam zamiaru .
Powiem Wam ,że wybór fotek był bardzo trudny,bo sama zrobiłam ich ponad tysiąc i wybrać z tego choćby garstkę była nie lada wyczynem .
Uzbrojcie się w cierpliwość ,sporo tego będzie .
Mam nadzieję ,że nie pożałujecie tej podróży wirtualnej .
No to kochani jedziemy z koksem :)
Moje pierwsze na lądzie zderzenie z Oceanem Atlantyckim wyglądało tak
Zaraz na drugi dzień pobytu umilono nam czas uroczystą i przepyszną kolacją w rytmach Flamenco.
Muszę przyznać ,że na żywo super ogląda się ten hiszpański taniec.
Nogi same podskakiwały pod stołami,gotowe pójść w tany .
Nogi same podskakiwały pod stołami,gotowe pójść w tany .
W drodze przez Park Narodowy Teide na nawyższy szczyt Teneryfy jakim jest czynny wulkan El Teide o wys. 3718m.n.p.m.
Mieliśmy to szczęście ,że widok z naszego pokoju,a właściwie tarasu co rano pokazywał coś takiego
W międzyczasie szlifowałam język angielski z przesympatycznymi dziewczynami .
Haha cała ja,zawsze gdzieś sie wkręcę i na nudę nie narzekam .
Zrobiliśmy też nalot na pewną winiarnię ,gdzie degustacjom wina nie było końca :)
Oczy mogliśmy również nacieszyć przepięknym widokiem
Na wyspie ,w mieście Icod de los Vinos znajduje się najstarsze i największe na świecie smocze drzewo ,które liczy aż 1000 lat. Zwane jest smoczą draceną i z ciekawostek dodam,że szerokość pnia w najszerszym jego miejscu wynosi 6m.
W miejscowości gdzie mieszkaliśmy udało nam się znaleźć również piękny okaz takiego kolosa i obowiązkowo musiałam uwiecznić go na zdjęciu ,ukazując moja filigranową postać haha w porównaniu do tego smoczyska :)
To wyobraźcie sobie jakby wyglądał z bliska ten tysiącletni gigant.
A co jeszcze ciekawe oglądaliśmy ?
Ogromne klify - Los Gigantes
Kompleks basenów z wodą oceaniczną
Aby pokazać ich wielkość wrzucam pocztówkę ,a potem lecą już moje foteczki
Tu dopiero mieliśmy czad,woda zimna ,prosto z oceanu,mocno słona ,ale rewelacyjna .
Kilka najciekawszych foteczek z Loro Parku.
Pokażę Wam tylko foty z pokazów ,bo nie chcę zawalić bloga zdjęciami, których jeszcze trochę będzie
Delfiny od zawsze mnie zachwycają i nadal to robią.
Tym razem też się nie zawiodłam.
Pokaz z fokami był rewelacyjny.
Na zakończenie ruszyliśmy na pokaz orek,no tam to dopiero było wesoło i bardzo,bardzo mokro :)
Gdyby komuś znudziły się pokazy i zwierzaki Loro Parku można wybrać się do kosmetyczki na peeling stópek haha:)
Kochani troszkę roślinności z Teneryfy chyba też nie zawadzi .
Zatem specjalnie dla naszych pań ogrodniczek i nie tylko wrzucam kilka foteczek roślinnych .
Zacznę od tego co miałam za oknem ,czyli palemki
W tych kwiatach zakochałam się na amen ,cudne są
Oczywiście banany były na wyciągnięcie ręki
Myślę ,że tyle egzotycznej roślinności wystarczy .
Na sam koniec do pokazania zostawiłam rejs katamaranem, który trwał prawie 5 godzin.
To było niesamowite przeżycie .
Tak wyglądała nasza łajba :)
Wypłynęliśmy hen daleko,gdzie głębokość oceanu pod nami wynosiła ponad 3km i udało nam się zobaczyć na żywo pływające DELFINY BUTLONOSE i WIELORYBY PILOTY.
Wrażenia nie do opisania,myślę ,że każdy powinien choć raz w życiu to przeżyć .
Luknijcie zresztą sami
Woda była cudna i udało mi się świetnie uchwycić jej kolor z czego jestem mega zadowolona .
Haha ,znajome z wcześniejszej foteczki girki :)Chyba nie muszę pisać czyje to ?
Jako,że jestem jak ta rybka to wskoczyłam do tego cudnego Atlantyku i troszkę popływałam.
Jestem szczęśliwa ,że się odważyłam na taki zwariowany zeskok z katamaranu.To była moja pierwsza w życiu kąpiel w oceanie i mam nadzieję ,że nie ostatnia.
Jeszcze tylko takie cudne widoczki
Mam nadzieję ,że nikogo nie zanudziłam tą fotorelacją .
Na samo zakończenie chcę Wam polecić tę wyspę ,warto tam być ,zobaczyć i przeżyć .
A teraz niczym z Dynastii,cała i zdrowa ja we własnej osobie :)
Pozdrawiam cieplusieńko wszystkich
Do zobaczyska :)