Zacznę od mojego łupu,który przytaszczyłam do domu z wczorajszej przejażdżki po okolicy.Cała reklamówa żołędzi, pięknie brązowych i dobrze wysuszonych .
Tak zbierałam je zapałem dziwiąc się ,że nikt jeszcze się na nie nie połakomił ,że przejeżdżające samochody patrzały na mnie jak na wariatkę .Pewnie sobie myśleli ,że bidulka ma nie tak pod sufitem haha
Szczególnie zależało mi na czapeczkach i chyba nawet nazbierałam ich większą ilość niż samych żółędzi
Teraz tylko poszukam w mózgownicy mej jakiegoś pomysła na ich wykorzystanie,więc jak na razie grzecznie leżakują i czekają na swoją kolej .
A teraz zmiana tematu na poważniejszy
Dziwny zaserwowałam dziś tytuł posta ,ale faktycznie tak będzie .
Konkretnie będą dwie odsłony tego samego kosza,ale zanim je pokażę muszę wytłumaczyć dlaczego tak się stało.
Jak już wiecie nadal trenuję róże z zimnej porcelany .Ciągle powstają nowe,a każda inna i niepowtarzalna.Wymyśliłam sobie,że do ich przechowywania zrobię coś ,w czym będę je umieszczała.
.
Dlatego na własne potrzeby powstał kosz ,nawet dosyć sporych rozmiarów .Z jakich materiałów go zrobiłam niech pozostanie moja tajemnicą ,choć wiecie do jakich czynów jestem zdolna korzystając z różnych pudełek ,puszek i opakowań recyklingowych.
A na wyplatanie nie mam zupełnie ochoty,więc radzę sobie w inny sposób
W środku znajduje się gąbka florystyczna, abym mogła łatwo róże wymieniać na nowe.
Bo nie wiem czy wiecie,ale każda róża jaka u mnie od jakiegoś czasu powstaje jest umieszczona na małym druciku czy też patyczku.Gdy wykorzystuję je do świeczników to patyczki odcinam.
Ten kosz powstał jakiś czas temu i pierwszej wersji na dzień dzisiejszy już nie ma, bo kwiaty znalazły swoje miejsce w świecznikach dla dziewczyn.
Tutaj starałam się ułożyć jakąś kompozycję kolorystyczną i porobiłam fotki kiedy była lepsza pogoda.Jedno jest ze sznurem pereł ,ale stwierdziłam że są zbędne i wcale ich nie widać ,bo wzrok kierowany jest na róże a nie co leży na serwetce.Dlatego na pozostałych już ich nie ma .
Druga wersja typowo jesienna powstała jakoś w tygodniu,kiedy to lepiłam nowe kwiaty i je wpinałam . A dziś potrzebowałam skorzystać z nich i pomyślałam ,że pokażę Wam kolejną odsłonę tego samego kosza.
Jak widać wystarczy zmienić gamę kolorów i i mamy zupełnie inną pracę,a jedynie niezmienne są piórka ,juta i pałąk kosza.
Tu fotki trochę gorsze,bo pogoda dziś jak u murzyna w....
Wisi coś w powietrzu i kto wie czy na koniec dnia nie będzie padało.
Tu nie bawiłam się w układanie kwiatów ,tylko losowo wtykałam je do kosza
I na zakończenie oba kosze razem.
Jak widać ilość odsłon może być nieskończona,także jeśli nadarzy się okazja i oczywiście nie zapomnę to czasem pstryknę jakaś fotkę i pokażę Wam kolejną odsłonę
Dziękuję za każde dobre słowo jakie pozostawiacie pod postami.
Życzę przyjemnego wieczorku w gronie najbliższych .
Ja mam dziś wolne popołudnie i tylko dla siebie,więc idę wykorzystać to jak najefektywniej tworząc kolejne prace .
Buziaki słodziaki dla Was :)
Takich łupów to i sam Król by się nie powstydził. Z czapeczek żołędnych, już Ty coś wymyślisz, nie poleżakują sobie długo. U nas najpiękniejsze żołędzie, to na cmentarzu można znaleźć, są takie dorodne, duże. Mój wnusio ostatnio na spacerze z tatusiem, znalezionym przez siebie super patykiem z rękojeścią, wykopał moc kamieni / około 5 kg/ i w plecaczku przytaszczyli do domu, jako skarby z wyprawy.
OdpowiedzUsuńTa zimna porcelana, coraz piękniejsze odsłony z jej udziałem pokazujesz, tylko zazdrościć, ale masz rację, najlepiej odpoczywa się twórczo, wtedy wszystko z nas schodzi. Stresom precz.
Pozdrawiam jesiennym ciepełkiem.)
Nie noooo... Poczułam się powalona na kolana :) Piękne! Super pomysł! Danusiu, czym farbujesz zimną porcelanę, że taki piękny fiolet i brąz Ci wyszedł? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMajeczko ponieważ okazało się ,że mam uczulenie na syntetyczne barwniki i pigmenty zaczęłam stosować tylko i wyłącznie spożywcze,do tego w rękawiczkach co trochę utrudnia mi pracę .
UsuńPozdrawiam :)
Przepadałam! :) Obie wersje piękne! uwielbiam jutę i Twoje różyczki, a w tym wydaniu... świetny pomysł na przechowywanie! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDanusiu nie wiem ile razy jeszcze to powtórzę (pewnie z milion) że Twoje róże są przepiękne, kocham je oglądać. Zapewne ciekawie wyglądało jak zbierałaś te żołędzie, ostatnio też zbierałam dary jesieni i kasztany przy drodze (też miałam wrażenie że wyglądam śmiesznie) już jestem ciekawa co wymyślisz :) ściskam mocno
OdpowiedzUsuńkosz z pomarańczowymi różami bardzo przypadła mi do gustu i podziwiam wykonanie róż
OdpowiedzUsuńWiesz co Ci powiem ? Jak zobaczyłam te dzisiejsze róże w koszu, to mi szczęka opadła, jestem w szoku !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu koszyczki są piękne, chociaż mnie bardziej przypadł do gustu ten pomarańczowymi i żółtymi różyczkami :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDanusiu, większość pewnie się dziwiła, ale przejeżdżające rękodzielniczki pewnie od razu wiedziały, że z tego coś będzie :-). Ja na pewno przemalowałabym na złoto, a potem...
OdpowiedzUsuńKosz świetny, super pomysł na "chwilowe" przechowywanie róż. Podobają mi się obie wersje aranżacji, kolorystycznie ten ciemny fiolet jest niezwykle interesujący.
Pozdrawiam :-)
A jeszcze wracam. Danusiu, będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz odebrać wyróżnienie:
Usuńhttp://byranya.blogspot.com/2014/10/wyroznienie-i-nominacje.html
Tym sposobem masz ciągle nową dekoracje Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozostaję w nieustającym zachwycie nad tymi różyczkami...chyba fiolety są moimi faworytami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wspaniałe koszyczki :) W moich ulubionych kolorkach :)
OdpowiedzUsuńCudne kompozycje różowe i pomyśleć, że to tylko chwilowe i następnym razem będą już inne.
OdpowiedzUsuńRewelacja! Przechowywanie i dekoracja w jednym :)
Pozdrawiam serdecznie!
Księżniczko Twoje róże są doskonalsze od tych naturalnych stworzonych przez Najwyższego Pana. !!!
OdpowiedzUsuńA na widok tych ciemno fioletowych normalnie najpierw zaniemowiłam a potem poczułam sie jak w raju.
Moja mysz juz kilkanascie razy wędrowała do góry żeby je jeszcze raz zobaczyć :-)
Koszyk na tymczasowa przechowalnie świetny ino chyba cośik mały , Twoja produkcja nabiera tempa i rozmiarów niedługo Ci sie pomieszczą.
Co do żałędzie to ja nie tak dawno zrobiłam niezłą sensacje w naszym miejskim parku , kiedy latałam po trawnikach i zbierałam kapelusiki . Mamusie grzecznie po alejkach a ja zapinkałałam tam gdzie nie wolno :-) Więc spoko też na mnie dziwinie patrzyli.
Pozdrówka Danusiu i buziaczki na cały tydzień pieknej pogody i dużo czasu na robótki
Też uważam, że w tworzeniu różyczek osiągnęłaś mistrzostwo :) Właściwie Twój kosz nie wygląda jak "przechowalnia", tylko jak wykonana piękna praca :) Ja ze spaceru przyniosłam sobie tylko czapeczki od żołędzi, ale też jeszcze czekają na moje natchnienie - haha:) P{ozdrawiam serdecznie i cieplutko :)
OdpowiedzUsuńTwoje róże Danusiu są perfekcyjne i w każdej dekoracji przyciągają uwagę. Kosz wygląda pięknie w obu odsłonach ale gdybym miała wybrać to bez wahania wskazałabym ten pierwszy. Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzechowanie??? To przecież gotowy kosz np. na prezent!!! Oba są piękne, z małym plusikiem na pierwszy.
OdpowiedzUsuńTeż zbieram żołędzie, szyszki, gałązki... trudno, niech nawet pomyślą że brakuje mi piątej klepki hehe.
Spokojnej nocy Danuś:)
Danusiu koszyczki cudne:) Różyczki jak żywe:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDanusiu, nie przejmuj się tymi co patrzą. Ja swoje kasztany zbierałam na głównym placu miasta, koło pomnika Piłsudskiego i też patrzyli dziwnie na mnie. Ale co tam:))
OdpowiedzUsuńOczywiście nie posłuchałaś i pokrak nie zrobiłaś, hihi, tylko te cudowne róże
Alu cały czas pracuję nad tymi pokrakami ,może w końcu się uda i Was zaskoczę :)
UsuńPozdrówka :)
Piękne te twoje róże Danusiu;) Fajnie wyglądają w tych koszach, aż zazdroszczę Ci, że potrafisz je robić... Obydwa kosze są cudowne! Pozdrawiam cieplutko;)
OdpowiedzUsuńZjawiskowe Danusiu- powiem więcej: ZJAWISKOWE!!! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOba koszyczki są cudne !!!! :))). Przecudne !! :)) Ja na razie ulepiłam jedną a reszta masy czeka szczelnie zawinięta na mój wolny czas :D.
OdpowiedzUsuńDużo buziaków :)
Danusiu piękne te kosze ale tym pierwszym z fioletami w takiej kompozycji) jestem ogromnie zauroczona. Nie mogę się napatrzeć . Po prostu CUDA czynisz:)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie że coś pięknego zrobisz z żołędziami a jeszcze bardziej z ich czapeczkami. Wyobraźnia pracuje, co to może być ale jak Cie znam na pewno zaskoczysz pomysłem:)
Buziaki
Danusiu oba są prześliczne, ale jak to bywa zawsze jeden podoba się bardziej :)) w tym przypadku bardziej podoba mi w fioletach :)) kojarzy mi się z lodami waniliowo jagodowymi :))
OdpowiedzUsuńDanusiu obie wersje koszy są świetne i mają w sobie to coś, choć mnie ta spokojna wersja jakoś bardziej pasuje:) a co zbieraczy żołędzi i ich czapeczek, to na mnie też bardzo podejrzanie się przyglądano, bo wszyscy szukali żołędzi lub kasztany a ja zbierałam same odpady naturalne:))
OdpowiedzUsuńSpokojnego tygodnia Ci życzę i pozdrawiam serdecznie:) buziaki:))
O Danusiu, ale te Twoje różyczki są cudowne, a do tego jeszcze te wspaniałe koszyczki... Oj jak ja bym chciała taki tymczasowy koszyczek mieć :) Buziaki wielkie.
OdpowiedzUsuńDanusiu, obie odsłony śliczne. Ty to masz pomysły! No i nie usiedzisz spokojnie, musisz działać!
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia:)
Danusiu zacznę od koszyczka z różyczkami;) No kochaniutka tą "przechowalnię";) masz rewelacyjną - pięknie wygląda:))) Jest jakby to powiedzieć... uniwersalna, bo niezależnie od tego w jakiej kolorystyce znajdzie się w niej kompozycja cudnych różyczek z zimnej porcelanki, to całość stanowi idealną jedność:) - a nie jest to wcale takie łatwe . Obie kompozycje wyglądają ślicznie - a każda ma swój charakterek:) Mam nadzieję, że nie zapomnisz pstryknąć fotki i pokazać kolejną odsłonkę;) Będę czekała:)
OdpowiedzUsuńKochaniutka z tym zbieraniem darów natury u mnie wygląda tak samo;) O matko, żebyś Ty widziała minę ludzi jak zbierałam przy drodze ostatnio kasztany i liście ;) Razem z moimi perełkami mieliśmy spory kosz i troszkę to komicznie wyglądało - ale co tam bawiliśmy się świetnie:)Tobie już zazdroszczę tych żołędzi ;)
Życzę udanego tygodnia:) Buziaczki:)Kasia
Danusiu różyczki są perfekcyjne. W koszyczkach wyglądają bardzo elegancko i dostojnie. Fajnie ,że udało Ci się nazbierać żołędzi bo u nas w lasku ani jednego, wróciłam z niczym. Pozdrawiam , życzę udanego tygodnia.
OdpowiedzUsuńTwoje różyczki coraz piękniejsze! A pomysł z koszem genialny :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to przez ciebie mam coraz większą ochotę na to, że by zgłębić tajniki zimnej porcelany, choć niedawno jeszcze nawet nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje ;-)
Oba kosze są piękne !!!
OdpowiedzUsuńAle czymże byłyby kosze, gdyby nie Twoje urocze i wspaniałe róże...
Pozdrawiam :)
A nie denerwuj mnie już dziewczyno,bo więcej tu nie zajrzę!!!!
OdpowiedzUsuńPo co mi się wkurzać,kiedy mam i tak masę problemów na głowie.
Nie będę komentować,nie będę Ci słodzić,bo ja się zgadzam ze wszystkimi słowami napisanymi powyżej ,a że jestem zazdrosna, że masz takie pomysły i taki talent ,to spadam stąd czym prędzej;)
I tak Cię uwielbiam;)
Ładnie teraz już wiem dlaczego znajdujemy same żołędzie bez czapeczek..... :) Twoje róże są wspaniałe ostatnia odsłona jest nieziemsko piękna: )
OdpowiedzUsuńfantastyczne te różyczki :) obie odsłony koszy piękne :)
OdpowiedzUsuńA ja się dowiedziałam, że są punkty skupu żołędzi i kasztanów... Nie rozumiem więc, dlaczego mieli się przyglądać ze zdziwieniem :)
OdpowiedzUsuńKosz super. I fajnie w nim te różyczki wyglądają. A jeszcze milsze jest to, że je zmieniasz :)
Kolejne cudeńka :-)
OdpowiedzUsuńcudowne robisz te róże, ja też zbierałam żołędzie (na szczęście mam Alę więc przejezdni zapewne myśleli aaaa zbiera dla dziecka do przedszkola ha ha ha )
OdpowiedzUsuńSądzę, iż nowy pomysł na żołędzie będzie rewelacją. A różyczki, jak zwykle urocze w tym koszu. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiększość ludzi zapewne przechowuje takie rzeczy w pudełkach, a tutaj widzę ewolucję kilka poziomów wyżej :-) I pomyśleć, że taki kosz służy tylko tymczasowo - a przecież on idealnie nadaje się na prezent (razem z różami oczywiście) i jako finalna dekoracja, nie przejściowa :)
OdpowiedzUsuńDanuś, w różyczkach już jesteś mistrzynią, są idealne :)
OdpowiedzUsuńCzekam na te żołędzie, może się pokusisz o jakiś wianek?
Pozdrawiam serdecznie.
Jejciu, ale piękne te koszyczki! I to oba!!! Zachwycałam się najpierw nad pierwszym, gdy go zobaczyłam, ale jak przewinełam dalej to zobaczyłam drugi piękny koszyczek. Dobrze, ze zrobiłaś kolażyk to można oba jednocześnie podziwiać :) Są przepiękne. I świetna z nich ozdoba w domu, bo non stop coś się z mienia jak tegoroczna aura :) Pieknosci :)
OdpowiedzUsuńAleż tu u Ciebie niecenzuralnie. Ja tam murzynowi nie zaglądałam, hihi. Żołędzi Ci zazdroszczę, bo u mnie coś ich brak, pomimo iż przed domem wielkie drzewo rośnie, to jakoś sąsiad zamiata zanim zejdę na dół. Koszyk piękny w każdej odsłonie, bo jak niby inaczej, skoro są w nim tak piękne róże.
OdpowiedzUsuńŚwietne zbiory, jeśli nie znajdę już żadnych żołędzi będę wiedzieć czyja to sprawka ;)
OdpowiedzUsuń