Kolejny raz zapudełkowałam się w mojej pracowni na przysłowiowy amen.
Tak mi się to wszystko spodobało,że mam ochotę zarażać haftem wstążeczkowym innych.
Niedawno udowodniłam mojej znajomej ,że robótkowanie jest o wiele ciekawsze niż oglądanie seriali w pudłe.
A jeśli nawet ktoś lubi sobie pooglądać brazylijskie tasiemce (ja do takiej grupy jednak nie należę)to można połączyć obie czynności razem.
Swoją drogą już nawet nie pamiętam kiedy oglądałam jakiś film nie robiąc przy tym zupełnie nic.
Ciągle coś dziubię ,dłubię,wycinam,kleję czy wyszywam przy włączonym tv i wcale nie gapię się w tą skrzynkę, a i tak wiem o co kaman.
Moja kumpela jeszcze nie tak dawno twierdziła,że ona się do tego nie nadaje,potem troszkę skruszała , a kilka dni temu załapała bakcyla, bo zrobiła kilka małych kwiatków.
W zaufaniu Wam zdradzę ,że chyba spodobało się jej takie dłubanie, bo wspomniała coś o zakupie wstążeczek.
Uważam ,że to super sprawa ,bo będziemy razem uczyły się tej techniki ,szczególnie latem kiedy można połączyć przyjemną kawusię w ogródku z robótkami ,a przy okazji różnymi gadkami o doopce Maryni :)
Słoneczka moje dziś chciałam przedstawić kolejne pudełko z serii tych jutowo-wstążkowo-firankowych.
Spróbowałam kolejny raz zrobić róże.
Wiem ,że to nadal nie jest to co mi się marzy,ale chyba idzie ku lepszemu.Nadal użyłam te przeklętej zielonej wstążki,która nie jest podatna na moje wywijanie .
Nadal kolory są bardziej wstążkowe niż naturalne,ale na razie nic na to nie poradzę:(
Ciągle szukam swojego sposobu na robienie róż bliższych naturze .
Kombinuję ,uczę się i wyciągam własne wnioski.
Nauczyłam się jednego , nie można za bardzo dopieszczać ,układać ,wywijać kwiatów itp.
Muszą być tak robione,jakby natura je sama tworzyła.
A to wcale nie jest taka prosta sprawa jakby się wydawało.
Znacznie łatwiej jest zrobić kwiatka ,który ma równe płatki,pięknie ułożone czy idealny środek niż takiego rzekłabym nawet "chaotycznego i bałaganiarskiego"
Jejciu tu dopiero poloniści za głowę się łapią czytając moją polszczyznę haha)
Bo niby czemu kwiatek ma być bałaganiarski?
Bałagan przecież można zrobić w chałupie,a nie wyszywać takiego kwiatka.
Pomijam oczywiście ten bałagan ,jaki powstaje na stanowisku pracy .
U mnie wtedy to się nie nazywa bałaganem tylko tornadem, albo pobojowiskiem,gdyż na podłodze leży wszystko co możliwe,od mydła do powidła i odwrotnie.
Słoneczka moje tak sobie dziś wypisuję co ślina na jęzor przyniesie,więc gdyby komuś coś nie tak pasiło to proszę o wyrozumiałość.
Na usprawiedliwienie dodam,że dzisiejsza pogoda chyba na mnie wywiera taki wpływ .
Jest szaro,buro i ponuro,a warunki do spania idealne.Choć muszę powiedzieć ,że są też plusy dzisiejszej aury.
Nareszcie zaczęło u mnie padać,a posucha jest straszna,że hoho .Pada od jakiejś godziny i modlę się, aby tak było przez całą noc,to może ziemia przesiąknie wilgocią .
Wreszcie rośliny odżyją ,a wczorajsze wsadzone kwiatki się przyjmą i ładnie ukorzenią .
Znów zboczyłam z torów,więc poprawiam się i wskakuję na właściwy.
Miało być o kolejnym pudełku po rafaello ,więc dłużej nie przeciągam i pokazuję .
Dla odmiany zacznę dziś od kolaża a potem całej reszty fotek,których u mnie zawsze jest sporo.
Lubię pokazywać zbliżenia swoich prac ,bo wtedy widać szczególiki,a oglądający mają lepszy podgląd na daną pracę .
Jak zauważyliście boki wykończyłam słynną firaną ,której nadal mam spory zapas i jeszcze nie jedna praca z nimi powstanie.
Muszę przyznać ,że bardzo lubię te moje pudełeczka ,więc kolejne już są w trakcie tworzenia.
Na dziś to tyle.
Kawałami dziś nie sypnę ,bo śnięta jestem niczym ryba.
Kawa nie pomaga,wywalenie brzucha do góry też nie działa.
Ogólnie mówiąc wyglądam tak
Na dziś to tyle .
Dziękuję za każde słowo jakie pozostawiacie pod wszystkimi postami.
Trzymajcie się moje mróweczki :)
Do zaś !