Czołem mróweczki:)
Jak to się stało,że październik mam załadowany i napięty do granic możliwości tego pewnie nikt nie wie .
Człek chciałby się ze wszystkim wyrobić ,ale już dziś wiem na 100% ,że nie dam rady .
Pewne zobowiązania będą musiały poczekać na listopadowy czas,może wtedy uda mi się jeszcze bardziej zorganizować.
Swoją drogą czy jest to możliwe?
Ale do rzeczy bo czas ucieka, a przerwa na herbatkę jest bardzo krótka.
Wczoraj odrzuciłam wszystko na bok bo przecież u Joasi niebawem dobiegnie koniec kolejnego zadania z makramy.
Tym razem miałyśmy do wykonania kwietnik .
Oczywiście dla zainteresowanych link ze szczegółami do 5 lekcji KLIK i oczywiście banerek
Powiem tak, nie miałam czasu na szukanie jakichkolwiek tutoriali,nawet nie zajrzałam do linków jakie nam Asia w poście podrzuciła.
Po prostu usiadłam i zrobiłam ,tak jak mi mój instynkt podpowiadał.
Doszłam do wniosku,że do wykonania prostego kwietnika wystarczy znajomość prostych węzłów.
Do plecionki posłużyła mi pewna włóczka,dość gruba włóczka czy coś podobnego,nie wiem dokładnie jak się nazywa.Kupiłam kiedyś tego dwa motki ze względu na cieniowanie i kolor z jakim lubię sobie czasem popracować. Leżały te moteczki w koszu może już ze dwa lata i wreszcie nadeszła pora na wykorzystanie.
Następnie na wariata ucięłam 12 kawałków tego czegoś,jakie długie nawet nie wiem bo nie mierzyłam ot po prostu na oko. Dalej złożyłam na pół ,zrobiłam oczko do zawieszenia, poplotłam i gotowe.
Nawet w pewnej chwili napisałam do naszej Anuli i spytałam jak długie ona sznurki wzięła do swojej pracy,bo coś mi się zdawało,że za mało uciachałam.
Dlatego ramiona kwietnika są tylko do połowy plecione spiralnie, potem to już moja kombinacja .
Nie miałam też pola manewru aby, dół bardziej powyplatać ,ale takie proste kwietniki też chyba mają swój urok.
No dobra kochani nawet fotki są w biegu robione.
Oczywiście w całym domu nie mam takiego miejsca ,aby gdzieś powiesić kwietnik więc kombinując na jakimś patyku położonym między dwoma krzesłami udało mi się tylko coś takiego pstryknąć .
Nie uwierzycie ale ,nawet nie miałam żadnego małego kwiatka aby tam wsadzić,wszystkie mam za duże,albo za bardzo liściaste ,więc sama doniczka musi wystarczyć .
Jednak kamień z serca mi spadł,bo jakby nie było kwietnik zrobiony,więc zadanie powinno być zaliczone .
A jeszcze na zakończenie chcę podziękować Haneczce ,która podesłała mi swoją kartę do albumu Artystek Kolorystek.
Znów się wzruszyłam otwierając paczuszkę ,w której znalazłam takie cudeńka.
Hania zadbała o to aby świeczuszki były o zapachu moich ulubionych kwiatów, a nawet śliczne serduszko też było konwaliowe.
Kokosowe słodkości to też co kocham nabardziej,ale na razie mam szlaban na takie łakocie .Za to moje łasuszki są zawsze zadowolone z takich podarków haha:)
Karta do albumu jaką Hania dla mnie wykonała jest prześliczna i zawiera coś czego nigdzie się nie kupi a mianowicie piękne słowa ,które są jak najcudowniejszy balsam dla ciała,jak lek na całe zło, dlatego zrobiłam zbliżeniową foteczkę ,abyście też mogli poczytać .
I na sam koniec karta ,która już zamieszkała w tym jakże wartościowym dla mnie albumie
Haneczko dziękuję Ci kochana ogromnie za pamięć i te wszystkie słowa .
Kochani przypominam o nowym konkursie TUTAJ jaki zorganizowałam u siebie.
Koniecznie zajrzyjcie,poczytajcie co i jak i bierzcie udział ,bo zabawa powinna być przednia .
Dobiega również koniec miesiąca,więc czas aby kolejne śliweczki wpadały do naszego Stefana i Stefci z wizytą .
Szczegóły jak zawsze tutaj .
Dziś już zmykam życząc wszystkim dobrego humoru i dużo słoneczka :)
Do zaś mróweczki :)