Hey moje pracusie.
Czy ktoś tęsknił za mną ?
Bo ja za Wami bardzo.
Nie było mnie troszkę ,ale już jestem i przez nabliższy tydzień nigdzie się już nie wybieram.
Co miałam załatwić ,załatwiłam,teraz przede mną kolejne schody,chyba najtrudniejsze,także moi mili trzymajcie kciuki,dokładnie od 24 listopada.
Przy okazji dziękuję za każde Wasze wsparcie ,dobro słowo,maile ,które dodają mi sił abym przetrwała te trudne chwile.
Dziękuję mojej kochanej Ilonce,z którą miałam okazję znów pogawędzić przez telefon,Kasi z dziupli,która odważyła się do mnie zadzwonić,Ani -mojej strażniczce Texasu i wielu,wielu innym dziewczynom,za to,że trzymają za mnie kciuki.
Ja jestem codziennie z Wami jak nie w komentarzach to myślami i nie myślcie,że mnie można tak łatwo się pozbyć
Jestem niczym bumerang ,zawsze powracam .
Tyle na wstępie,a teraz szybko przechodzę do sedna .
Otóż pod koniec listopada Moje Cuda Cudeńka będą obchodziły 2 urodzinki - ojojoj to już dwa latka ,więc pomyślałam aby to jakoś uczcić i poświętować.
Nie będę przedstawiać żadnych statystyk,bo każdy widzi na pasku i w postach .
Z moich osiągnięć muszę się pochwalić wyzwaniami siódemkowymi,które udało mi się szczęśliwie i bez zakłóceń przeprowadzić od początku do końca.
Obecnie trwa zabawa w cykliczne kolorki,która również cieszy się dużym powodzeniem .
Ale największym chyba sukcesem,jeśli mogę tak to nazwać, jest ciągły kontakt z Wami i Waszymi twórczymi pracami.
Zabawa wiadomo raz jest ,raz jej nie ma,a Wy jesteście ciągle,jedni mniej inni bardziej ujawniający się na blogu.Kto chce pisze,komentuje,kto nie ma ochoty i czasu przemilcza ,ogląda czy też inspiruje się .
Dlatego mam dla Was niespodziankę w postaci candy.
Króciutko o zasadach tej zabawy.
1.Zabawa jest tylko dla obserwatorów mojego bloga i potrwa do 14 stycznia 2015 r. do godziny 24:00
2.Miło będzie jeśli banerek umieścicie na bocznym pasku bloga,choć nie jest to warunek konieczny.
3.W komentarzu wyrażacie chęć udziału w zabawie oraz obowiązkowo odpowiadacie na pytanie
Pomijając robótkowanie, opowiedz jak radzisz sobie ze stresem w codziennym życiu?
4.Zabawa będzie przeprowadzona w dwóch etapach,tzn.odbędą się dwa losowania.
pierwsze - dnia 15 grudnia 2014
drugie - 15 stycznia 2015r.
Osoba wygrywająca w 1 losowaniu bierze także udział w drugim .
5.Nagrodami są niespodzianki,jakie przygotuję na tą okoliczność,więc pozwolicie,że nie zdradzę cóż to będzie .
W jaki sposób będzie odbywało się losowanie jeszcze nie wiem ,ale do tego czasu coś wymyślę .
Jak to u mnie bywa w poście jest ukryty jakiś haczyk,ale o tym o co chodzi dowiecie sie podczas pierwszego losowania już 15 grudnia.
Jak to u mnie bywa w poście jest ukryty jakiś haczyk,ale o tym o co chodzi dowiecie sie podczas pierwszego losowania już 15 grudnia.
Mam cichą nadzieję,że zgłoszą się chętni na zabawę w ciemno i gotowi na przysłowiowego kota w worku.
A co będzie tym kotem sama jeszcze nie wiem ,ale chyba coś do łba mi strzeli przez ten czas.
A teraz zapraszam do zabawy i życzę szczęścia :)))
To ja jako chyba pierwsza staję w kolejce po Kota w worku:)
OdpowiedzUsuńNo to Danuś poszalałaś. Rozumiem, że stres towarzyszy Ci teraz na co dzień, ale na takie pytanie odpowiedzieć jest piekielnie trudno, bo musimy wyeliminować robótkowanie, które jest wśród nas wszechobecne. Jednak spróbuję na to odpowiedzieć z mojej perspektywy. Spacer odpada, sprzątanie odpada, wyjście do znajomych też /praktycznie ich nie mam - takich fajnych jak na blogach /. Jak mnie tłucze "nerwa", to po prostu, albo idę spać, albo włączam TV, bądź muzyczkę relaksującą, piję dobrą kawusię, lub herbatkę, nie zwracając uwagi na nic co się dookoła dzieje. Wyłączam się z "obiegu", aż poczuję wewnętrzny spokój. Czasem trwa to chwilę, czasem godzinę, ale jak mózg się zresetuje, to i ja już jestem spokojna, wszystko zależy od powodu i stopnia nasilenia tegoż zdenerwowania.
OdpowiedzUsuńNa pytanie odpisałam, teraz z czystym sumieniem mogę zgłosić się do tego Candy dwuetapowego, banerek powieszę jutro, przy okazji pisania posta.
Trzymaj się cieplutko i złe myśli wyślij w kosmos, niech tam zielone ludziki z nimi walkę toczą. Baj, baj, Imienniczko.
to ja sie grzecznie ustawiam, ale zanim stanę to trzymam kciuki, tak jak prosisz i życzę Ci powodzenia i zdrowia, poza tym dobrze że wracasz jak bumerang, dobrze,że jest takie miejsce jak Twój blog, gdzie można poznać nowe blogi i zobaczyć jakie cudeńka ludzie robią, gratuluję rocznicy, drugiej,
OdpowiedzUsuńa teraz grzecznie ustawiam się w pewnie olbrzymiej kolejce, cokolwiek bys nie wymyśliła będzie super, co do tego nie mam wątpliwości, pozdrawiam
zapomniałam o odpowiedzi, ja sobie nie radze ze stersem, zamykam się w sobie i rycze, nie jestem odporna na stres
Usuńjestem tu od baardzo niedawna, ale do zabawy się zgłoszę ;) jestem ciekawa co wyczarujesz ;)
OdpowiedzUsuńjak radzę sobie ze stresem? sportowo czyli pole dance ;) wiszenie głową w dół mnie uspokaja a cała reszta wykańcza fizycznie i już nie ma siły się niczym stresować ;)
Biegiem zapisuję się na zabawę :)
OdpowiedzUsuńJak sobie radzę ze stresem? Myślę, że najważniejsze jest mieć oparcie w najbliższych. Jedno przytulenie może zdziałać cuda :) Jak do tego dojdzie dobre słowo to od razu lżej się na serduchu robi!
Innym sposobem jest obcowanie z kotami. Dobrze, że mam całą gromadkę! Mruczenie kota bardzo mnie uspokaja, a jak się jeszcze wtuli to jestem pełna szczęścia :) Jak widać straszna przylepa ze mnie ;)
Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku!
Zwarta i gotowa ustawiam się w kolejce!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę i kłopotów jak najmniej!
Jak radzę sobie ze stresem -muszę wyładować napięcie przez prace fizyczną - wielkie sprzatanie, szleństwo w ogrodzie, przesuwanie mebli oraz... az wsytyd się przyznać....drę ryja na całą wieś jak ktos mi w drogę wlezie, czasem nawet psu i kotu się obrywa, bo domownicy nauczeni schodzić z drogi.
Danusiu, od Ciebie to ja chętnie nawet myszy i pająki w worku, i ser śmierdzący i śledzie ze Szwecji ;-), a kota to biorę w ciemno! I nie da się nie tęsknić za Tobą!
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki, wierzę że Twój optymizm i nasze wsparcie pomoże pokonać nie tylko schody, ale i góry najwyższe!
W ciągu tych dwóch lat pracowałaś bardzo ciężko, ale przełożyło się to na blogowy sukces!- serdecznie gratuluję!
Oczywiście zgłaszam się do wspólnego świętowania 2 urodzin.
A jak sobie radzę ze stresem? Terapia robótkowa jest ważna, ale... mam bardzo stresującą pracę, ciągle pod presją, w dodatku jako jedyny "utrzymywacz" rodziny stale się martwię o wiele rzeczy...
Żeby nie zwariować, staram się nie unikać problemów i rozwiązywać je jak najszybciej - im szybciej, tym lepiej bo przestają istnieć. Zadzwonię, pójdę, porozmawiam... Staram się robić co do mnie należy, niezależnie od okoliczności. Jeśli nie mam na coś wpływu nie przejmuję się tym nadmiernie, co najwyżej tylko chwilowo ponarzekam. Uspokaja mnie przebywanie wśród roślinek i praca fizyczna (np. sprzątanie) :-). Bieganie z aparatem też pomaga i dobra książka...
Cieplutko pozdrawiam :-)
Kochana bardzo brakowało, jesteś takim naszym dobrym duszkiem co nie pozwala nam się nudzić i zawsze zaskoczy czymś nowym i fajnym. Dobrze, że znowu z nami jesteś a jeśli chodzi o przyszłe schody pamiętaj, że zawsze jest poręcz w postaci nas. Będę z Tobą myślami głęboko ufając, że wszystko powiedzie się pomyślnie.
OdpowiedzUsuńKochana u Ciebie nie trzeba statystyk by wiedzieć, że Twój blog jest oblegany jak supermarket przed świętami, pozostaje życzyć dalszych sukcesów. Do zabawy chętnie się przyłącze choć obrońcy zwierząt pewnie ją zbojkotują za znęcanie się nad kotem hahaha. Szanse małe, bo zgłoszą się tłumy ale zabawa to zabawa, nie samymi wygranymi się człowiek cieszy. Na pewno wymyślisz coś ciekawego.
Teraz odpowiedź na pytanie: Jak radzę sobie ze stresem? Trochę już mnie znasz więc nie zdziwię Cię, że spacery mi pomagają- świeże powietrze, odgłosy natury, rozmowa sama ze sobą (nie ma jak rozmowa z kimś inteligentnym hahaha). Teraz już może nie ale w sezonie kwiecień-październik mam ważki, choć potrafią podnieść mi ciśnienie gdy uciekają ale jak już się uda zobaczyć i sfotografować jakąś nowa to radość jest wielka. Są też przyjaciele, też potrafią zranić i wkurzyć ale bez nich jest ciężko :) Jest jeszcze łóżko, nie ma to jak sen, kilka godzin w innym świecie. Matko miał być komentarz a wyszło wypracowanie... Już sobie ide :) buziaki i uściski.
Na początek już składam życzenia z okazji 2 latek i życzę Wszystkiego Twórczego :)
OdpowiedzUsuńA tobie dużo uśmiechu na twarzy, bo jak jest uśmiech to i w życiu jakoś lepiej :) i oczywiście trzymam kciuki :)
A teraz jak ja radzę sobie ze stresem hmm w moim wypadku są to zajęcia fitness a mianowicie Tabata, która wyciska zemnie wszystkie stresy, smutki i trwogi, a po zajęciach mam niewyobrażalną ilość endorfin w organizmie i już nie pamiętam czym się stresowałam :)
Pozdrawiam gorąco i trzymaj się!!!
O to i ja się chętnie Danusiu zapisuję :) Kochana przede wszystkim życzę Ci dużo zdrówka i trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze i ułożyło się po Twojej myśli. A teraz odpowiedź na Twoje pytanie. Ja w przeciwieństwie do innych osób, jak jestem zestresowana to nie chudnę a tyję, a to dlatego że wtedy zaczynam jeść słodycze i to w dużej ilości :) I to jest właśnie mój sposób na stres. Więc dzięki Bogu, że istnieje rękodzieło bo inaczej to bym była niezłym grubaskiem :)
OdpowiedzUsuńDanusiu, trzymam kciuki i wierzę, że zdrówko Ci dopisze i wszystko będzie dobrze .
OdpowiedzUsuńA z okazji zbliżających się urodzinek bloga życzę Ci wszystkiego najlepszego, wielu kolejnych twórczych pomysłów i wspaniałych ich efektów.
Pozdrawiam :)
No to ja też ustawiam się w kolejce, ale szczerze mówiąc bardzo trudne to pytanie. Nie dlatego, że nie mam stresów w życiu, ale dlatego, że każdy stres odreagowuję inaczej. Hmmm.... głównie to najpierw robię sobie meliskę, a potem to już zależy, czasami idę na spacer, czasami ratują mnie porządki w domu, zdarza mi się (ostatnio coraz częściej) wyładować całą złość na najbliższych ochrzaniając ich praktycznie za wszystko (wcale mi z tym dobrze nie jest, muszę to zmienić, ale jakoś tak mi ostatnio to wychodzi źle). I powiem szczerze, że jak mam stresa, to za robótki nawet się nie zabieram, bo wtedy zawsze coś schrzanię
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to kciuki trzymam mocno i mam nadzieję, że wszystko co złe szybko się skończy.
OdpowiedzUsuńPo drugie to gratulacje wielgachne przesyłam na te drugie urodzinki.
Po trzecie lubię niespodzianki, więc stanę sobie w kolejce.
I po czwarte stres - biorę sekator i idę do ogrodu. Tak powstało już niejedno bonsai na moich rabatach. To na prawdę pomaga.
Cieplutko pozdrawiam.
Danusiu oczywiście biore kota w worku w ciemno. Co do stresu to może Cię zaskoczę. Ale generalnie nie radzę sobie absolutnie . Ja mojego stresa zalewam łzami praktycznie tak długo aż mi się skończą a następnie go usypiam , zazwyczaj na mokrej poduszce z chusteczką w ręce. Następnego dnia różnie - czasem wystarczy ta jedna noc, a czasem jest powtórka z "rozrywki". I mówię tu oczywiście cały czas o silnym stresie (nie mylić ze złością) . Miałam juz kilka takich stresów w swoim życiu i wolałabym o nich zapomnieć na zawsze .
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana buziaczki.
Witaj....już ustawiam się po kota w worku :).....najlepszym sposobem na rozładowanie złej energii jest wysiłek fizyczny jesteśmy wtedy już tak zmęczone że odechciewa się wszystkiego:) wystarczy włączyć Chodakowską i po krzyku:).....czasem warto upichcić coś co lubimy kochamy zjeść, a czasem wystarczy dobra komedia z naszą połówką ....i aby latała po dopieszczacze czasem herbatka, czasem ciacho czasem kanapka ale wszystko podane z miłością i to moja recepta:).....Dużo dużo dużo zdrówka życzę.....będzie dobrze....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też kupuję tego ,,kota w worku";) No i teraz muszę odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie; ,,jak radzisz sobie ze stresem w codziennym życiu"? Trudna odpowiedź, bo istnieją trzy definicje stresu. Czyli - stres jako bodziec, jako reakcja, jako proces lub transakcja. Myślę, że pierwsza i druga definicja pasuje do wszystkich moich stresowych sytuacji. A na codzień mam ich ..mnogo”. A powiem nawet, że wręcz za dużo. Mam chyba więcej problemów, aniżeli włosów na głowie, pomimo, że włosów też mam za dużo;) Także nie będę ględziła o znaczeniu każdej z definicji, bo praktycznie wszystkie sprowadzają do jednego... Jak radzę sobie ze stresem w codziennym życiu? To właśnie zależy od rodzaju stresu... Kiedyś bardzo przejmowałam się wszystkim, teraz staram się o wszystkich problemach myśleć pozytywnie, czyli tłumaczę sobie to tak; ,,Gosia, będzie dobrze, nie martw się, każdy dzień przyniesie coś innego, życie jest krótkie, po cholerę się stresować, wszystko musi być ok”... I to tylko trzyma mnie ,,przy życiu”. Info o pozytywnym myśleniu przekazała mi moja koleżanka, na podstawie przeczytanej o tym książki. Nie czytałam jej, ale po jej opowieściach – zaczęłam tak właśnie mysleć. I to naprawdę pomogło mi to w wielu sprawach np. materialnych, zdrowotnych i innych, o których nawet nie chcę pisać, bo naprawdę musiałabym wydać książkę....Także myślę Danusiu, że wyczerpująco odpowiedziałam na pytanie;) Banerek zamieszczę i w kocim worku jeszcze chyba się zmieszczę? ;) Buziaczki;)
OdpowiedzUsuńHmmm, ciekawe pytanie i trochę trudne, bo zależy co spowodowało ten stres. Przeważnie krzyczę na każdego (oczywiście w domu), kto stanie mi na drodze i "czepiam" się o wszystko. Ale rodzina się uodporniła i (na szczęście) przeważnie całe spięcie kończy się gadaniem głupot i ogólnym śmiechem, co wspaniale rozładowuje stres :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje kciuki i wszystkie całuski się przydają (i dają chociaż troszeczkę uśmiechu)
Zapisuję się oczywiście na każdego kota (w domu mam "tylko" pięć - haha) jakiego wymyślisz :)
Pozdrawiam i kolejne całuski ślę :)
To ja też ustawiam się w kolejce . A jak radzę sobie ze stresem Długi spacer lub tabliczka czekolady
OdpowiedzUsuńNa stresa mam teraz frywolitkę:) przedtem druty, albo jak Kasia ciężka orkę w ogrodzie- muszę dziada przerobić, a że on i u mnie często gości robota mi schodzi dość szybko:)
OdpowiedzUsuńDanusiu trzymam kciuki ( bardzo mocno) i nie daj sie dziadowi:)) a do zabawy sie zapisuje, no bo jak inaczej:)
pozdrawiam cieplutko:)
Oj, to trochę się dzisiaj napiszę. Przede wszystkim życzę Ci dużo zdrowia i będę trzymać kciuki tak, jak o to prosisz. Wierzę, że wszystko się ułoży dobrze. Po wtóre gratulacje z okazji takich okrągłych urodzinek :D dzięki Tobie poznałam mnóstwo fantastycznych osób - no może nie w realnym świecie, ale jeszcze wszystko przede mną :D i miałam okazję wziąć udział w fantastycznych zabawach. Gdy Cię tu za długo nie ma to sprawdzam, czy może blogger się nie psuje.
OdpowiedzUsuńNa kota oczywiście się zapisuję - kocham koty i mam jednego w domu a drugiego we łbie. Co do stresu, to faktycznie zależy od tego, co go wywołało i radzę sobie różnie: pomijając robótkowanie - wychodzę z domu i idę na długi spacer bez konkretnego celu, albo wpadam w szał sprzątania, jem słodycze, albo zamykam się w łazience, nalewam gorącej wody do wanny, zapalam świeczki (bo czasem rodzina próbowała mnie wykurzyć gasząc światło) nalewam sobie jakiegoś słodkiego likieru (ulubiony kawowy) i nurzam się w wodzie jednocześnie w żałości - oczy mam w mokrym miejscu (albo blisko żołądka - jedno z dwóch) i zasadniczo zawsze ostrzegam, że lepiej jest mnie nie drażnić ani nie zaczepiać (niestety, mój małżonek jest chyba w tej kwestii niewyuczalny i w związku z tym obrywa rykoszetem). Podczas tych czynności staram się jakoś sklasyfikować stres i jego powód, oddzielić to, co mogę zmienić od tego, na co nie mam wpływu i wtedy dopiero świadomie sięgam po modlitwę.
Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno. :)
Zgłaszam się oczywiście! :) Co do stresu... mam go ostatnio w życiu sporo, a pomaga mi m.in.: uprawianie sportów i przytulanie się. :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Danusiu! :)
Danusiu, zgaduję, że pierwsza wizyta w przybytku reperacji zdrowia się udała, trzymamy kciuki za następną!
OdpowiedzUsuńGratulacje 2 roczków! Kawał świetnej roboty!
A kota nawet w worku chętnie kupię :-)
Do stresu przywykłam bo mam go nadmiar na co dzień, zwichrowanego szefa mam ;-)
Staram się nie przejmować i nie brać do siebie rzeczy na które nie mam zupełnie wpływu, szczególnie w sferze zawodowej, ale jak już stres osiąga strefy "górne" muszę go zrzucić fizycznie, wygadać się, wyżalić, powkurzać się, wywrzeszczeć, zbić talerz, najlepiej z tej nielubianej zastawy ;-), skopać ogródek, albo zmienić otoczenie,choćby na krótko.
I uważać, żeby nie przelewać swojej frustracji na inne osoby - najgorszy sposób pozbywania się swojego stresu to zrzucanie go na innych.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, aż mi bieleją :-)
Danusiu wiadomo zdrówka i zdrówka, super dwa latka a takie cudne statystyki :)No ale jak ciągle inspirujesz to nic dziwnego, gratulacje:) Ja poproszę o worek ale bez kota bo nie wiem co bym miała z nim zrobić hi hi Co robię aby się odstresować różnie zależy jaki to stres na jeden pomaga gorąca kąpiel i sen a na inny muzyka i wyciszenie umysłu tzw zalanie robaka ;) Kolejnym sposobem jest norma muzyka i tworzenie :*
OdpowiedzUsuńNie lubię kupować "kota w worku", ale jestem przekonana, że w tym przypadku tego nie będę żałować, więc i ja ustawiam się w kolejce po tego "kota".
OdpowiedzUsuńA co do pytania, to w moje życie to jeden wielki stres... Czasem wystarczy głęboki oddech, uśmiech i daje się go opanować. Jednak najlepszym lekarstwem dla mnie jest mój największy skarb, który koi wszystkie stresy, smutki i dzięki któremu zapominam o wszystkich problemach... to jest mój Kochany synek, bez niego moje życie byłoby strasznie nudne a stres pewnie by mnie w końcu wykończył....
I to by było na tyle,
Pozdrawiam;)
Kochana nie ma takiej opcji, żeby za Tobą nie tęsknić. No to przecież tak się nie da absolutnie. Kochana zdrówko najważniejsze, więc jak zawsze życzę Ci go cały worek. Trzymam kciuki żeby wszystko było ok, nie może przecież być inaczej.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania, to nie będę odstawać odpowiedzią od naszej Anulki, bo też stres zalewam łzami porządnie go zasmarkując :) Odkąd mieszkam w Dojczlandii, stres towarzyszy mi każdego dnia, a odkąd jestem mamą, to już w ogóle mam jakąś stresową chorobę psychiczną. Płaczę nawet jadąc autem, bo wciąż się zastanawiam, czy aby się nie rozwalę i nie osierocę dzieci. To głupie, ale mam męża sk....yna, który dziećmi by się nie zajął, na bank oddałby do domu dziecka. W moim przypadku wizyta u psychiatry nie ma sensu, choć wiem, że człowiek nie powinien zaprzątać sobie głowy sprawami, które nigdy mogą się nie wydarzyć. W ramach ciekawostki, przez pierwszy rok, kiedy Wiktor poszedł do żłobka, nawet nie wsiadałam do auta, bo umierałam na samą myśl, że nie będzie komu dziecka odebrać jak ja wyląduję gdzieś w szpitalu albo coś. To przerażało mnie bardziej niż fakt, że przecież w aucie jest jeszcze drugie dziecko. Wiem, że jestem lekko nienormalna, ale mam tak porypane życie, że inaczej chyba się nie da.
Zanim się całkiem rozkleję i zacznę się spowiadać z moich życiowych tragizmów spróbuję odgadnąć, co będzie nagrodą w candy. Czyżby świecznik? Buahaha, no musiałam to napisać, bo bym po nocach spać nie mogła.
Kończąc głupoty wyrażam chęć wzięcia udziału w Twojej zabawie. Wygrać, na pewno nie wygram, ale chociaż liczba zgłoszeń będzie dłuższa :)
Buziaki
Danusiu, dużo zdrówka i mam nadzieję, że z wszystkich górek piękne widoki się wyłonią. Gratuluję dwu - latego bloga. Szczerze mówiąc to się zdziwiłam, bo myślałam, że jesteś tu juz ze sto lat :)
OdpowiedzUsuńStres niestety mocno towarzyszy mi w życiu, dwujką małych dzieci, mąż walczący z nowotworem, praca w korpoeacji...ale jakoś daję radę ... jak jestem bardzi zdenerwowana to sprzątam (choć na codzień wolę robić coś innego ), w lecie mam ogórdek, kiedyś tańczyłam. Najczęściej jednak muszę się wygadać, więc gadam i gadam aż do zanudzenia i aż wyczerpię temat do spodou. Biedni słuchacze. Buziaki ogromiaste i już się nie moge doczekać prezentu!!!
Kasiu jestem cała z Tobą
Usuńkilka lat temu też byłam niemalże w identycznej sytuacji
chemia męża dwoje dzieci praca...
a dziś?
udało się przetrwać i czekamy na czwartą pociechę
Wam też się uda
nie poddawajcie się
Kasiu i ja trzymam kciuki najmocniej jak można.Jak potrzebujesz się wygadać to i ja jestem do usług.
UsuńBuziaki kochana :)
Danutko! Bardzo lubię Twojego bloga, czytać i oglądać. Pokazujesz cudne rzeczy, których nikt inny by ani nie wymyślił ani nie zrobił:)kota w worku kupuję od Ciebie w ciemno!,,, Co do stresu..... mam taki charakter, że wszystkie niepowodzenia przyjmuję na spokojnie, nie panikuję, mówię sobie,że tak musi być.....jestem pełna pokory, a cierpliwości każdego dnia uczy mnie moja autystyczna córcia Monika ,która dzisiaj spuchła od zęba i idziemy do dentysty....dla niej to kolejny, ogromny stres!!!!!!!! A ja ... sobie möwię : tylko spokojnie, będzie dobrze, musi być!!!!! Przecież zawsze po nocy przychodzi dzień:) .......Pozdrawiam serdecznie!!!!!
OdpowiedzUsuńnie martw się Danusiu - ja mam urodziny 24, więc będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńzapisuję się też w kolejce po niespodziankę :)
a ze stresem radzę sobie tak, że krzyczę albo ryczę - generalnie wyrzucam z siebie wszystko co mi leży na sercu i to zwykle od razu :)
Kochana no to w tempie przyspieszonym i teraz składam serdeczne życzenia urodzinowe.
UsuńBuziaki :)
dziękuję serdecznie :) ale i tak kochana nie jesteś pierwsza :D na długi weekend był u mnie Tata, Babcia i Brachol i już mi dali prezent :) bo teraz dopiero się zobaczymy - jak dobrze pójdzie - na święta, a jak nie to pewno dopiero na wiosnę...
Usuń:D
OdpowiedzUsuńczytam komentarze i śmieję się
niektóre sposoby są świetne
dla Twego bloga życzę żeby z tego 2 wyszło 222 ;)
a ja nie chcę kota w worku
nie chcę też gwiazdki z nieba ani złotego pałacu
chcę jedynie podać mój sposób na mega stres może komuś się przyda
jak sobie radzę??
otóż wyżywam się w kuchni
drożdżówki i schabowe to najlepsze by rozładować napięcie...
nie wierzysz?
spróbuj zagnieść z 50 bułek drożdżowych i wyklepać ze 20 schabowych
kiedy dobrniesz do końca wszelkie nagromadzone emocje, zmartwienia ulecą
myśli przestaną kołatać się po głowie a i nagroda będzie wielka
kiedy to członkowie rodziny tu dzież sąsiedzi będą z apetytem zajadać się tym co zrobiłaś
życzę dużo zdrówka i siły
oraz jak najmniej stresujących chwil
Danusiu na Twoje candy stanę zawsze, z ogromną przyjemnością i nawet w ciemno.
OdpowiedzUsuńGratulacje z powodu urodziny i tego ze wytrzymujesz z nami, swoimi artystkami- komentatorkami i jeszcze wymyślasz nam zabawy.
Jesteś Wielka
A jak ja sobie radzę ze stresem? No niestety staram się go zajeść i to im więcej tym lepiej. Ciastka są na pierwszym miejscu.
Na szczęście jak jestem zestresowany to nie tyje.
Banery wstawi na blogu wieczorkiem
Pozdrawiam cieplutko
to i ja się zapisuję ! kocham w końcu koty :D :P
OdpowiedzUsuńco do stresu to tak jak przewidziałaś pierwsze co to robótki, po za tym ruch! chodze od chyba już 10lat, jak nie więcej, na siłownie, latem rolki a zimą bieganie. Wysiłek fizyczny taki pożądny a jeszcze jak widać i czuć efelty to najlepiej. I jeszcze herbata! wycisza mnie i uspokaja, pita w łóżku w śród świeczuszek lub na parapecie okna
To i ja się zapisuję.
OdpowiedzUsuńGratuluję cierpliwości i wytrwałości.
Ja też chętnie staję w kolejce! Lubię niespodzianki:)
OdpowiedzUsuńDanusiu kochana, współczuję Ci bardzo , że musisz cierpieć fizycznie i psychicznie. Będzie dobrze. Najważniejsze abyś Ty miała pozytywne myśli, to i choroba będzie lżejsza.
Ja nie radzę sobie ze stresem. To znaczy po mnie nie widać stresu, jestem spięta w sobie, jak trzeba to bardzo odważna, pewna siebie. Ale to tylko złudzenie. Później wszystko odchorowuję w różny sposób. Na przykład dusi mnie w gardle, mam straszne migreny, włosa w gardle i wiele innych dziwnych symptomów. Kiedyś nie wiedziałam, że takie objawy wywołuje stres. Teraz jestem świadoma i spokojniej do tego podchodzę. Mój mąż na tle stresowym ma uczulenie na całym ciele. Robił testy, nie jest uczuleniowcem.
Wiesz kochanie, myślę, że osoby bardzo uczuciowe, kreatywne, z bujną wyobraźnią są bardziej podatne na to cierpienie. A Ty zaliczasz się do takich osób. Stres niestety to coś strasznego, ważne aby w takich chwilach mieć przy sobie kogoś na kim możemy polegać. Całuję i zdrowia życzę, wiem, że będzie dobrze.Ania
"Kot w worku" w Twoim wykonaniu będzie na pewno piękną niespodzianką więc z przyjemnością się dołączę :)
OdpowiedzUsuńA co do pytania to poza robótkami na stres najlepiej działa na mnie mój facet, któremu zawsze mogę się wyżalić i wygadać do woli aż złość i zdenerwowanie mi mija a jak nie mam go pod ręką lub pod telefonem (albo to on jest powodem mojego zestresowania bo też czasem się tak zdarza ;P ) to najlepiej działa zatracenie się w ulubionej muzyce, coś słodkiego na poprawę humoru i później dobra książka by do reszty ukoić nerwy :). A czasem wystarczy mi po prostu przytulić się do mojego pieska bo wiem że zanim dotarł do mnie miał ciężkie życie ale wytrzymał wszystko i gdy patrzy na mnie tymi wielkimi brązowymi oczami to od razu się uspokajam bo jak tu przy takim słodziaku się nie rozczulić? ;). A jeśli stres dopada w pracy lub szkole to żeby się uspokoić i nie udusić współpracownika lub nie uciec czekając na egzamin, powtarzam w myślach tekst jakiejś piosenki, fragment wiersza albo wyobrażam sobie jakie spokojne miejsce, biorę kilka głębokich wdechów i dzięki temu jestem w stanie wytrzymać, nie wybuchnąć i choć chwilowo się uspokoić. Często też po stresujących dniach pomaga mi generalne sprzątanie lub przestawianie mebli, dzięki temu wyżyje się, zmęczę i po wszystkim nie mam już siły myśleć o przebytym tresie bo padam na twarz ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Danusiu ja też zapisuje się na candy do Ciebie:) Ale odpowiedź na Twoje pytanko napisze wieczorkiem, bo teraz czeka na mnie cała szafa ubrań córci do przejrzenia i schowania zamałych. Jak to sie stało, ze ona ma więcej ciuchów ode mnie to nie wiem:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDanusiu nie wiesz, że do odważnych świat należy!;) Jak numerek dostałam hi hi hi:) to go wykorzystałam ha ha ha:) Oj Kochana będziesz kiedyś się modliła, żebym tylko nie dzwoniła;)
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam napisać,ale dziś to robię. Córcia mi się rozchorowała i bez antybiotyku ni hu hu:( Jak wiadomo, wtedy człowiek nie ma głowy do niczego... Ale nie o tym miałam pisać lecz spróbować odpowiedzieć na Twoje truuuuudne pytanie. Hmm... na stres każdy reaguje inaczej i to widać;) i każdy radzi sobie z nim na swój własny, indywidualny sposób. Są mniejsze i większe stresy, krótkie lub długotrwałe ( te są najgorsze:(). Jednak ja nauczyłam się z nim jakoś radzić -choć przyznam , że to nie jest łatwe. Przede wszystkim biorę przysłowiowy głęboki oddech,staram się opanować i zastanawiam się nad "źródłem" stresu - tu pomaga chwila przy kawce, jak to możliwe w odosobnieniu i przemyślenia...Znaleźć źródło stresu to już coś;) Teraz będzie masło maślane;) Są pewne źródła stresu , które mogę wyeliminować . Jednak są też takie na które nie mam wpływu i choćbym na rzęsach i uszach tańczyła ha ha ha;) - pewnie chciałabyś to zobaczyć;)- to i tak ich nie wyeliminuję. Ale mogę je zaakceptować i w pewnym stopniu "nauczyć się reakcji na nie". Zdaję sobie sprawę, że teraz był gromki śmiech lub stwierdzenie, jak można się tego nauczyć?! O czym ona pisze!!! Zaakceptować?! jak tak można? A jednak w pewnym stopniu da się to zrobić ... i o dziwo pomaga. Moje reakcje na stres z wiekiem hi hi hi:) uległy zmianie. Nauczyłam się pewne rzeczy olewać;) bo wiem, że szkoda moich nerwów i po co mi to. Dawno temu wszystko tłumiłam w sobie- jednak to nie jest dla mnie najlepsze rozwiązanie. Wsparciem są najbliżsi, prawdziwi przyjaciele- można pogadać, przytulić się... Sprzątanie czasami, sen - owszem , bo jak mówi się "prześpię się z tym", kąpiel, chwila w ciszy i spokoju itd... A to na co nie mam wpływu staram się zaakceptować i jakoś sobie z tym poradzić na swój sposób, a jaki to zależy o "co kaman" - nie ma złotego środka. Jakoś kojarzymy stres negatywnie,ale jest i stres motywujący;) ,który pobudza nas do myślenia, tworzenia i wielu innych rzeczy. Tak więc stres ma też w sobie coś dobrego;)
A jeśli chodzi o kota w worku, to ja nawet diabełka bym od Ciebie Kochana w ciemno brała;)
Tak więc zapisuję się w tej mega kolejeczce;)
Pozdrawiam cieplusio;) Buziaczki:) Kasia
Słuchawki w lub na uszy, potencjometr na maksa i stres mija. Ostatnio przy aranżacjach Andre Rieu. Staję w kolejce do obu losowań.
OdpowiedzUsuńBUUUUU a ja na szarym końcu :( ale tez chętnie wezmę udział w twoim wyzwaniu. Aż mnie skręca z ciekawości co to będzie za niespodzianka, która przygotujesz :)
OdpowiedzUsuńJa staram się radzić sobie ze stresem tworząc robótki, czytając fajna książkę popijając filiżanką kawy czy herbaty.:) to mnie odpręża. Myślę, że każdy potrzebuje chwili dla siebie.:)
A taką tez bez wątpienia jest blogowanie, oglądanie cudnych robótek " blogowych koleżanek".
Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na FINAŁ :) Wiola.
.
Danusiu wszystkiego najlepszego z okazji 2 rocznicy! :) życzę 102 kolejnych :)
OdpowiedzUsuńDo losowania oczywiście ustawiam się w kolejce, ponieważ bardzo lubię wszystko co jest związane z kotami - więc taki kot w worku również jak najbardziej mi odpowiada :) hihi :)
Jeśli chodzi o walkę ze stresem to dla mnie skutecznym lekarstwem zawsze jest czekolada.... mmmm :) a jak do tego jest z dużymi orzechami to już całkowicie można się odstresować na zapas :)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na rozstrzygnięcie Twojego candy.
Staję do kolejki.Gratuluję rocznicy.Lubię do Ciebie zaglądać bo tu zawsze coś się dzieje.A stres zagryzam czekoladą w dużych ilościach co nie wychodzi mi na zdrowie wiem ale pomaga a jak trochę przejdzie to potem sprzątanie.Ha ha 2 etapy pokonania stresu jak w Twoim Candy.
OdpowiedzUsuńA jak zwykle ma ostatni gwizdek, ale jestem :)))) I w punkcikach :
OdpowiedzUsuń1 - gratulacje i niskie ukłony, że z nami wytrzymałaś te 2 latka ale pomyśl ile przed Tobą :))))
@-zgłaszam się po kota :)
3- stres :
- od wiosny do lata biorę szpadel,grabie i inne narzędzia i działam w ogrodzie tak, że wszystko fruwa :)))
-szybki marsz wokół osiedla
- czytam, czytam i pilnuję się, żeby nie uciekać myślami do tego co " boli "
Pozdrawiam cieplutko :)
Danusiu na początku dużo zdrówka życzę i humoru :) A wtedy na pewno będzie wszystko dobrze.
OdpowiedzUsuńDo zabawy się zapisuję, bo fajnie jest dostać kota w worku :) Jak sobie inaczej radzę ze stresem oprócz robótkowania? Najczęściej moje zdenerwowanie skutkuje tym, że muszę je po prostu wychodzić albo "wypocić". Tzn, jak były egzaminy ustne na uczelni, to chodziłam w kółko po każdym piętrze budynku (a było ich 5) i nie przestawałam dopóki nie nadeszała moja kolej :) Natomiast w domu najczęściej biorę się na jakąś robotę fizyczną, czyli po prostu sprzątam... I to mnie chyba najbardziej odpręża...
Pozdrawiam serdecznie :)
Gratulacje z okazji urodzin bloga - druga rocznica to już nie byle co :-)
OdpowiedzUsuńPo kota w worku się co prawda nie ustawiam, bo już mam 10 kotów, chyba mi wystarczy, haha :) A tak na poważnie - obiecałam sobie, że do końca roku nie będę brać udziału w candy, bo wcześniej nawygrywałam aż za dużo, więc pora dać szansę innym :)
Trzymam mocno kciuki i czekam na Twój powrót już na dobre :)
postawiłaś rewelacyjne pytanie, bo nie znałam aż tylu sposobów na stres
OdpowiedzUsuńmój jest mega prosty-wysiłek fizyczny gdy nie ma czasu na bieganie czy gimnastykę to się chociaż biorę za sprzątanie ;)
pozdrawiam ciepło i ustawiam się w kolejce
Ja się zapisuję :) i na pytanie już odpowiadam, jak sobie radzę ze stresem, zależy jakim, jeśli ktoś mnie wkurzy i tym samym zestresuje, to przeważnie wyżywam się na najbliżej siedzącej osobie XD, to przeważnie spotyka mojego faceta po całym moim całym dniu w pracy. Jeśli jest to stres przed egzaminem, albo powiedzeniem czegoś złego (np zepsułam lodówkę), to tutaj haft, i tylko haft, nic innego nie wchodzi w grę, a jeśli chodzi o stres spowodowany nagromadzeniem się problemów to obniżam go jedząc coś słodkiego w nadmiarach wagonowych.
OdpowiedzUsuńDanusiu! Gratuluję rocznicy blogowania. Wspaniałego zresztą!!!! Oby zdrówko dopisywało Ci w dalszej wspaniałej pracy twórczej i obyś dalej tryskała humorkiem, jak dotychczas.
OdpowiedzUsuńDo zabawy się zapisuję. choć nie zawsze lubię kota w worku.
Właśnie od tygodnia jestem w stresie(składam ,układam nowe meble w kuchni), kupiliśmy w ciemno razem z meblami zlewozmywak. Nic nie pasuje, brak uszczelek, mój zlew gra jak bębenek. Zareklamowałam wczoraj, bo przez to żelastwo nie można dopasować dalszych mebli. Reklamacja potrwa 2 tygodnie. Zgroza. Myślałam, że to wszystko łatwo pójdzie a tym czasem klapa. Cała ta sytuacja odciągnęła mnie od "kolorków". Ale... w końcu to właśnie stresior mnie zmusił do robótek.
Muszę tylko obfotografować i umieścić na blogu .Czy w takim stanie sprostałąm Twoim wymaganiom "ZLOTA", niebawem się przekonasz. Tak więc mogę z całą stanowczością przyznać, iż najszybciej uspakajają mnie moje robótki. Może jeszcze spacer wśród zieleni. Serdecznie pozdrawiam i spokoju Ci życzę.
Zgłaszam się z wielką przyjemnością! Mój najlepszy sposób na stres? Kochany kocurek! Kiedy wskoczy mi na kolana, zacznie tuptać i ugniatać łapkami, mruczeć - wszystkie stresy od razu mijają :) Polecam kocią terapię każdemu!
OdpowiedzUsuńkochana jeszcze ja banerek u mnie obserwuje długo jako marta jung a jak odganiam stres jeżdżę konno
OdpowiedzUsuńDanusiu ja dopiero dziś a powodem była mój wyjazd . Wyjazd, który mnie też stresował. Przeczytałam również wszystkie komentarze i nic nowego nie wniosę na radzenie sobie ze stresem.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim staram się wyciszyć, skupić (policzyć do 10) i starać się myśleć pozytywnie:) Gula w gardle dokucza ale wtedy mogę być opanowana. A zależnie od stresu radzę sobie różnie.
Przy większych nie potrafię czytać książek bo nie mogę się skupić. Robótki są wyciszające ale nie pomagają przy stresie bo głowa wtedy wolna:) Najlepiej jednak wysiłek fizyczny, biegi rower, szybki marsz. Wykończyć ciało do cna:). I mąż zawsze mi dodaje otuchy:)
Często powody są błahe , szkoda zdrowia na stresy. Ale jeżeli chodzi o rozwiązywanie ich na pewno zdrowy organizm i nie pod wpływem leków lepiej sobie ze stresem radzi. W zdrowym ciele zdrowy duch- to prawda.
Danusiu trzymam kciuki, życzę zdrówka i mam nadzieje , że już się nie stresujesz i uśmiechasz się a z uśmiechem Ci do twarzy!!!
Banerek za chwile a po kota w worku już się ustawiam . Gratuluję 2-ch latek na blogu. Co ja robiłabym tu bez t Ciebie i takich Kochanych blogowiczek :)
Pozdrawiam
Chm - Danusiu zaraz ci odpowiem na pytanie - bo jak sama zauważyłąś że mojego wpisu tutaj nie ma - a więc - ponieważ całe moje życie jest jednym wielkim stresem a teraz do marca będę tylko trzesął dupskiem bo już za poważne badania mi każą robić 0 więć trzymam za ciebie i za mnie kciuki a teraz to już miewam nawet jakiejś depresje chyba - ze stresem wogóle sobie nie radze - nie potrafię ale zamykam się w łazience i choć tam z pięć minut jestem sama - takie mam sposoby alebo idę na strych poukłądać jakieś klamoty - ja na twoje candy kota w worku się zapisuję i banerek zaraz wklejam - a wracając do stresu to jak co to wiesz gdzie mnie szukać - myślę że takie dwie owieczki jak ze sobą pogadają to może na sercach nam się lżej zrobi - no głowa do góry - buziaki ślę Mraii
OdpowiedzUsuńna stresik to najlepsza czekolada z orzechami, względnie batonik czekoladowy, a z niejedzeniowych (jest takie słowo) kotek, obowiązkowo siedzący na kolanach, mruczący i dający sie głaskać :)
OdpowiedzUsuńA i gratuluje dwóch latek, na candy oczywiście sie zapisuję i czekam na niespodzianki :)
Na kota w worku i ja chętnie się zapiszę i życzę kolejnych twórczych lat. Co do stresu jak sobie z nim radzę hm raz lepiej raz gorzej przy dwójce maluchów podstawą jest grzebanie się w moich papierach a z innych rzeczy to mój mąż się śmieje że jak jestem zestresowana to dostaje szału sprzątania albo odwrotnie siadam i słucham ulubionej muzyki i odłączam się od całego świata. Najlepiej odstresować się w ciepłej i aromatycznej kąpieli kiedy dzieciaki już śpią ja mam wreszcie chwile dla siebie.
OdpowiedzUsuńDanusiu kochana, największym moim "przyjacielem" w stresie jest sama natura. Kiedy dopada mnie stres (a dopada), po prostu wychodzę z domu na bardzo długi spacer, w miejsca, gdzie nie ma zbyt wielu ludzi. Najlepiej do parku. Jadnak na moim osiedlu typowego parku nie ma- jest Dolina Śmierci, gdzie ludzie uciekają na spacery. Panuje tam tajemniczy nastrój, cisza i spokój. Przy okazji przechodzę Drogę Krzyżową, którą to są "usłane" ścieżki spacerowe. Mam wtedy dużo czasu na kontemplację- zatapiam się w siebie, w swoje serce i myśli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Na kota w worku to ja zawsze chętna,a jeżeli chodzi o stres,to ja chyba jestem z tych zimnokrwistych,bo rzadko poddaję się tak naprawdę stresowi,a jeżeli już mnie dopadnie,to biorę na spacer wnuka,jak trzeba mieć oczy naokoło głowy żeby go dopilnować,to się zapomina o stresie.Dobrze też działa na mnie wanna gorącej wody,książka w niej czytana,no jakaś maseczka na pyska,która wprawdzie na urodę ma mały wpływ,ale na psychikę ogromny.I jeszcze powtarzam sobie,w zależności od ciężaru stresu,jutro,za tydzień,za miesiąc będzie po wszystkim i będę się z tego śmiała,też pomaga.pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChętnie ustawiam się w kolejce po kota w worku - uwielbiam kociaki ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że robótkowanie to najlepszy z możliwych dla mnie sposobów na stres. Ale jesli nie ma weny albo siły, to dobra książka, kubek gorącego kakao i miła podusia :) A jesli pogoa sprzyja to może spacerek z mężusiem...
Gratuluję drugic urodzinek i życzę wielu kolejnych
Nie przepadam za kotami ale na takiego w worku to reflektuję z przyjemnością. Mam dużego psa więc dla kota nie ma już miejsca. Gratuluję pięknej rocznicy i życzę Ci wiele kolejnych aż do skończenia świata. Co do stresu oprócz robótek dzięki którym jeszcze nie zwariowałam to jest po prostu płacz, gdy tylko sytuacja mnie przerasta łzy samoistnie wypływają i nie jestem w stanie ich powstrzymać. Jest to przykra dolegliwość zwłaszcza w urzędach czy u lekarza, ale tak już mam i nic tego nie zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Nie wiem jakim cudem mnie tu jeszcze nie było???!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście staję w kolejce... z Twoich rączek przyjmę nawet worek;)
Co do stresu to radzę sobie z nim różnie... Najczęściej robię kilometrówkę albo wyżywam się w najcięższych pracach - rąbanie drewna, przekopywanie warzywnika, itp. Przy naj naj największym stresie ryczę w poduszkę i zasypiam:(
Gratuluję Danuś drugich urodzinek:) A swoja drogą myślałam że jesteś tu dużo dłużej;)
Buziaczki:)
Gratuluję drugiej rocznicy bloga Danusiu:) Kota w worku chętnie przygarnę:) ale wolę kotkę niż kota:) ha, ha:) może być nawet prawdziwy:) to by się mąż zdziwił:)
OdpowiedzUsuńDanusiu ja od wakacji miałam bardzo dużo stresów i kłopotów różnych też mi się nazbierało ciupkę tak, że nie wiedziałam co ja mam ze sobą zrobić i wtedy koleżanka zaproponowała mi ćwiczenie yogi. Nic forsownego tylko kilka lekkich ćwiczeń i muszę Ci powiedzieć, że bardzo mi to pomogło, wyciszyłam się, lepiej zasypiam i śpię całą noc. Zrezygnowałam też z kawy, która powodowała u mnie rozdrażnienie i niepokój. Kocham też spacerować po lesie ale teraz mieszkam w mieście i takie odstresowywacze mam tylko od święta.
Pozdrawim serdecznie i ściskam kciuki aby było lepiej:)
Dzis 24...mam nadzieję, że to dobra data... ze "wszystko dobrze sie skonczyło" ;-)))
OdpowiedzUsuńNa stres... muzyka i taniec...
Gdy problemy sie nawarstwiaja i jesli akurat nie mogę porozmawiać z przyjaciółmi włączam moją ulubioną płytą podgłaśniam ją i zasłuchuję się w hiszpańskie rytmy
Kolejnym sposobem jest ucieczka w gory no i zawsze i niezawodnie moja Venus... ktorej mruczenie działa lepiej niz terapeuta ;-)))
Na Twoje cuda wciemno sie zapisuje
Usciskow moc zasylam i pozytywnej energii wielki bukiet ;-)))
Witam, koty to już mam ale takim z worka nie pogardzam i dlatego chętnie ustawię się do kolejki może wreszcie i mi szczęście dopisze.Jeśli chodzi o stres to po prostu biorę coś na uspokojenie robię 3 głębokie wdecho- wydechy i zaczynam sprzątać jeśli nie mogę robótkować. czasem potrzebuję parę minut ciszy w samotności do tego celu sprawdza się świetnie w pogodę ogrodowe krzesło lub gdy zimno jak teraz toaletowa przestrzeń. Życzę ci żebyś zawsze potrafiła szybko odciągnąć najgorsze myśli przywołując je tymi najlepszymi.
OdpowiedzUsuńDanusiu od Ciebie kota w worku biorę w ciemno i tym samym zgłaszam się do zabawy. Ale chyba moje szanse są nikłe bo tyle wspaniałych dziewczyn już się zgłosiło. Co mi szkodzi ,spróbuję.
OdpowiedzUsuńA co robię ze stresem? To jest ciężkie pytanie. Stres odbija się bardzo mocno na mojej przemianie materii to bardzo często, ale ostatnio kupiłam sobie orbiteka i próbuję coś na tym działać
Danusiu i ja dołączam sie do życzeń i choć czas nie pozwala mi zaglądac na blogi tak często jak bym chciała, to jestem z tobą i trzymam kciuki za twoje zdrowie:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sie zapiszę na twojego kota, bo będą to na pewno cudowności:)
A co do stresu, no cóż, zazdroszcze tym, którzy wiedzą jak sobie z nim radzić, bo mnie czasem przerasta, choć oczywiscie tez staram sie z nim radzić. Kiedys przed trudnym egzaminem jadąc na niego okazją oczywiście, akurat leciała piosenka "Dont worry, be hapy" i uspokoiła mnie zupełnie, dopełniły tego jeszcze przepiękne azalie, które akurat kwitły w parku, przez który przechodziłam. Od wtedy często sobie przypominam tą piosenkę, lub kilka innych, które działają na mnie odpreżająco. Inny sposób to zajecie się czymś innym na tyle absorbującym, aby oddalić mysli od "nakręcania się" Gdy miałam takie duże stresy w pracy to położyłam gładź w pokoju córki i pomalowałam, zajęło mi to trochę, ale jak teraz twierdzę uratowało mnie. Pomagają też spacery, czytanie "złotych myśli", słuchanie muzyki i oczywiście rozmowy:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Danusiu życzę Wszystkiego Naj Naj Najlepszego z okazji drugich urodzinek :)) Po małych problemach z internetem dołączam do Twojej zabawy:)) Jak sobie radzę ze stresem hm czasami wystarczy parę głębokich wdechów a jak nie to jakiś mały spacerek:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDanusiu, mnóstwo najlepszych życzeń z okazji drugiego roczku! Oby nigdy ci się nie znudziło prowadzenie bloga.:) Staję grzecznie w długiej kolejce, a jak radzę sobie ze stresem, pomijając robótki? Pomaga mi w tym czekolada, dobra książka, słowa otuchy i przytulanki ze strony męża oraz kot Tygrys. Niekoniecznie w tej kolejności.;)
OdpowiedzUsuńKot w worku u Ciebie nieważne jaki, zawsze będzie wyjątkowy :))) Nie mogłoby mnie tutaj zabraknąć (nie wiem, czemu wcześniej się nie zapisałam, ale lepiej późno niż wcale). Życzę Tobie Kochana Danusiu z okazji 2 Rocznicy blogowania: mnóstwa twórczych pomysłów (byś zarzucała nas nimi co dnia), źródła niewyczerpanych materiałów do zrobienia czegoś z niczego, radości podczas tworzenia, duuuuużo zdrowia (bo bez niego ciężko cokolwiek, a wiem, że Tobie Kochana bardzo potrzebne) i obyś zawsze realizowała i poświęcała się temu co piękne, dobre i szlachetne :)))
OdpowiedzUsuńA odpowiadając na Twoje pytanie, jak sobie radzę ze stresem? To już odpowiadam: hulam sobie (hulam hopem, nie mylić z chłopem, ale bioderkami z kółeczkiem)... Dość nietypowo, ale pozwala sie zrelaksować i odprężyć, a przy tym kształtuje sylwetkę ;)
Pozdrowionka ciepluteńkie przesyłam i ściskam mocno :*
Banerek zamieszczony: http://evebellart.blogspot.com
Miałam nic nie pisać, ale co tam. Jak sobie radzę? Obejmuję ukochaną brzozę i wylewam swoje żale do jej kory, idę na pole i krzyczę ile mam sił w płucach. To przynosi mi ulgę, ale nie zawsze tak było. Było załamanie, depresja i coś najgorszego... ale już jest dobrze. Teraz brzoza i pole wystarczają :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego , obyś takich rocznic miała jak najwięcej i oby wena nigdy Cię nie opuściła.
Moc życzeń dla "dwulatki":) A stres....jak mnie dopadnie i usiądę taka zrezygnowana i smutna wtedy napadają mnie wszystkie moje cztery pieski:) Jeden się wstydzi, drugi daje mi swojego noska i muszę odwzajemnić, a pozostałe włażą na kolana żeby je pogłaskać...i mijają wszystkie stresy.
OdpowiedzUsuńJak mozna to sie dopisze jeszcze, wszytskiego dobrego dla Ciebie i Twojego bloga Danutko :)
OdpowiedzUsuńno to po pierwszym losowaniu zapiszę się na kolejne ... jeśli można oczywiśćie bo co tam ale "kota w worku" chętnie przygarnę. Ze stresem radzę sobie tak ,że nie wszystko koduje , nie wszytko robię i nie wszystko zapamiętuję ... kładę się wieczorkiem koło córci i czytam stare baśnie i odpływam w nieznane .Pozdr
OdpowiedzUsuńoczywiscie, że się zapisuję, pierwszy etap gdzieś mi "uleciał" :) koty uwielbiam, a jak jeszcze w worku to tym bardziej; co do stresu, to zależy co to, jak, gdzie i kiedy, najczęściej ulżę sobie słownie, przeglądam internet, albo kładę się do łóżeczka i udaję, że śpię :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPóźno, bo późno, ale mi też gdzieś umknęło, a w ferworze przedświątecznych i świątecznych przygotowań juz całkiem (brrrr, już mam dosyć aniołków, bombek i świątecznych kartek... może pora zacząć myśleć o Wielkanocy ;)). Ale do rzeczy, też się zapisuję :)
OdpowiedzUsuńA jak sobie radzę ze stresem? No to mnie zagięłaś... nerwus jestem niesamowity, chodzę i na wszystko warczę, a potem mam wyrzuty sumienia... pomaga albo "dłubanie" wieczorami, albo nawet pozmywanie naczyń, czy powycieranie podłóg ale w ciszy tak, żeby nikt nie przeszkadzał, bo wtedy mam czas wszystko przemyśleć.
Jestem nowicjuszem w świecie blogera i dopiero go poznaje. Na twojego bloga trafiłam niedawno ale na pewno zostanę na dłużej. Jeśli można to zapisuje się.
OdpowiedzUsuńJak sobie radzę ze stresem? - Jako że jestem strasznym nerwusem mam z tym mały problem. Na pewno to nie przyjaciele ( wszyscy mnie zostawili po ciąży), nie spacer, nie sen, nie wysiłek.Ale oprócz robótek tym lekarstwem jest moja córka. Odmieniła całkowicie moje życie, wywróciła je do góry nogami. Myślę że jak każdej kobiecie pomaga także czekolada:)
Ale uśmiechu mojej małej nic nie przebije :)
I ja Danutko stanę w kolejce po kotka w worku:) Moim sposobem na stres jest słuchanie ulubionej muzyki, a gdy ktoś mnie poważnie zdenerwuje to nie ma lepszego sposobu niż wykonanie serii ćwiczeń w stylu aerobiku:) Naprawdę pomaga - musisz spróbować:) A przy okazji z pożytkiem dla zdrowia:) Buziaki przesyłam:)
OdpowiedzUsuńDanusiu wszystkiego dobrego i kolejnych tak urodzajnych lat w blogowaniu :) jak sobie radzę ze stresem ... uciekam w swoje dłubanki :) buziaki :*
OdpowiedzUsuńDanusiu już dwa latka :-). Życzę kolejnych . Trudne pytanie zadałaś ;-). Ja właśnie uciekam w moje hand made i szyję coś nowego tzn staram się stworzyć coś nowego i jeśli mi się uda to jestem happy. Jak mi się nie uda hmm to mówię następnym razem się uda i wtedy myślę o tym jakie mam fajne życie :-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń