poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"

Pisząc wczorajszego posta miałam zupełnie inne plany na popołudniową niedzielę.
Jednak ten deszcz mi je tak pokrzyżował,że zamiast wypoczywać z rodzinką po intesywnym tygodniu zabrałam się za robótki.

Pewnie znacie takie powiedzonko 
"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"




Skoro lało jak z cebra to zaczęłam buszować w moim przydasiowych czeluściach.Pomyślałam ,że skoro nie ma pogody to wezmę się do roboty i chyba  zdążę wykonać  pracę na  kwiecistą zabawę  u Agatki.



Och jak dobrze mieć czasem jakieś gotowce,bo z suszeniem porcelany byłby dziś problem.

Ponieważ  ja cwana bestia jestem ,więc wykorzystałam to co posiadam .
Pisałam wczoraj , że sezon pudełkowy zamykam, a tu nadarzyła się okazja na kolejne , dlatego powstało takie ponadplanowe ,ale jak zawsze z wielką radością wykonane.

Nie rozpisuję się za bardzo,bo niebawem będziecie  mieć mnie dosyć ,sporo roboty i pisania przede mną w tym tygodniu.
Także zapraszam do szybkiej prezentacji mojej makowej propozycji.














Mam nadzieję ,że Agatka zaakceptuje moje maki z zimnej porcelanki.

Tak wiem kochani ,że znacie doskonale moją porcelanę ,ale na pudełku rafaellowym jeszcze jej nie było ,dlatego tam wylądowała niczym statek kosmiczny.

Jeśli idzie o pudełka to proszę nie martwcie się ,zostało mi jeszcze jedno jakie dostałam od znajomej.
Niech sobie czeka na czarną godzinę .

Cukierasy z pudełek  są wszędzie w domu pochomikowane,bo moje łakomczuchy wpałaszowałyby wszystko na raz.
A tak co jakiś czas dostają mały przydział tych kokosowych słodkości.

Sama raczej ich nie jadam ,choć uwielbiam wszystko co kokosowe łącznie z olejem ,który ma u mnie w domu przeogromne zastosowanie.
Polecam go wszystkim .
Może  cena Was trochę odstraszać,ale smak,działanie i właściwości zdrowotne rekompensują wszystko. 


I to na tyle moje mróweczki.

Dziękuję za wszelkie komentarze i ciepłe słowa z Waszej strony.

Buziaki poniedziałkowe dla wszystkich

Do zaś :)



niedziela, 28 czerwca 2015

Ostatnie z serii tych "rafaellowych "

Słoneczka moje witajcie po kolejnej przerwie w blogowaniu.
Miałam ostatnio tak zakręcony czas,że dosłownie nie wiedziałam jak się nazywam .
Od dziś chyba wszystko wróci do normy ,nareszcie znajdę czas dla siebie,na robótki  i dla Was.
Nie zrobiłam ostatnio nic ,a miałam takie plany:(
Może lipiec okaże się spokojniejszy i mniej pracowity .

Kochani  od jutra zacznę buszować i regularnie Was odwiedzać ,bo głupio się przyznać ,ale nie wiem co w trawie
( czyt. blogach) piszczy.

Mróweczki kochane dziś ostatnie pudełko z serii tych wysłanych za wyróżnione propozycje dla Stefcia .
Dostała je jakiś czas temu  nasza kochana Gosieńka .
Oczywiście na blogu już się chwaliła,tylko ja taka spóźniona ostatnio jestem ,że dopiero dziś wrzucam tą pracę na blogaska.

Muszę częściej się na nim pojawiać ,bo zarośnie mchem i pajęczynami,a wtedy nikt nie będzie chciał tu nawet zajrzeć z obawy ,że straszy .
A przecież ja aż  taka straszna nie jestem.Chyba ?



Dlatego już szybciutko zapraszam na ostatnie rafaellowe pudełko w moim wydaniu.





Na przykładzie tej jasnożółtej róży uczyłam się cieniowania kolorami.








Na zakończenie wszystkie pudełka razem jakie dostały ode mnie dziewczyny.



Tym telegraficznym skrótem kończę pisanie i cieszę się ,że od dziś będę mogła zająć się wreszcie robótkami,złapać za igłę czy inny sprzęt i zdziałać cokolwiek .
Tylko od czego mam zacząć?
Najpierw miał być czas dla rodziny ,małe grillowanie, granie w piłkę i inne podwórkowe atrakcje.
Jednak  od godziny tak leje,że nie widać świata.

Nareszcie znów wsiądę na ulubiony rower i będę śmigać po okolicy,bo przez ten tydzień stał bidulek i prosił o jazdę a ja nie miałam normalnie kiedy.

*******

Artystki -kolorystki za dwa dni mija termin wstawiania żółtych prac.Wiem ,że pora czerwcowa nie była ku temu,ale i tak  jestem szczęśliwa ,bo sporo prac powstało.A  jak dobije do 50 to i tak będzie nasz wielki sukces.

Kto by pomyślał,że za chwilę będzie pierwsza rocznica tej kolorowej zabawy.
Chyba muszę pomyśleć jak to uczcić .
A może macie jakieś propozycje,ja zawsze jestem otwarta na każde sugestie i podpowiedzi.

A teraz znikam ,tak jak obiecałam od jutra(a może jeszcze od dziś )zaczynam zwiedzanie i nadrabianie wszelakich zaległości,odpisywanie na maile itp .

Co złego to nie ja :)

Buziaki :)


czwartek, 18 czerwca 2015

Pudełko z różami dla Natalki


Ja"postowa gaduła " ostatnio wymiguję się i skracam swoje wypowiedzi ile tylko mogę .
Fakt, myśli mam skierowane w zupełnie innym kierunku ,ale o tym pisać raczej nie będę .

Zauważyłam ,że większość z Was ma tak samo jak ja.
Piszemy coraz mniej ,oczywiście z wiadomych powodów ,ot taki mały przywilej wiosenno-letni .
 Nawet nasza Anula czy Gosia też ostatnio są skąpe w wypowiedzi.
Nadchodzi lato,powinniśmy tryskać radością ,energią a tu jakoś tak nijak, zamiast się cieszyć to większość osób ma  humory  wisielcze i wcale się temu nie dziwię .
Codziennie pogoda jest  inna ,bo raz tak a na drugi dzień siak.

I weź tu człowieku rusz z kopyta :(

Na całe szczęście mój humor jakoś mnie nie opuszcza ,gęba się śmieje,zęby szczerzą ,mimo,że zmęczenie i przeróżne dolegliwości dadzą  czasem popalić .
Cóż starość nie radość ,a życie to nie bajka.

Jeśli ktoś nie ma dziś dobrego humoru ,pokłada się na prawo i lewo,zasypia na stojąco, ciągle ziewa i szuka kąta aby tylko głowę  przyłożyć do poduszki to polecam taki oto szybki kawał,który mnie rozbawia za każdym razem, kiedy muszę podawać stan liczników wody .

-Wodociągi?
-Tak słucham .
- Z kranu płynie woda.
-A co ma płynąć ?
-Sądząc po rachunku to k...a mać bourbon lub whisky

******

Właściwie jestem dziś tutaj po to , aby pokazać kolejne pudełko z haftem wstążeczkowym .
Przygotowałam je z myślą o naszej zdolnej ,quillingowej Natali,która z tego co wyczytałam z komentarzy i między wierszami  zachwyciła się moimi  różyczkami ,jakie pokazałam jakiś czas temu klik .
Nie mogłam nie zrobić dla niej takich kwiatów,dlatego powstały podobne w trochę innym odcieniu fioletów.

Z prawej obrazek jaki już widzieliście 



Ponieważ wszystkim wyróżnionym dziewczynom robiłam pudełka to i dla Nati  musiało jakieś powstać.

Jak zawsze w duecie firana i juta ,które dobrze sprawdzają się w takich sytuacjach.












Z  każdą nową pracą,choćby nawet przy takich zwykłych  pudłach  nabieram doświadczenia co sprawia mi to ogromną radość, ale niestety dla Was pozostają nudne posty i rafaellowe przeróbki.

I tak oto przebiegła kolejna prezentacja wykorzystania wstążeczek .
Teraz zostało mi jeszcze jedno pudełko do pokazania,ale zrobię to w kolejnym poście .

Na dziś to tyle .
Po ponad dwutygodniowej przerwie w robótkach ,nabrałam dziś ochoty na małe haftowanko,więc uciekam do pracowni coś potworzyć .

Z Wami się żegnam cieplutko,życząc słonecznego weekendu.

Danutka:)))






piątek, 12 czerwca 2015

Pudełko dla Lidzi

Gdyby nie popołudniowa burza nic do domu by mnie nie spędziło o tej porze.
Waliło piorunami jak młot pneumatyczny  ,błyskało się jak na dyskotece ,ale najlepsze z tego to to ,że zlało porządnie ogródek.

Korzystając z okazji,że zasięg internetowy jeszcze posiadam,a na dworzu na razie ogromne kałuże ,szybciutko chcę pokazać jakie pudełeczko dostała ode mnie Lidzia ,której to propozycję wyróżniłam podczas wybierania kompana dla naszego Stefcia.
Oczywiście małe co nie co w pudełeczku też się zmieściło,ale fotek takowych z reguły nie robię ,dlatego wszystko możecie zobaczyć u Lidzi .

Wzór oczywiście z głowy,czyli ciąg dalszy tego co mi w duszy grało haftując wstążkami .














Myślę ,że to mój najkrótszy post w karierze,ale muszę szybko działać ,zanim kolejne pioruny zaczną walić po całej okolicy,a nawet już coś tam słychać .

Dziękuję kochani,że jesteście .
Buziaki :)

Danutka:)))





wtorek, 9 czerwca 2015

Podwiązki,wstążki ,firanka ... czyli troszkę pocyganię

Znów zniknęłam na kilka dni,ale domyślam się ,że nie ja jedna.
Pogoda dopisywała fantastycznie,humor właściwie też ,więc nie ma na co narzekać .
Dziś od samego rana nareszcie pada deszcz i z tego ogromnię się cieszę.
Wreszcie rośliny odżyją ,trawa zazieleni się bardziej i wszyscy będziemy zadowoleni.
Co robiłam przez ten wolny czas pozostawiam dla siebie,dodam tylko,że było miło ,przyjemnie, wspominkowo,troszkę nostalgicznie i takie tam bzdety.

*****
Kto będzie uważnie czytał mój dzisiejszy wpis ten dowie się dlaczego Was  cyganię  
A z czym dziś przybywam?
Ano z niczym nowym:)

To,że uwielbiam świeczniki,świeczuszki itp. wiecie doskonale,szczególnie Ci co czasem dostają ode mnie upominki,bo nie może w nich zabraknąć choć malutkiego jakiegoś elementu podpalnego.
A w domu ciągle zapalam sobie różne zapachowe wynalazki i zbieram to i owo.
Nazbierały mi się ostatnimi czasy takie szkiełka i szkoda było wyrzucać tylko dlatego, aby potem kupować nowe.
Poszłam na straszną łatwiznę i dorobiłam im podwiązki  i to nie byle jakie ,bo idealnie pasujące do czerwcowej zabawy w kolorki.


Wybrałam opcję z bordowym ,gdyż pociągają mnie połączenia jakich na co dzień raczej nie robię .
W końcu mam nadal eksperymentować z kolorami ,co było założeniem tej zabawy.
Zobaczcie jak pięknie można  połączyć oba  kolory robiąc taki bukiet z kwiatów.

Daleko nie trzeba szukać ,bo nasze bratki też mogą być w takich kolorach 


Niestety u mnie takiego bukietu ani kwiatów dzisiaj nie uświadczycie :(

Teraz kilka słów odnośnie moich upodobań.
Żółty nie należy do moich ulubieńców ,chyba,że są to kwiaty,zachody słońca ,owoce czy też warzywa.
Wtedy upajam się takimi widokami czy też smakami.

Nie zapominam też o naszym cudnym słońcu,które daje nam ciepło,ogromną energię ,ogólną radość i wit.D.
Jednak w domu raczej nie otaczam się takimi kolorami ,choć jako małe akcenty są jak najbardziej pożądane.
To w telegraficznym skrócie o upodobaniach do tego kolorku.

A teraz czas pokazać owe ubranka dla szklanych zbiorniczków,które uprzednio wyszorowałam od wosku,wypucowałam i świecą się jakby wyszły prosto z huty szkła


 Gotowe szkiełka w podwiązkach postawiłam na starych i bezużytecznych płytach CD aby pięknie się mieniły i odbijały w blasku świec.


Pewnie nie jedna z Was  zdziwi się ,że powstała taka zwykła  praca na zabawę.
Jednak to nie koniec ,więc proszę jeszcze o chwilkę cierpliwości .

Nie wymyślałam w tym miesiącu żadnych  skomplikowanych prac,zrobiłam to co  w duszy mi grało .
Dlatego za chwilę zobaczycie znów wstążeczki,firanę i pudełko.

Podczas korzystania z cudnej pogody powstały najzwyklejsze w świecie kwiatki.

Na pierwszy ogień wrzucam pudełko ,jego już opisywać nie trzeba bo znacie doskonale jak je robię .





I tu już w towarzystwie świeczuszkowych podwiązek 

oraz w wersji" podjaranej"haha





Jeszcze tylko banerek do zabawy w kolorki ,który może też zachęci innych do naszej wspólnej zabawy.


A teraz nadszedł czas na wyjaśnienie mojego małego przekrętu.

Te żółte kwiaty ,jakie widzicie powyżej w tej chwili już nie są tego koloru haha:)

Czemu?
Bo żółta wstążka jaką miałam w domu nadawała się jedynie do przeplatania,a nie haftu,była za sztywna i nie chciała ze mną współpracować.
Dlatego kwiaty haftowałam białą ,mięciutką i fajnie układającą się .
Następnie pomalowałam je rozcieńczonym barwnikiem ,także po wyschnięciu dały taki fajowy delikatny kolorek.
Jednym słowem pstrykałam fotki gdy  wstążki były jeszcze mokre ,dlatego są takie żółciutkie.
A tak wyglądają po dwóch godzinach kiedy już dobrze wyschły




Osobiście ta druga wersja mi bardziej leży,bo jest spokojniejsza .
Ale skoro miał być żółty(haha ciekawe kto to wymyślił?) ,więc był w dawce dającej  tak po oczach jak rampa reflektorów na estradzie albo długie w aucie haha:)

Kochani mam nadzieję ,że taka wersja znikającego żółtego koloru będzie przez Was zaliczona,a jak nie to proszę krzyczcie głośno,opcja wylotu z zabawy jest przewidziana i dla mnie.
Także spoko na nikogo się nie obrażę :)

A teraz dziękuję za to ,że mimo mojej nieobecności nadal ktoś tu zagląda a licznik odwiedzin ciągle porusza się do przodu.
Jesteście kochani i za to Was bardzo lubię .
Od dziś zaczynam nadrabiać Wasze zaległe prace,także pomaluśku do każdego dotrę i zobaczę co nowego w trawie piszczy.


Buziaki kochani :)

Danutka:)))