Witajcie kochani!
Jestem,wróciłam cała i zdrowa.
Mam nadzieję,że ktoś się cieszy,że w końcu jestem .Blog mi zarósł pajęczynami jak jakieś stare lochy w zamczysku,czas to powolutku odkurzyć .
Przyznaję bez bicia,że przyleciałam ani nie dziś ,ani nie wczoraj,tylko prawie dwa tygodnie temu zawitałam w domciu.
Wypoczęłam wyśmienicie,naładowałam co się dało ,w torby też poupychałam tego i owego .
Miałam się zabrać od razu za pisanie posta i nadrabianie wszystkiego co możliwe,ale jakoś się nie udało.
Były ważniejsze sprawy,typu działkowo-ogródkowe zaprawianie i ładowanie darów natury do słoików.
Wreszcie się uporałam z wieloma "fruktami",aktualnie tylko ogóry spokoju mi nie dają ,ale już też w miarę wychodzę na prostą .
Będę pisać systematycznie,odwiedzać Was w miarę możliwości regularnie i jak zawsze rozśmieszać do bólu.
Zatem nie rozpisuję się zbytnio,bo nie za długo pewnie nowy pościk wleci.
Jednak aby samo powitanie po przerwie nie było tylko w treści to dorzucam w gratisie kilka foteczek z mojego pobytu na terenie Parku Narodowego ,w hrabstwie Somerset.
Cisza,spokój ,cudne,górskie widoki to jest to co tygryski lubią najbardziej .
Wybrałam się w tej rejon Anglii z moją córką oraz przyjaciółką ze swoją 8 letnią wnuczką .
Posiadłość ogromna,właściele mają ponad 400ha ziemi z przepięknym ,ogromnym ogrodem,basenem,kortem tenisowym ,hodowlą bażantów w celach łowieckich.
Z całego świata przyjeżdząją tu pasjonaci łowiectwa i turyści .
Pozwólcie,że przez moment poprowadzę Was po ogrodach tejże posiadłości
Nasza mała przylepka ;)
Pogoda nam dopisała ,jak na Anglię mieliśmy super słoneczko i do dyspozycji ogromny basen :)
Mieszkańcy sami byli zaskoczeni aurą ,że o tej porze mają tak piękne lato ,bo u nich to raczej w kwietnu i wrześniu bywa tak ładnie.
Co się dziwić ,w końcu Witkosia zjechała na wypoczynek,to musiało być ładnie haha :)
Podczas naszego pobytu trwały przygotowania do ślubu córki właścicieli tego ogromnego rancza.
Na zdjęciach widać jak ogromne namioty były stawiane na samą ceremonię zaślubin i potem weselisko.
Niestety nie udało się nam być na ślubie,ponieważ w tym samym dniu wylatywaliśmy już do kraju.
Jeszcze tylko kilka ujęć z nieba
A nas sam koniec cała ja:)
Zmieniłam fotkę profilową na fb to i tu się pokażę ,a co ?
Szału nie ma,ale radością i optymizmem trzeba się dzielić, prawda ?
Uśmiecham się do Was serdecznie i pozdrawiam ciepluśko :)